Data: 2010-03-12 15:12:29
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: "czerwony" <c...@s...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hnbsuq$7mv$1@news.onet.pl...
> Jak czegoś nie możesz dowieść to jak możesz stwierdzić tego prawdziwość?
> Mówisz np. że kochasz męża, że to miłość i jesteś dzięki temu lepsza niż
> ja, a ja twierdzę, że jesteś żałosną kłamczucha, ponieważ to już tylko w
> 90% siła przywiązania powstała po miłości, która was złączyła.
> I co? Jak mi udowodnisz, że jeszcze kochasz, skoro nawet samej sobie nie
> jesteś w stanie?
> Twoja miłość tak się splotła z obowiązkami, konsekwencjami wyborów, ich
> uzasadnieniem potrzebnym do integracji twojej osobowości, że niczego już
> tam nie rozróżnisz, nie oddzielisz i tylko jedno jest pewne, że w tej
> całej plątaninie miłości procentowo jest coraz mniej, ponieważ składowych
> do splecenia ciągle dochodzi.
Z tego, co tu piszesz jak i z bardzo podobnego posta do cbneta wyraźnie
widać,
że pojęcia 'miłość' i 'obowiązki' plasują się u Ciebie jako jakieś dwa
odrębne
bieguny. Warto byłoby zauważyć, że to jednak nie jest powszechne rozumienie
terminu miłość.
'swoboda' - 'obowiązki'
'wolność' - 'ograniczenia'
'przymus' - 'wybory'
To są przeciwstawne bieguny.
Miłość jest pojęciem z trocheinnej 'logiki'. Mniej obowiązku, a więcej
zdolności do patrzenia/odczuwania świata innymi oczami. To zastępowanie
jednej formy inną formą, a nie zamykanie się w formie -jak to przedstawiasz.
|