Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?

Grupy

Szukaj w grupach

 

O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-08-05 01:20:14

Temat: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: KOMINEK <k...@o...org.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jestesmy chamscy i wulgarni. Trzeba nas plonkowac i omijac szerokim lukiem.
My, Kominek i Bluzgacz.
Brzydkie kaczatka tej grupy.
Trzy dni temu napisalismy posta o idealnych laskach.
Nie podobalo sie?
No dobra.
To dzisiaj piszemy znowu.
Wulgaryzmy ograniczylismy do minimum.
Poziom tych postow pozostawiamy waszej ocenie.
Ale ciekawi jestesmy, ilu z was bedzie sie chcialo to przeczytac, ilu z was
zabierze glos w dyskusji o idealnych kobietach?
Bo to, ze posty nie beda sie wam podobac, to juz wiemy. Niby nie lubicie
wulgaryzmow, ale predzej przeczytacie nasze zwyczajne posty, niz te
dzisiejsze.

POnizej przyblize wyidealizowane, nasycone ksiazkowymi przykladami
spojrzenie na poszukiwania idealnej kobiety i jej charakterystyke.

Jestem ciekaw, jak wedlug was rzeczywistosc na sie do poszukiwan idealow.
Jak to wyglada z praktycznego punktu widzenia, ilu z was odnalazlo ideal i
jak bardzo roznil sie on od zalozen?


ZAPRASZAMY do dyskusji:)
*********************



Aby przyblizyc moje spojrzenie na poszukiwanie idealnej kobiety przytocze
historie o ptaku ciernistego krzewu pochodzaca z ksiazki Coleen McCullough,
ktora zapewne malo osob zna. Za to serial na pewno kilku z was ogladalo.
Pisze to z pamieci, wiec wybaczcie male niescislosci z oryginalem.
Jest to jedna z najpiekniejszych opowiesci, jakie znam.

"Pewna legenda opowiada o ptaku, ktory spiewa jedynie raz w zyciu, piekniej
niz jakiekolwiek stworzenie na ziemi. Z chwila, gdy opusci rodzinne gniazdo
zaczyna szukac ciernistego drzewa i nie spocznie, dopoki go nie znajdzie..
A wtedy wyspiewujac posrod okrutnych galezi nadziewa sie na najdluzszy i
najostrzejszy ciern.
Umierajac wznosi sie ponad swoj bol, zeby przescignac w radosnym trelu
slowika i skowronka.
Jedna...najpiekniejsza piesn...za cene zycia!
Caly swiat wtedy zamiera, aby go wysluchac, usmiecha sie nawet Bog w
niebie...
Bo to, co najlepsze, jest zawsze okupione ogromnym cierpieniem."


Hm...
Moja idealna kobieta...
To taka, ktora po moim powrocie z pracy nie usmiechnie sie do mnie, nie
zapyta jak minal dzien, nie spyta czy wyprac mi skarpetki. To taka, ktora
po moim powrocie z pracy wlaczy mi tv, zrobi loda, a pozniej poda
papierosa.
Hehe, no dobra, zartowalem. Mialo byc powazniej i mniej wulgarnie:)

Idealna kobieta to taka, ktora bez slow, jednym spojrzeniem sprawi,
ze przypomne sobie o tym, jakie to szczescie jest z nia byc. To taka, ktora
bedzie kochac mnie tak bardzo, zeby wybaczyc mi wszystkie wady. Ludziom,
ktorzy prawdziwie kochaja potrafia wiele wybaczyc. Idealna kobieta
zamilknie wtedy, kiedy wie, ze nalezy to zrobic i wygarnie mi wtedy, kiedy
sobie na to zasluze. Idealna to taka, ktora wkurzy sie, kiedy zgasze
papierosa w niedopitej szklance, taka, ktora bedzie mi marudzic, ze sie zle
odzywiam i za duzo siedze przed komputerem.

