Data: 2000-10-28 09:02:44
Temat: Re: Nic nie warta
Od: "Steerpik" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hej.
Konrad Milczar wrote in message news:8td0p3$os0$1@news.tpi.pl...
> Czesc!
/.../
> No dobra, Analizuj ...ale czy to oby warte zachodu?
Myślę, że warte. Rzecz widzę bowiem następująco.
IMO tutaj, na psp, wpada cała masa całkiem poważnych Ludków, choć, co zupełnie
naturalne, nie zawsze wystarczająco doświadczonych. I w swych intencjach mają
oni całkiem poważne zamysły POZNAWCZE. Choć wszyscy zdają sobie jasno sprawę,
że teoretycznie "tu można wszystko" - co oznacza konieczność stosowania ogromnej
dozy sceptycyzmu - ogromna większość zakłada, iż ogromna większość (tak, tak)
obecnych tutaj, to ludzie UCZCIWI.
A uczciwość to takie pojęcie dotyczące wnętrza, siedzące gdzieś głęboko w człowieku,
pewnie wyssane z "mlekiem" matki, ojca, podwórka, szkoły, środowiska - będące
rzetelnym fundamentem osobowości. Czy psp nie jest w pewnym sensie "naszym"
środowiskiem? Czy tutaj właśnie, wielu "początkujących" nie stara się poznać zasad
funkcjonowania grupy dyskusyjnej? Oczywiście nikt im tego nie ułatwia. Wkraczają
na obszar ziemi niczyjej, wskakują czasem na głęboką wodę bez żadnych zabezpieczeń -
naiwnie jak dzieci (!). Całe szczęście, że nie toną prawdziwie, a tylko przeżywają
swe
wewnętrzne rozterki. Ale UCZĄ SIĘ!
A czego się uczą?
Czy czasem nie - uwaga, teraz będzie większy kaliber ;) -
cwaniactwa, sprytu, podchodów, stosowania masek!?
Czy to jest rzeczywiście "prawdziwy" obraz tego, co im jest w życiu potrzebne?
Czy to ich uodparnia jedynie, czy też naraża na zakażenie wirusem nieuczciwości!
A wirus nieuczciwości, natychmiast ciągnie za sobą bakcyla nieufności. I bardzo
dobrze.
Oczywiście, należy się hartować - życie to nie je bajka ;) - ale czy koniecznie
hartowanie
musi polegać na zachwianiu fundamentami, na podważeniu uczciwości wszystkich wokoło?!
Powiem wręcz - na zachęcaniu do niej?!!!
Bo, że taki wirus jest zaraźliwy - nie mam wątpliwości! ;)).
Uczciwość, to spójność przestrzeganych zasad moralnych, to wewnętrzna harmonia,
pozwalająca zawsze, bez zmrużenia oka spojrzeć w Lustro we własnej łazience -
w odpowiedzi na pytanie - "kim jestem".
Jeżeli rzucasz pytanie w imieniu koleżanki Kaliny (jako Kaja!), cytuję:
> Czesc wszystkim!
> Wiem, ze juz macie dosc takich wypocin i zwierzen, ale blagam - pomozcie
> mi bo sama nie potrafie sobie poradzic i nie mam tez nikogo komu moglabym
> to wszystko powiedziec. - koniec cytatu.
a potem uczestniczysz w żywej wymianie poglądów również jako Adrian,
prowokujesz wiele całkiem poważnych odpowiedzi adresowanych do osoby
którą nie jesteś! Między innymi taką:
> Mowiac, ze "nie zalezy to ode mnie" w ogole rezygnujesz z
> czegokolwiek, z jakiejkolwiek kontroli nad sama soba.
> I nie mow ze to nie twoje podejscie - bo czyje? ktos siedzi, ukrywa
> sie w twoim wnetrzu? Podszeptuje co "zle" Diabel? Bog? Sasiad z
> naprzeciwka? Ufoludek? KTO jak nie sama TY?
Jak długo więc zamierzasz występować jako Kobieta - Kalina? Czy nie doznajesz
niejakiego rozdwojenia? Wewnętrznej niespójności? Czy nie masz czasem wyrzutów
sumienia, że jednak kogoś "oszukujesz"? Co na to Twoje poczucie uczciwości?
> Historia Kaji jest prawdziwa...
> Czy myslisz, ze podjeto by ten temat gdyby byla ona [w/w historia] wytworem
> czyjejs wyobrazni? To co sie widzi oczami duszy to nie to samo co uczucia...
Nie mam nic przeciwko podejmowaniu tematu prosto z życia Kaji. Zastanawiam się tylko
a) czy ona o tym wie?
b) czy upoważniła Cię do występowania w jej imieniu?
c) czy dobrze się czujesz odpowiadając W JEJ IMIENIU
na poważne pytania dotyczące obrazów JEJ duszy (nie mając
jej przecież tuż koło siebie w charakterze stałego konsultanta)?
d) w którym momencie zorientujesz się, że jednak istnieją granice uczciwości?!
