Data: 2006-06-18 16:59:07
Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "SnowGoose" <l...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:e73kto$aue$1@inews.gazeta.pl...
> SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):
>
> > Widać, ze dla ciebie rozmowa jest czymś trudnym a jednocześnie
pożądanym
>
> Ja lubie i - IMHO - potrafie przeprowadzac 3 typy rozmow: (1)
przekazywanie
> wiedzy (tlumaczenie, wyklad, lekcja, takze na forum publicznym), (2)
analize i
> (3) dyskusje. I w zasadzie nic poza tym. Te potrzeby skutecznie
zaspokajam
> sobie w usenecie.
A jak wyłaczysz komputer to już sobie nie radzisz?
> W realu trudno znalezc czlowieka, ktory bylby na dluzsza
> mete zainteresowany znajomoscia oparta na tego rodzaju konwersacjach:
(1)
To dlatego, że ludzie poszukują przede wszystkim związków uczuciowych
opartych na więzach przyjaźni i miłości (są jeszcze związki oparte na
interesach ale to już troche inna sprawa). A potrzeby intelektualne
realizują najczęściej indywidualnie.
> szybko wyczerpuje limit zainteresowania i nudzi, (2) meczy i budzi
niechec
> (np. moje proby penetrowania osobowosci czy operacje na otwartym
> swiatopogladzie), zreszta pula zagadnien do analizy jest mocno
ograniczona, a
> (3) rzadko kto potrafi prowadzic, zwykle ludzie sie przeciw mnie
antagonizuja
> i okopuja na z gory przyjetych stanowiskach, nie chcac dalej
dyskutowac.
>
A nie przyszło ci do głowy, że inni ludzie z reala mogą nie wiedzieć o
interesującym cię temacie tak dużo jak ty? Chodzi ci może o to, żeby
ludzie poświęcali ci dużo czasu, nieustannie słuchali cię, i robili to
co byś chciał. Ostrożnie z tym penetrowaniem osobowości. Operacje na
otwartym światopoglądzie tez brzmi jakoś inwazyjnie i agresywnie. W
połączeniu z "teorią eksploatacji" nie dziwi, że ludzie nie są
zainteresowani takim charakterem relacji z tobą. Proponuje bardziej
humanitarny kierunek w tworzeniu światopoglądu.
>
> > (...) Ludzie
> > raczej komunikują się ze soboą z łatwością i nie noszą/przenosza
> > zazwyczaj silnych negatywnych ładunków emocjonalnych.
>
> Ja nie "przenosze negatywnych ladunkow emocjonalnych". Nigdy sie na
nikogo nie
> "obrazilem" ani nie "chowalem urazy/pretensji", a co najwyzej zaczalem
sie po
> prostu bac lub wstydzic i w zwiazku z czym unikac. A dostrzeglem, ze
ludzie
> maja wprost przeciwnie.
>
Jeżeli nosisz takie ładunki (lęk i wstyd jest uczuciem negatywnym) to
chcesz czy nie, będziesz je przenosił nieświadomie. Nie zależne od tego
czy uciekasz czy nie. Chociaż może troche w mniejszym stopniu niż
przeciętny nieświadomy mechanizmu projekcji obywatel.
> > Rozmowa może toczyć
> > się w miłej niezobowiązującej atmosferze, może też być ciekawa i
> > spontaniczna prowadzona z dużym zaangażowaniem.
>
> Slogan. Co ma z niego wynikac?
>
Chciałem ci pokazać wartość zwykłych rozmów.
> > Czasem bywa zwyczajnie
> > nudna i odczuwana jest jako "strata czasu".
>
> To po co takowa prowadzic?
Prowadzi się ją chyba tylko z uprzejmości.
>
>
> > > U mnie "eksploatacja" dlatego, ze zuzywane prze ze mnie w innych
> > ludziach
> > > interesujace mnie surowce (w praktyce: m.in. tematy do rozmow) sa
Chyba bardzie interesuja cię "surowce" niż ludzie...
> > praktycznie
> > > nieodnawialne, a przy okazji powoduję gromadzenie w ludziach
> > nieznosnych
> > > zlogow odpadow i produktow ubocznych eksploatacji (w praktyce:
> > uprzedzen,
> > > uraz, kompromitacji, zszarganej reputacji etc.).
>
> > Tematy rozmów są nieodnawialne?
>
> Tak.
>
> > Co to ma znaczyć?
>
> Patrz: pierwszy akapit.
>
> > że nie można rozmawiać
> > więcej niż jeden raz z tą samą osobą na dany temat?