Idealna kobieta bedzie kupowac do domu kwiaty i opierdalac mnie za to, ze
nie dostrzegam ich piekna. A w nocy bedzie wychodzic na dwor aby do samego
rana gapic sie w gwiazdy, po czym wroci, zbudzi mnie tylko po to, aby
powiedziec, ze kiedys razem na nie polecimy.
To takze taka kobieta, ktora slyszac od kogos jakies plotki na moj temat
powie glosno: odpierdolcie sie od niego. I jak lwica bedzie walczyc o moje
dobre imie.
I wreszcie - chcialbym, aby to byla taka kobieta, ktorej podziwialbym
piekno, ale bal sie jej rozumu.

Piekno kobiet, bagatelizowane przez pasztety naiwnie twierdzace, ze
liczy sie charakter - jest najwazniejszym elementem poszukiwan idealow.

Idealna kobieta, to taka, wobec ktorej zaniemowilbym, calkowicie
zauroczyl i podporzadkowal swoje zycie, niczym Martin Eden po spotkaniu z
panna Ruth.
Idealna kobieta musialaby miec cos z Heleny trojanskiej, ktora
niesiona glupimi emocjami poszlaby ze mna na koniec swiata, a zdominowana
przez wlasny egoizm nie pozwolilaby sobie na utrate tej milosci.
Chcialbym, by miala w sobie cos z Marii Magdaleny, ktora skrycie
bedzie nosila w sobie pewne uczucia tylko po to, aby mi ich nigdy nie
ujawnic.
Niechze i bedzie w niej troche z Beatrycze opisanej przez Dantego -
zlosliwej, troche zarozumialej, wynioslej i co najwazniejsze - niedostepnej
wszystkimi zmyslami.
Moglbym te kobiete wtedy traktowac jak swoja Dulcynee i za nic w
swiecie nie dostrzegalbym jej wszelkich wad i niedoskonalosci.
Mozna tych postaci wymieniac i wymieniac, wszak tematem zdecydowanej
wiekszosci dziel swiatowej literatury jest wlasnie milosc.

Ksiazkowe idealy maja jedna ceche wspolna - wszystkie kobiety byly
piekne, a milosc do nich nieszczesliwa.
Jest w tym troche prawdy, ze najpiekniejsze milosci to te, ktorych
nigdy nie mamy okazji urzeczywistnic.
A jesli juz je urzeczywistniamy to przegrywamy. Tak jak przegrali
wszyscy wymienieni przeze mnie bohaterowie. Bo nie ma prawdziwej milosci,
ktora nie konczy sie cierpieniem. Wiedziala o tym Twain'owska Ewa, ktora w
swoich pamietnikach modlila sie do Boga, aby pozwolil jej umrzec razem z
Adamem albo przed nim, aby oszczedzil jej cierpien utraty mezczyzny, ktory
"byl tylko jej".
Jej modlitwy zostaly wysluchane. To Adam, na jej grobie napisal o raju,
ktory byl tam, gdzie byla ONA.
Spotykajac idealna kobiety godzimy sie na cierpienie. Swiadomie, wrecz
masochistycznie, jak ciernisty ptak, szukamy wlasnego ciernia, ktory
predzej czy pozniej zabije nasze serce.
W takim razie najlepiej jest cale zycie walczyc o ideal i spotkac sie z nia
tuz przed smiercia. Tak jak Honoriusz Balzack, ktory 15 lat probowal zdobyc
serce pani Hanskiej. I zdobyl je. Pare miesiecy przed smiercia, bedac juz u
kresu sil. Tyle lat poswiecil, by zdobyc cel, z ktorego nawet nie mogl sie
w pelni cieszyc.
Ale wszedl na szczyt, z ktorego nie zszedl pokonany.