> Sama Kalina tez jest real person - przesympatyczna blondynka.
> Jesli chcesz to moge Cie z nia umowic, ale najpierw poczekaj,
> az rzuci ja chlopak... :)
W powyższym cytacie są odpowiedzi na moje pytania - ale nie na wszystkie.
> Daj spokoj, wydaje mi sie, ze za bardzo dramatyzujesz. Przeciez roznica
> pomiedzy podjeciem sztucznej konwersacji a realnej rozmowy nie ma zadnego
> wplywu na osobowosc i nie daje zanych efektow ubocznych. /.../
Być może masz rację. Ja jednak mam zdecydowanie odmienne zdanie
i mam prawo je wyrazić. Co też niniejszym czynię.
> Sprytnie omijasz fakt, iz nie znalazles tego na co ja zwrocilem Twoja uwage...
> Daj spokoj, nie ma sie czego wstydzic, przeciez nie uwlacza to Twojemu
> intelektowi! Wystarczy powiedziec, ze wyrosles juz z takich infantylnych
> myślogadek i nie masz ochoty sie w to ze mna bawic...
Ależ mam ochotę! Jak widzisz, bardzo mi na rękę Twoja aktywność grupowa,
ponieważ ... mam swoje własne cele uczestniczenia w grupowych rozmowach
i cele te realizuję. Są one diametralnie różne od Twoich, ale to nic nie znaczy.
Każdy może realizować się tutaj tak, jak tego potrzebuje i jak mu nakazują
jego własne fundamenty.
---
Na Twoje pytanie odpowiem, jak najbardziej - a nawet przywołam je w całości
aby nie trzeba było się zanadto trudzić. Cytuję:
> Cze Steerpik,
> co Ty własciwie chcesz uwypuklić w całokształcie bo przeciez
> pierwsza czesc Twojego postu zasadniczo rozni sie tematycznie
> od jego drugiej czesci?!?
Masz rację - zasadniczo się różni. Co nie znaczy, że jest niecelowe.
A uwypukliłem w całokształcie cykliczność wydarzeń związanych z AL,
wydarzeń o charakterze silnie destrukcyjnym, prowadzącym do zmiany
charakteru grupy !!! Okazało się, że zmiany takie są niezwykle ciekawym
psychologicznie zjawiskiem, na którym połamała sobie pióro (klawiaturę)
niejedna tęga głowa.
A moim celem (czyli "co chcę uwypuklić") było zachęcenie do przejrzenia
nie tak dawnej korespondencji na ten temat - w naiwnej (a może nie)
trosce o obecny charakter grupy - zdecydowanie już bardziej odrodzonej
i konstruktywnej.
Czy taka odpowiedź Cię satysfakcjonuje?
> Pozdrawiam,
> Milczar_
Zanim ja Cię pozdrowię...
Oczywiście, znów muszę się przyznać, że cały powyższy tekst, zerżnąłem żywcem
z notatek Alfreda... Ale, w końcu wszyscy i tak wiedzą, co to jest Gormenghast,
że mieszkamy z Alfredem w zasadzie pod jednym dachem, a nawet powiem
więcej - pod jedną kopułką, a nawet powiem jaśniej - pod jedną CZaszką!
W jakichkolwiek 'naszych' działaniach nie ma jednak zamysłu destrukcji.
Nasze rozdwojenie nastąpiło jako SKUTEK obserwacji rozdwojenia innych,
zastanych na psp osobowości (konkretnie AL - i jako narzędzie do realizacji
własnych, IMO całkiem uczciwych celów).
Tej możliwości - nikt nikomu na siłę nie zabierze. Taka cecha sieci.
Zaryzykuję nawet tezę, że taka jest NORMA sieci! (patrz artykuł Alfreda -
"Co tu jest grane, czyli chwila prawdy o nas..." z dnia 24.09.2000)
Można więc postawić pytania:
1. Co to znaczy uczciwość na grupie dyskusyjnej?
2. Czy na grupie dyskusyjnej można być uczciwym rozmówcą?
3. Jaki jest wpływ uczciwości rozmówców na postawy uczestników?
4. Czy istnieje coś takiego, jak zbiorowa postawa grupowiczów?
5. Jaki jest wpływ charakteru grupy psp na nasze, dorastające dzieci?
Proszę tutaj na te pytania nie odpowiadać. Przestawię je na TOP w nadziei,
że wywołają jakiś kawałek dyskusji. Oczywiście nigdy nie wiadomo jaki i czy
w ogóle. Ale to już inna sprawa.
--
pozdrawiam
Steerpik
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|