>
> Nawet, jesli rozmowa nie zostala dokonczona (niepelna analiza, podczas
> dyskusji strony nadal trwaja przy swoim zdaniu itd.), a zazwyczaj tak
jest,
> ludzie bardzo czesto nie zycza sobie do niej - ani do rozmowy na
pokrewny
> temat - wracac. Wielu tematow (np. silnie zwiazanych z aksjomatyka
swojego
> swiatopogladu) w ogole nie chca poddawac dyskusji.
> A jesli rozmowy zostalyby dokonczone - pula tematow sie wyczerpuje, a
jej
> regeneracja jest bardzo powolna. Zbyt powolna, dla utrzymania
sensownej
> znajomosci.
>
> > Zupełnie nieprawda.
>
> Slogan.
>
Uważam, że można z ludzmi porozmawiać na wiele różnych ciekawych
tematów. Tylko trzeba podejść umiejętnie, nie można skakać z tematu na
temat, używać zbyt wielu niezrozumiałych dla adresata pojęć.
No i trzeba pamiętać, że rozmowa to nie tylko werbalny komunikat, ale
też i pozawerbalna mowa ciała. Ludzie potrafią ją odczytywać. Jeśli
jestem smutny, a ze słów wynika że wszystko ok, to rozmówca otrzymuje
dwa sprzeczne sygnały, i sam zaczyna wysyłać podwójnie (mówi: "ok", a na
twarzy maluje mu się: "możemy skończyć?").
> > Wydaje mi się, że nie rozmuniesz fenomenu komunikacji i
bezinteresownego
> > dawania.
>
> Czego niby "nie rozumiem"? Zadne swiadome dawanie nie jest
"bezinteresowne".
>
Mylisz się, to że kierujemy się własną korzyścią nie oznacza, że nie
kierujemy sie dobrem innych.
IMO dawanie które samo w sobie daje radość, jest aktem bezinteresownym.
Korzyścią jest radość z chęci dawania.
> > Dając własne zainteresowanie niczego się nie pozbawiasz,
>
> Mozesz pozbawiac sie cennego czasu i narazac na dyskomfort
wysluchiwania
> czegos, co Cie nudzi i/lub z jakichs powodow drazni.
>
Tak odczuwa dawanie ktoś komu czegoś ciągle brakuje, ciągle ma mało
czasu, nie potrafii słuchać samego siebie i innych.
> > a odwrotnie czujesz się bardziej zaangażowany i "bogaty".
>
> A tego rodzaju zideologizowana hipokryzja (np. wymuszone
konformistycznym
> poczuciem obowiazku arcy-nudne pogawedki ze spierniczalami prastarymi
starcami
> z mozgami przezartymi starcza demencja) tez niektorych satysfakcjonuja
(a
> raczej unikanie ich wprawia w psychiczny dyskomfort). Ale nie
wszystkich.
> Zreszta, takie wymuszone "rozmowy" nie sa wiele warte - "z niewolnika
(tu:
> niewolnika spolecznych konwenansow) nie zrobisz dobrego pracownika"...
>
Nie chodziło mi o wymuszone rozmowy tylko spontaniczne i twórcze.
> > Druga osoba to
> > zauważy będzie ci wdzięczna
>
> Jesli kogos bawi taka manipulacja - wymuszanie w ludziach poczucia
> wdziecznosci, bycia "dluznikiem" swiadomym, ze okazuje mu sie
"łaskę"...
>
Źle się wyraziłem: druga osoba będzie nie tylko tobie wdzięczna ale też
będzie wdzięczna życiu, za to że coś się nowego zrodziło (jeżeli nie
przyjaźń to rozmowa oparta na zrozumieniu, lub choćby tylko miło
spędzony czas).
> > i również obdaży cię zainteresowaniem i
> > zaufaniem.
>
> Ma sens, jesli nie jest to relacja asymetryczna - dajasz wiecej, niz
mozesz
> sobie w zamian wziac...
>
Dając szczerze nie jest problemem to że otrzymam mniej czy nic. Sama
świadomość, że coś mogłem dać daje satysfakcję. Ale do takiej postawy
trzeba dojrzeć, uwolnić się od lęków.
> > > > Zresztą można się nauczyć tego, że żeby
> > > > nie być zmęczonym, trzeba co pewien czas odpocząć od ludzi.
>
> > > Dla mnie najlepiej do konca zycia... tylko, ze to niemozliwe.
>
> > Nie wiem czy najlepiej. (...)
>
> Znaczy sie, uwazasz ze "wiesz lepiej" co jest dla mnie dobre? Jak
marksisci?
>
Nic takiego nie napisłem, że "wiem lepiej". Wiem natomiast, że człowiek
jest istotą społeczną i zupełna izolacja oznacza dla niego wyrok:
"szaleństwo".
Pozdrawiam
SnowGoose
|