O tak, byc na szczycie uczuc i nie zostac przez nie pokonany...
Byc tam, gdzie nie ma pozegnan, zerwanych zwiazkow, niezgodnych
charakterow, fizycznej brzydoty i smierci.
Szukac tej, ktorej gesty i slowa beda cierniem, dzieki ktoremu zaczne zyc
i powoli umierac.
Nie znalezc tej, ktorej pocalunek bedzie mnie kladl do snu, w zapachu
ktorej zasne i dotyku, ktory rano mnie zbudzi.
Marzyc o kobiecie, ktora przytuli cie, po czym delikatnie odsunie
opuszczajac wzrok, jakby zdawala sobie sprawe z kruchosci chwil.
Widziec jak jej oczy, lekko szkliste zachodzace lzami szczescia i zwarte
usta, ktore leciutko, prawie niewidocznie - usmiechaja sie do ciebie.
Nie, nie ma raju tam, gdzie jest ONA.
To ONA jest rajem.
I juz nie mowic, nie slyszec, nie dotykac... Zatopic sie w idealnej piesni,
ktorej imieniem jest idealna "milosc".
I przestac zyc, bo po takiej chwili - nic juz nie moze byc piekniejsze.


--
Nudzisz sie? To napisz: k...@g...pl albo zaGGadaj - 1209534

Idealem mezczyzny jest kobieta, ktorej nie moze znalezc

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-08-05 01:36:09

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Bluzgacz" <b...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


"KOMINEK" <k...@o...org.pl> wrote in message
news:Xns953C21EC49B1DKOMINEK@127.0.0.1...
> Jestesmy chamscy i wulgarni. Trzeba nas plonkowac i omijac szerokim
lukiem.
> My, Kominek i Bluzgacz.
> Brzydkie kaczatka tej grupy.
> Trzy dni temu napisalismy posta o idealnych laskach.
> Nie podobalo sie?
> No dobra.
> To dzisiaj piszemy znowu.
> Wulgaryzmy ograniczylismy do minimum.
> Poziom tych postow pozostawiamy waszej ocenie.
> Ale ciekawi jestesmy, ilu z was bedzie sie chcialo to przeczytac, ilu z
was
> zabierze glos w dyskusji o idealnych kobietach?
> Bo to, ze posty nie beda sie wam podobac, to juz wiemy. Niby nie lubicie
> wulgaryzmow, ale predzej przeczytacie nasze zwyczajne posty, niz te
> dzisiejsze.





Hmmm..tak mnie naszlo.........

Zastanawia mnie od jakiegos czasu slowo "byc" ale w znaczeniu "byc z kims"


CO ono oznacza? Dla mnie chyba cos wiecej.........

(Ja) BĘDĄC już z pierwsza kobieta dowiedziałem się co nieco o calowaniu by w
pozniejszym etapie dojsc do pieszczot, az w koncu do wspominanych tutaj
lodow i rypanka.

Taka kobiete mogę nazwac TA Z KTÓRA BYŁEM, no bo przeciez nie zalicze do
takich tej, za która latalem w 4 klasie podstawowki, podkładałem jej nogi
albo ciągałem za wlosy, bo to taki szczeniacki wyryw.

Jedno dla tych związków następujących od lat dziecinnych po dzis dzien jest
wspolne: pasja, chec, radość z jaka do tego bycia dazymy, no powiedz sam ze
cos w tym jest, ze poznając kobiete i spotykając się z nia czujesz to mile
uczucie w srodku, i nieważne ze jestes facetem - a czego się wstydzic?
Normalka! I żeby było jasne: nie mowie tu o sterczącym penisie, ale o czyms
co sprawia ze na jej widok miekna nogi, chce się robic w zyciu cos waznego,
a cokolwiek zaczynasz robic zyskuje wymiar dziela sztuki, dziela zycia - bo
robisz to z mysla o niej.

Idealna to doceni, zrozumie kazda pasje (poza pilka nozna chyba, bo problem
masturbacji będziesz miał rozwiązany).

Twoje wyobrażenie idealnej jest chyba tożsame lub przynajmniej bardzo
podobne do wyobrażeń większości mężczyzn, także do mojego.

Coz tutaj dodac, kiedy ująłeś to bardzo właściwie....

