Data: 2004-01-26 17:53:02
Temat: Re: Moje głupie odchudzanie.
Od: "s(00)mal" <s...@o...pl_usun-myslniki>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 25 Jan 2004 13:35:14 +0100, Ruda <r...@N...pl>
napisał:
> odchudzam się od kiedy tylko pamiętam. Zwykle było tak, że zrzucałam
> jakieś 5 kilo, a po 2 tygodniach wracałam do poprzedniej wagi.
Standardzik. Ja chyba raz taka stosowalem i dalem sobie spokoj jak poszlo
jojo.
> A teraz stosuję dietę Atkinsa, choć już ostatnio mi się ona serdecznie
> nudzi. W ciągu ostatnich 3 miesięcy może ze trzy razy miałam w ustach
> ziemniaki, chleb może 5 razy. Schudłam już około 11 kilo(z 67 do 56,
> choć waga mi sie maksymalnie waha) i w sumie nie chcę już więcej (no,
> może jeszcze ze 2-3 kilo). Ale panicznie, śmiertelnie obawiam się efektu
> jo-jo. Dlatego boję się wrócić do normalnego odżywiania,
Moim zdaniem zawsze wystapi jojo jesli sie wroci z dobrej diety do starych
nawykow.
> już nawet nie pamiętam, co to znaczy zjeść porządny obiad,
To chyba dobrze, bo jesli nie pamietasz to nie tesknisz za nim, tak?
> jem nieregularnie, czasem nic, czasem zbyt wiele. Z tego lęku bez
> przerwy piję herbatki przeczyszczające (z kruszyną, senesem + xenna
> duo), 6 razy dziennie czerwoną chińską herbatę pu-erh, a codziennie rano
> łykam fat-burner.
Wyrzuc to do smietnika...
> A już niejednokrotnie posunęłam się do wymiotowania po posiłku.
> Najbardziej dobija mnie to, że jednego dnia rano ważę wieczorem 56 kilo,
> następnego, gdy zjem coś porządniejszego (ale przecież po
> przeczyszczeniu się) 57 lub nawet 58. Wystarczą 2 dni bez
> przeczyszczenia, bym nagle ważyła 62 kilo.
Moze to jest twoja wlasciwa waga, a te 58 to z pustymi jelitami.
> Piję mnóstwo wody a jak już coś jem to rzeczy dozwolone na diecie
> Atkinsa (Choć nigdy nie stosowałam jej fazowo, po prostu liczę
> węglowodany). Cały czas myslę tylko o jedzeniu, wszystko się wokół niego
> kręci.
To co masz na atkinsie ci smakuje? Dala bys rade tak jesc cale zycie?
> Proszę Was, byście mnie nie wyzywali od durnych i głupich, bo wiem, że
> właśnie takie jest moje postepowanie i nikt nie musi mi tego
> uświadamiać. Ja chcę się tylko dowiedzieć, co zrobić, by chociaż
> utrzymać moją wagę, co zrobić, by się tak nie wahała, bo wygląda na to,
> że gdybym przez tydzień normalnie się odżywiała błyskawicznie
> odrobiłabym te zrzucone kilogramy mojego jestestwa. Niczego sie bardziej
> nie boję. Kurcze, pomóżcie mi, bo już mam dosyć takiego egzystowania.
> Ostatnio myslę o tym, by zupełnie przestać jeść, wtedy na pewno bym nie
> przytyła.
www.niejedzenie.pl ;)
> A ja ciągle myslę o tym, jak to, co przed chwilką zjadłam właśnie się we
> mnie wchłania, jak się odkłada, że nie zdążę się przeczyścić i to się
> zacznie nawarstwiać.
> Zaczynam czuć do siebie wstręt.
> Co zatem mam robić, by nie przytyć? Pomóżcie mi, proszę.
Przydalby sie kontakt z psychologiem... A zeby nie przytyc. Powinnas
wybrac diete, ktora bys stosowala cale zycie. Inaczej sie chyba nie da...:(
Na pocieszenie dodam, ze mam 15 lat i wawze 92 kilo...
--
[s(00)mal]---[gg: 1337396]---[HP-820]
"I zwątpienie w labiryntach samotności...;(" -Grammatik/Wiatrucień
|