Data: 2002-03-30 19:22:46
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !
Od: Marzena Fenert <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 30 Mar 2002 13:02:34 +0100, podpisując się jako Alex Jańczak
<o...@z...com.pl>, napisałeś (aś) :
>Oczywiście, że tak...
>To tylko zalecenie.
>Przy tym - to sprawa tradycji. Jeśli ktoś nienawidzi mięsa,
>to niejedzenie go w piątek nie jest przecież żadnym wyrzeczeniem...
>Znam ludzi, którzy odmawiają sobie w piątek słodyczy lub kawy...
>Niemniej jesli ktoś przestrzega tego zwyczaju, to ostentacyjne
>łamanie go w jego obecności jest co najmniej infantylne...
No skoro świątecznie mnie opierdo............ to opowiem jak wyglądałą
cała historia:
mąż dzwoni do swojego ojca rano, żeby nam kupił dobrąwędlinę na święta
(znajomy sklep na drugim końcu miasta, oni też będą tam kupowiac wiec
kupia i dla nas).
Piatek godzina cos kolo 16 maz jedzie do swoich rodzicow po blache na
kremowki i odebrac wedline.
Staje w kuchni bierze nasza wedline i chce zjesc jeden plasterek
mowiac - ciekawe czy Rysiowy baleronik nadal taki pyszny (ostatnio
baleronik od Rysia jedlismy cos kolo 5 miesiecy temu a maz jak widzi
baleron to wychodzi z siebie - po prostu go uwielbia).
I jego matka w krzyk i awantura....maz plasterka tego nieszczesnego
baleronu nie zjadl.
mnie przy tym nie bylo na cale szczescie.
I tak sie tylko zastanawiam czy co? do piekla pojdzie jak by zezarl
ten jeden cholerny plasterek?????????? Ja tego po prostu nie rozumiem.
Od kiedy maz pamieta zawsze chapnal w ten piatek jakis plaserek
wedliny a ona sie awanturowala.
No nie lapie co by sie stalo - bozia by sie na niego obrazila? ogien
piekielny bo go na miejscu strawil?
Mama meza dobrze wie, ze nie chodzimy do kosciola, mamy gleboko gdzies
wiare katolicka wraz z cala jej otoczka itp.
Teraz mieszakmy razem i na szczescie tesciowa w buzie mezowi nie
zaglada i moze jesc wedline kiedy ma na to ochote ;))))))))))
I z drugiej strony mam dylemat - a co by bylo jakby sie dowiedzieli,
ze ja na wigilie robie mezowi miesne danie?
Bo nielubi ryb, nienawidzi pierogow itp a jak czuje zapach kompotu z
suszu to rwie go na wymioty.....
Kiedys sie dowiedza - w tym roku wigilia u nas...mam do wyboru -
glodzic meza (co roku tak mial jak mieszkal z rodzicami ze prawie nic
nie jadl w wigilie) albo zrobic wigilie po naszemu - pare dan
wigilijnych i jedno miesno-warzywne dla meza.
Ale wogle to ja heretyczka jestem - co wcale nie znaczy, ze masz prawo
pisac ze sie czepiam na sile.
Ale juz dzis wlasnie wymyslilismy jak spedzimy przyszle swieta -
bierzemy rowery, dzieciaka i wyjezdzamy w gory do kumpla chatki - i
niech sie dzieje co chce.
Marzena wogle nie swiateczna
ps. dzis na spacerze widzielismy jak odwalona mamusia z tatunciem i
koszyczkiem wracajac z kosciolka zatrzymali sie na placu zabaw,
dziecie cos tam zmajstrowalo a matka wlala mu w tylek - vivat swieta i
milosc blizniego.
|