Idealna to taka, która zamiast wystawac przy garach poswieci czas facetowi i
niech mialoby to być trzymanie przez niego rak na to żeby mogla nawijac
włóczkę na klebek, albo trzymanie drabiny żeby wreszcie zawiesil firanki -
niech będzie!..... To taka, która nie powie ze wypiłeś za duzo, tylko taka
która naleje sobie ktoras tam kolejke żeby cie dogonic w piciu i moc nadawac
na twoich falach. Taka kobieta nie ma oporow we wspolnej kapieli i wtedy
kiedy na waleta chodzisz po domu, w samochodzie nie bawi się radiem ani
wentylacja kiedy prowadzisz, nie zatrzymuje się za długo w sklepach z
rzeczami i nie oglada tych samych bluzek po 50 razy zastanawiając się która
by wybrac..

Idealna to taka która nie będzie nawijac o tym kto z kim jest, kto się
zszedł/rozszedl, ale zapyta co sadzisz o "rewolucji kulturalnej" w Chinach
albo zatańczy z toba salse o 4 nad ranem, a pozniej obudzi się o 9 i powie
ze jest w stanie pojechac z toba na drugi koniec Polski na 2 dni żeby
zobaczyc czy tam slonce zachodzi tak samo i czy tamtejsze powietrze ma wpływ
na twoja potencje bardziej niż w miejscu w którym mieszkacie.

Ideal jest jednak obciążony genetyczna i tym samym nieusuwalna wada: jest
nieosiągalny.

Dlatego tez można w różny sposób do niego zmierzac, by być jak najbliżej -
to już zalezy od każdego z osobna.

Można szukac i szukac tej, która jest tego idealu najblizsza - czasem trwa
to latami, a czasem spotkasz taka kobiete, gdy wymiotuje w bramie (ze
wstydu) zatruta alkoholem, który wypila pierwszy raz w zyciu w takich
ilościach na wieczorze panieńskim swojej najlepszej przyjaciółki..

Można przyjąć i inna taktyke - poligamiczna (tj. ja). Polega ona na
spotykaniu się z wieloma (tu: wiecej niż jedna) kobietami w tym samym
czasie. Z jego upływem kolejne się pojawiaja i kolejne odchodza, niewiele z
nich zostawiasz przy sobie na dłużej. Istota tego dzialania polega na tym,
ze jest to dzialanie szybkie, pod wpływem żywiołu, nie poszukujesz kogos
długo i bezcelowo. Spotykasz jedna - nie pasuje, to odrzucasz. Najważniejsze
jest to ze kazda jest inna, w każdej znajdujesz cząstkę idealu, w sumie
dalyby ideal - ale jak już pisałem i jak każdy wie - jest on niemożliwy.

WŁAŚNIE TE KOBIETY, TO TAKIE MALE IDEALY - mam do nich ogromny szacunek,
wiem ze kazda mnie czyms przyciągnie/la, ze ma cos niepowtarzalnego, co
sprawia ze dla tej czesci, albo dla niej calej (jako będącej czescia idealu)
chce się w jakis sposób poświęcać, starac, ze jest nawet dla mnie wazna,
jako kobieta, osoba, przyjaciel, robiaca mi laske i pozwalajaca się klepac
po tylku....

Plusem takiego postepowania jest doświadczenie (sic!) które facet nabywa. I
chodzi mi tu o zwykle obchodzenie się z kobietami, rozumienie ich,
okazywanie szacunku umiejętnym zachowaniem się i dyplomacja, zwłaszcza w
momentach kiedy miewaja humory. Wyczucie taktu i rozumienie psychiki kobiety
jest tak trudne jak mniej wiecej trafienie pilka do kosza ze 100 metrow, no
ale przeciez nikt nie kaze stan nam 100 m, bo można podejść bliżej....
Najlepsze jest to ze im wiecej kobiet się poznaje tym bardziej to wciąga, ta
cala otoczka poznawania, zdobywania (min. doświadczenia), poznawanie
kolejnej, innej, odmiennej, która potrafi zainteresowac czyms nowym i dotad
dla mnie nieznanym. Jedna potrafi ugotowac potrawe rodem z Paragwaju, a inna
znowu wali mnie znienacka w pysk, popycha na lozko i mowi ze wlasnie zaczela
mi okazywac szacunek, bo takie okazywanie ja kreci, a jeszcze kolejna pokaze
mi setki czarno-bialych fotografii, które zrobila w ciagu ostatniego
miesiąca i to nie cyfrowka, bo ona uznaje to za amatorszczyzne.

