Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed.silweb.
pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "driada leśna" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Nienawidzę własnych rodziców.
Date: Mon, 29 Aug 2005 08:26:27 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 107
Message-ID: <deu9r0$6ju$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <dehsf6$4dh$1@atlantis.news.tpi.pl> <dekmq1$rao$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: axo2.internetdsl.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1125296807 6782 83.18.92.2 (29 Aug 2005 06:26:47 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 29 Aug 2005 06:26:47 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Antivirus: avast! (VPS 0534-4, 2005-08-26), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:328492
Ukryj nagłówki
W końcu postanowiłam Ci odpisać :). Pierw musiałam trochę ochłonąć,
pozbierać myśli.
> Mało tego, najchętniej zdeptałabym ich obcasem jak nic nie
> warte,
> > pełzające żmije.
>
> bo ?
> 1) nie dali Ci tego, czego sobie "życzyłaś" (od kiedy to robice są
> od spełniania życzeń - od tego są dobre wróżki)
Początkowo nie rozumiałam Twojej zawiści, była dla mnie nielogiczna. Oprócz
szacunku dla mnie nie napisałam o niczym, czego mogłabym od rodziców sobie
życzyć. Teraz jednak jestem starsza o kilka dni, mądrzejsza również o kilka
dni, dlatego poskładałam sobie wszystko w głowie i już wiem, skąd u Ciebie
ta antypatia w stosunku do mnie.
Otóż moim zdaniem pałasz do jakąś awersją dlatego, że otrzymałam od rodziców
podany jak na tacy dom. Ty zapewne, aby coś osiągnąć musiałeś bardziej się
wysilić, zresztą jest to tylko godne podziwu. W tak ciężkich czasach mało
kto jest w stanie zapewnić swoim dzieciom jakiś w miarę dobry start i nie ma
w tym absolutnie nic złego - taka szara, smutna rzeczywistość. W tym jednak
rzecz, że ja nie jestem materialistką, dla której największą wartość
stanowią pieniądze. Fakt, że otrzymanie domu jest dla mnie dużym ułatwieniem
na starcie życia i doceniam ten hojny dar, ale przecież meritum mojego postu
nie jest to, co rodzice mi dali, a czego nie dali. Chodzi tylko o brak
szacunku, w dodatku wcale nie tylko do mnie. Kiedy byłam mała moi rodzice
byli biedni: mieliśmy skromne mieszkanie, nosiliśmy byle jakie ubrania,
żywiliśmy się możliwie najtańszym kosztem, a ja, aby nie utrudniać i tak
ciężkiego życia, rzadko prosiłam o cukierka, czy choćby zabawkę. I wiesz co?
Ani jednego dnia nie czułam się od NIKOGO gorsza z powodu biedy, a teraz ani
jednego dnia nie czuję się od nikogo lepsza. Zresztą to, co mają moi
rodzice, to jest tylko i wyłącznie ich. A może Ty myślisz, że ja chodzę do
nich i proszę: "tatusiu, mamusiu dajcie mi 2000 tys. zł kieszonkowego"? :)
> 2) jesteś (a jakże) wyjątkowa, i tej wyjątkowości nie zauważyli
Dziecko mające rodziców poniżających je zwykle nie czuje się wyjątkowe. Ja
dopiero po przeprowadzce zaczęłam dochodzić do siebie, myśleć, że stanowię
jakąś wartość. Z takimi jednak mocno ukorzenionymi kompleksami wyjątkową nie
czuję się na pewno.
> 3) mówili Ci, że jesteś do niczego, gdy zachowywałaś się dokładnie
> tak, jakbyś była do niczego
Co masz tu na myśli?
> OK, nie układało się Wam, toczyliście swoje gówniane wojenki, ale w
> takim razie czemu się nie usamodzielniłaś ?
W pewnym stopniu byłam już na kroku do usamodzielnienia się. Zanim
wprowadziłam się do domu podarowanym od rodziców, aby spełnić ich wymogi
pracowałam w firmie rodziców, ucząc się _jednocześnie_ w liceum (a 47 godzin
pracy w tygodniu musiałam wyrobić). Wcale nie narzekałam z tego powodu. To,
co zarobiłam odkładałam, ponieważ wiedziałam, że jeśli dostanę od nich dom,
to będę potrzebowała pieniędzy na wszelkie sprzęty do domu, meble itd.
Oczywiste, że mogłam powiedzieć: "mamusiu, ja nie mam na czym spać, w czym
wyprać, czym ścian pomalować" itd., a ciężko zarobione pieniądze przehulać,
ale naprawdę nie jestem taka zepsuta. W dzień mojej wyprowadzki, który był
jednocześnie dniem mojej matury, ojciec stwierdził, że teraz będę radzić
sobie sama i nie chce mnie już więcej widzieć w pracy.
Mój obecny mąż kazał mi iść do mojego "szefa", dowiedzieć się czemu mnie
zwolnił z pracy, skoro dobrze pracowałam i czy by mnie nie mógł przyjąć
ponownie. Usłyszałam w odpowiedzi: "w chuju mnie strzyka jak na ciebie
patrzę".
> Czemu się do tych żmij
> pełzających podlizywałaś, a potem jakby nigdy nic przyjęłaś dom
Podlizywałam się, bo tylko wtedy, gdy tak postępowałam traktowali mnie
dobrze i zdawali się mnie wtedy akceptować. Nie widziałam innego wyjścia niż
całkowite podporządkowanie się ich woli.
> (i
> jeszcze wydajesz się być wyraźnie zadowolona z faktu, że nie udało
> się to bratu) ?
A czemu miałabym być z tego faktu zadowolona? Zresztą mój brat ma podejście,
które polega na tym, aby wykorzystać rodziców i w dupie ich mieć. Wierz mi,
że gorzej ode mnie na niczym nie wychodzi. Moim zdaniem chłopak ma rację,
choć ja bym tak nie umiała.
> Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko, więc nie
> dorabiaj do tego bzdurnej filozofii...
No ciastka jeść akurat lubię :).
> BTW, oczywiście jest jasne, że w tym niesamowicie ciężkim czasie nie
> zarabiałaś na swoje utrzymanie, ani go w żaden sposób nie
> ułatwiałaś, prawda ?
Mąż mnie utrzymuje za, wierz mi, CIĘŻKO zarobione pieniądze (ma jakieś 1800
zł z nadgodzinami). Wspólnie uznaliśmy, że chcemy się pobrać, mieć dziecko,
a że już jesteśmy ułożeni (dom, dochód), to z pracą póki co powinnam się
wstrzymać, bo głupio byłoby wobec pracodawcy, aby zatrudnić się w jego
firmie i chwilę po tym zajść w ciążę. Odchowam pierw dziecko i na pewno
znajdę sobie jakieś zajęcie, bo pracy się nie boję (wbrew pozorom może).
Nie wiem czy w ogóle był sens odpisywania na Twój post. Chyba zbyt
powierzchownie oceniasz ludzi, bo na podstawie tego, co mają, czy też
dostali, a nie na podstawie tego, jacy są.
> entrop3r
Ania
|