Data: 2010-03-18 18:31:01
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL pisze:
> Dnia Wed, 17 Mar 2010 22:46:27 +0100, medea napisał(a):
>
>> Wiesz, mój ojciec miał "ubijane" emocje poprzez surowy katolicki chów
>> (już pisałam o tym kiedyś).
>
> A ja wtedy pisałam, że niepotrzebnie obciążasz winą za ów "surowy chów"
> katolicyzm.
Wiesz, to nie ja obciążam. Ja tylko słucham tego, co mówili mi ojciec i
jego rodzeństwo.
> Obciążać należy tylko i wyłącznie rodziców Twego ojca,
Nie tylko i wyłącznie. To były ciężkie czasy wojny a w rodzinie było
ośmioro dzieci, mój ojciec był najmłodszym i NB najbardziej zbuntowanym
dzieckiem.
> którzy
> mieli taką a nie inną konstrukcję psychiczną, tzn taką, że "ubijali" emocje
> swego dziecka i jakiejby nie byli wiary czy bez wiary, Twój ojciec byłby
> taki sam.
Być może. Jednak rodzeństwo mojego ojca w dużej mierze wspomina "jazdy"
związane z religijnością - np. bezwzględne wymaganie uczestnictwa w
różnych ceremoniach i obrzędach katolickich (np. odpytywanie o czym było
na mszy), brak jakiejkolwiek dyskusji na tematy religijne, za wyrażenie
najmniejszej wątpliwości kara fizyczna.
To przyniosło taki skutek, że rodzeństwo mojego ojca w większości po
prostu odeszło od praktycznego katolicyzmu. U mojego ojca zaowocowało to
wręcz skrajną postawą niewiary w nic, czego nie da się zbadać i
udowodnić. On nawet w psychologię za bardzo nie wierzy, choć powoli się
przekonuje. ;)
> chciało się w nią głębiej zajrzeć. Przebija z Twej wypowiedzi gorycz,
> spowodowana typem psychicznym, jakim jest ojciec oraz naleciałościami z
> wychowania przez rodziców, a to zupełnie nie zależy od religii.
Gorycz? Może trochę jestem gorzka. ;) Przypadek rodziny mojego ojca nie
jest jednak wcale odosobniony. Nadmiernie sztywna religijność nie
przynosi nic poza ograniczeniem. Wiedzieli o tym już starożytni. ;)
Ewa
|