I nie wazne ze wczesniej nawet nie oglądałem zdjęć, nie jadlem
południowoamerykańskiego zarcia i ze to ja waliłem w pysk - jednak wlasnie
ta odmiana stanowi wyzwanie. Facet nie wie ze dostosowując kobiete do
siebie, dziala czasem zupełnie odwrotnie. Wazne aby się w tym nie zatracic,
bo to prowadzic może do zgubnych skutkow. Po co się zakochiwac, skoro można
się spotykac nadal z tyloma wspaniałymi osobowościami, cialami, umysłami -
kobiet, które kiedys siedząc na drugim koncu swiata przez sekunde wspomna
spotkania z nami, jako te które przyniosły im wspaniale chwile, a słuchając
np. muzyki Tomasza Stanko, przypomna sobie również ze był taki dzien kiedy
powiedzialy nam ze to najwspanialsza muzyka i ze słuchają ja z
najwspanialszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkaly i ze za nic nie
oddadza tej chwili....

Jednak zdalem sobie sprawe ze brnac w tej jak to nazwalem poligamicznej
metodzie poszukiwania idealu, tak naprawde szukam tego jednego - to wszystko
co napotykam mimo, ze to te male idealy to tylko półśrodki, przystanki po
drodze do osiągnięcia celu głównego. Brakuje w tym rzeczy dla niektórych z
pewnością najważniejszej. Wiedza wszyscy co mam na mysli, ale nie lubie tego
slowa, drazni mnie, unikam go od lat, bo niestety jeszcze nie nauczyłem się
go nawet dobrze wymawiac, a co wiecej nie rozumiem, gdy ktos mówi do mnie i
o mnie nim się posługując - slaby jestem z tego..

I jakos nie mam zbyt sporych checi na przyswojenie tego wyrazu, bo w tej
chwili sa dla mnie ważniejsze inne przedmioty, których dla odmiany pilnie
się ucze, zawsze dazac do świadectwa z wyroznieniem, jednak niemożliwym, tak
jak osiagniecie idealu - bo brak w nim oceny bardzo dobrej wlasnie z tego
jednego przedmiotu, z tego jednego slowa.........




--

Bluzgacz
gdzies pomiedzy innymi na:
http://psphome.dhtml.pl/uzytkownicy.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 03:59:57

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Kasia" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Piekny ten twoj ideal kobiety

Ja nigdy nie mialam idealu, nie wyobrazalam sobie nigdy rycerza na bialym
rumaku. Mam ogolne skojarzenie na temat dobrego, nie idealnego partnera,
bowiem wiem ze idealy nie istnieja.

Mam w domu piekna krysztalowa waze, jest idealna, ksztalt, rzezbienia, nawet
jak sie ja "puknie" to wydaj cudny dzwiek, dla kogos kto na nia patrzy to
ideal, zachwyca uroda, harmona, prostota, dla kogos kto sie przyglada, waza
ma ryse (wynik przeprowadzki), ale nadal jest piekna, rysa zmniejsza jej
wartosc rynkowa, ale dla mnie nadal jest bezcenna.

Ludzie tez maja 'rysy ', jedni bardzo zauwazalne rysy, inni mniej.

Droga poszukiwacza idealu prowadzi donikad. Jesli jakas kobieta bedzie miala
chociaz polowe cech jakie wymieniles, bedziesz szczesliwy, tak mi sie
wydaje.
Ideal musialby byc stworzony tylko dla ciebie, musialby znac cie doskonale,
i kochac kazda z tych rzeczy, byc w idealnej harmonii z toba i twoimi
potrzebami, calkowitym dopelnieniem.

Ja nigdy nie budowalam w wyobrazeniach idealu bo lepiej jest odkrywac czym
jest ideal, anizeli miec wyobrazenie i zderzac sie z rzeczywistoscia raz po
raz rozczarowujac sie kolejna spotkana osoba.

Moj dobry partner to taki, ktory przytuli mnie kiedy bede smutna poglaszcze
i powie ze wszystko bedzie dobrze, to taki ktory zatroszczy sie o mnie kiedy
bede chora, ugotuje mi rosolek i poda leki, to taki ktory podniesie w
chwilach zwatpienia, to taki ktory mnie rozsmieszy i rozladuje stres, to
taki ktory znajdzie jakis ciekawy temat do rozmowy. Moj dobry partner to
taki na cale zycie, to taki co nie owija w bawelne i mowi o co mu chodzi, to
taki co nie kryje sie z urazami i pozniej robi z tego powodu klotnie. Moj
dobry partner to taki z ktorym sie jest szczesliwym nawet gdy na wszystko
inne poszlo zle.

Moj dobry partner to nie bohater ksiazkowy ani filmowy, to czlowiek z krwi i
kosci, to ktos kto sobie radzi.
Moj dobry partner to taki ktory nie wyznaczy mego miejsca tylko dlatego ze
jestem kobieta. Moj dobry partner, to moj chlopak.





--
"When fortune smiles at something
as violent and ugly as revange,
it seems proof like no other,
that not only does God exist,
your doing his will" - The Bride

http://f2.pg.photos.yahoo.com/mopek21


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 09:53:50

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Darmond" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pięknie napisane. Jestem pod wrażeniem, oczywiście pod warunkiem że sam to
napisaleś. Nawet jeżeli nie opisałeś swoich rzeczywistych poglądów, to
tekst ten według mnie i tak wart jest uznania. Wykazałeś się sporym
wyczuciem i znajomością tematu jakim jest "milość romantyczna".
Pozdrawiam
Patrycja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 10:13:25

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "KOMINEK" <k...@o...org.pl> napisał w wiadomości
news:Xns953C21EC49B1DKOMINEK@127.0.0.1...

> ZAPRASZAMY do dyskusji:)
> *********************

[....]

Zawsze podejrzewałem, ze szukasz baby która będzie nosić za Ciebie spodnie i
która będzie pozwalać byś te spodnie nazywał sukienką :) Największy
usenetowy pantoflarzu :P

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 11:09:00

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

> [...]
>I przestac zyc, bo po takiej chwili - nic juz nie moze
>byc piekniejsze.

Taaa... :)

Coz, istnieje 'subtelna' roznica pomiedzy idealizmem
oraz romantyzmem i o ile o 1-szym nie masz nawet
bladego pojecia, to zgadzam sie, ze zajob, ktorym
'skrycie' karmisz obslizlego, mickiewiczowskiego
robala romantyzmu to cos co doskonale do Ciebie
pasuje.

Krotko mowiac: jesli liczyles ze zaskoczysz mnie
swoim 'nowym' ~ujeciem, to porazka.
No niestety. ;)

Nawiasem mowiac tym tekstem rownie znakomiecie jak
innymi potwierdzasz moja ~teorie nt popapranych
nieudacznikow niezdolnych do rzeczywistej milosci.

--
Czarek

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 11:19:47

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "Jeannette" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Panowie - wiedziałam! że pod wulgarną powierzchownością skrywacie swoje
prawdziwe oblicza -inteligentnych, wrażliwych facetów.
Miłe to jest i wcale nie jestem zaskoczona.
Myślę, że wczesniej czy później znajdziecie swoje idealne kobiety.
Ja znalazłam swój ideał -mężczyzny w drugim podejściu :)czego i wam życzę
Jeannette


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 11:19:48

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "jagusia" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kasia" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cesbbu$ru6$1@inews.gazeta.pl...

> Moj dobry partner to taki, ktory przytuli mnie kiedy bede smutna poglaszcze
> i powie ze wszystko bedzie dobrze, to taki ktory zatroszczy sie o mnie kiedy
> bede chora, ugotuje mi rosolek i poda leki, to taki ktory podniesie w
> chwilach zwatpienia, to taki ktory mnie rozsmieszy i rozladuje stres, to
> taki ktory znajdzie jakis ciekawy temat do rozmowy. Moj dobry partner to

i znudzi ci sie za pol roku kiedy hormony szczescia opadna..
Fakt, u jednych te hormony sa na dluzej, u innych na krocej, jeszcze inni sami sie
nakrecaja, ze jest wszystko pieknie, bo boja sie zostac sami..

Kiedy bedziesz smutna poglaszcze?
Od glaskania nawet psy w ktoryms momencie zaczynaja gryzc.
Powie, ze wszystko bedzie dobrze?
Ma powiedziec jak to realnie widzi. Jesli bedzie chujowo, ma powiedziec, ze widzi to
czarno.
A kiedy jest szansa na jasniejszy odcien czerni ma powiedziec, ze jest szansa na to
ze
bedzie dobrze.
Ugotuje rosolek i poda leki?
Po trzech dniach mozna sie zrzygac na widok rosolku.
Podniesie w chwilach zwatpienia?
Podnoszenie w chwilach zwatpienia kazdy powinien opanowac samodzielnie. Do tego nikt
oprocz siebie samego lepiej se nie nadaje.
Rozsmieszy i rozladuje stres?
Od tego jest Monty Python, kapiel z kuleczkami z Orilame i smazone ziemniaki z
piwkiem.
CIekawy temat do romowy?
A moze wcale nie trzeba znajdowac zawsze ciekawego tematu do rozmowy, zeby bylo
dobrze?
Taki z ktorym ma sie zawsze czuc szczesliwym?
Szczescie usypia. Zabija czujnosc.
A spokoj, na dodatek pozorny, zabija wyobraznie.

Wszystkie te przymioty, ktore najczesciej nam sie podobaja na poczatku znajomosci, po
pewnym czasie nudza sie i powszednieja.
Dobry partner NIE ma robic wszystkiego najlepiej, nei ma czytac w naszych myslach
czego
potrzebujemy, nei ma nam uslugiwac, przytulac, calowac i opowiadac bajki na dobranoc.
To wszystko predzej czy pozniej obrzydnie.
I to powinnas wiedziec jesli z kims bylas dluzej niz rok.

Mowimy o dobrych partnerach, tak?
Pomijam chemie, ktora musi byc pomiedzy dwojgiem i seks, bo jesli tam nie zagra to i
nie
bedzie gralo takze w innych kwestiach.
Sztuka dobrego partnerstwa tkwi w umiarze i normalnosci.
Jest cos takiego jak rodzina. Wiesz, rodziny sie nei wybiera, ona jest, jedyne co
mozna
zrobic to stawac na zdjeciach najbardziej z boku, zeby mozna sie bylo wyciac.
Ale przewaznie jakos z rodzina sie zyje. Roznie, raz lepiej raz gorzej. Mam to
szczescie,
ze z drobnymi wyjatkami z moja rodzina zyje sie dobrze.
I tak bym chciala zyc z dobrym partnerem.
Jesli jestem chora, nikt nie bierze urlopu zeby ze mna zostac i gotowac rosolki.
Nikt wieczorem nie szuka ciekawych tematow do rozmow, zeby mi poprawic humor.
Jesli jest potrzeba, albo wynika to z wydarzen, przezyc, rozmawia sie. Jelsi nie,
kazde
idzie w swoja strone, czyta ksiazke, rozwiazuje rebusy, gapi sie w tv, albo
masturbuje.
Jesli wszystko padnie i mysle, ze juz koniec, nei trzeba mi zeby oni wszyscy mowili
mi, ze
jeszcze bedzie przepieknie jeszcze bedzie normalnie. Wystarczy mi wiedziec, ze
cokolwiek
sie wydarzy, oni sa po mojej stronie.
Do poglaskania mam psa, ale i tutaj - jak juz wczesniej pisalam - nalezy zachowac
umiar.
W stresowych sytuacjach staram sie polegac na sobie, a do rozladowana stresu mam sen,
a
jesli jest ktos sprawdzony pod reka - dobre rzniecie jest dobre na wszystko (no i
raczej
zaden facet nie odmowi).

Dobry partner nie bedzie mi sie wpieprzal kiedy ja gotuje, nie bedzie mi chcial
pomagac
zmywac i prasowac.
Ale z checia zjem cos jego roboty kiedy jemu przyjdzie ochota na gotowanie, a jesli
bedzie
niezjadliwe, dobry partner nie obrazi sie jesli wyrzuce to do kosza i zjem kromke ze
smalcem w zamian.
Dobry partner powie mi, ze go wkurwia kurz na meblach, a ja mu powiem, ze ma zabrac
szmate
i sam to wyczyscic.
Dobry partner wyjdzie z psem kiedy mu powiem, ze teraz gadam z kims na GG, a ja wyjde
wtedy kiedy on bedzie ogladal jakis ciekawy wywod poslanki Beger.
Dobry partner bedzie mial swoje zycie, bedzie czasem wychodzil sam w nieznane
miejsca, a
ja nie bede pytac gdzie byl.
Dobry partner jesli bedziemy miec dzieci, bedzie chcial i bedzie umial z nimi
rozmawiac.
I nigdy nie bedzie dewaluowac moich slow i zmienac moich decyzji w kwestii dzieci.
Ale i
vice versa z mojej strony.
Dobry partner nei bedzie alfa i omega, nie bedzie wiedzial wszystkiego lepiej i mial
na
wszystko gotowa odpowiedz.
Dobry partner bedzie MOWIL jesli bedzie mial mi cos do powiedzenia.
No i - chociaz byc moze jest to sprzeczne z wczesneijszym - musi umiec podejmowac
decyzje.
Nie wazne - zle czy dobre. Ale je podejmowac.

Wszystko to moze brzmiec jak normalne zycie nie ZE soba, a OBOK siebie.
Ale ide o zaklad, ze to bedzie trwalsze niz przeslodzony obraz partnerstwa polegajacy
na
odgadywaniu zyczen partnera.
Faza jak on slicznie pluje nigdy nie trwa wiecznie.

Jedyne czego bede wymagac to to zeby dobry partner mial jedna ceche z Mojego Idealu.
Nie byl moj i nigdy nie sprawial wrazenia, ze jest moj.
Jego umysl ma dla mnei byc niedostepny.
Najbardziej rajcuje nas mozg i to co w nim.
Jesli tam nei zobaczysz niczego ciekawego, zadne rosolki tego nei naprawia.

Jesli wiesz o czym mowie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 11:26:58

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "picolokolo" <P...@S...pl> szukaj wiadomości tego autora

pamietaj ze diabel jest zajebiscie inteligentny i wrazliwy

Użytkownik "Jeannette" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cet4ue$7jk$1@news.onet.pl...
> Panowie - wiedziałam! że pod wulgarną powierzchownością skrywacie swoje
> prawdziwe oblicza -inteligentnych, wrażliwych facetów.
> Miłe to jest i wcale nie jestem zaskoczona.
> Myślę, że wczesniej czy później znajdziecie swoje idealne kobiety.
> Ja znalazłam swój ideał -mężczyzny w drugim podejściu :)czego i wam życzę
> Jeannette
>
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-05 11:30:53

Temat: Re: O TYCH KOBIETACH, ktorych nie ma?
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jeannette:
> Panowie [...] znalazłam swój ideał -mężczyzny [...]
> czego i wam życzę

Taaa... OT, ale przynajmniej ~szczerze. ;))))))

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 20 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

(nizina)
Poddałem się - bylem u psychiatry - kto uzywa Cital ?
Freudyści (dżołk)
(starość)
Ideał kobiety - ciągniemy temat ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »