Data: 2002-11-26 07:01:29
Temat: Re: O byciu ojcem raz jeszcze-podsumowanie sprostowujące
Od: "Marta" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sokrates <d...@w...pl>
Ujmując to
> jeszcze innymi słowami: ze względu na uczucia do dzieci
> można być dobrym lub bardzo dobrym ojcem. Ze względu na
> uczucia do żony można próbować się starać być takim ojcem,
> jakim ona chciałaby go w pełni widzieć.
No, teraz Ci się udało ;-)
Tylko nadal mylisz pojęcia - to co opisujesz, to nie jest bycie "najlepszym
ojcem" tylko "nie przeszkadzanie matce swoich dzieci". IMO wręcz szkodliwe.
Np. jeśli mój TŻ ma jakiś pogląd na wychowanie dziecka z którym ja się nie
zgadzam, ale dla niego (a raczej dla świętego spokoju!) machnę ręką "a, co
tam, nie będę się kłócić bo kocham tego faceta" to jest to nie w porządku -
bo gdzieś tam głęboko czuję, że krzywdzę dziecko, że zrzekam się prawa do
jego wychowywania. A na dłuższą metę stracę kontakt z dzieckiem, ono będzie
miało poczucie, że tak naprawdę niewiele mnie - rodzica ustępującego -
obchodzi.
Co innego jeśli TŻ mnie przekona (w rozmowie ;-)) do swoich metod, ale
bezkrytyczne godzenie się na jego - sprzeczne z moimi - poglądy "z miłości"
jest raczej wygodnictwem niż okazywaniem uczuć TZ-towi. Partnerstwo to nie
jest dopasowywanie się do wizji drugiej osoby - o odpowiedzialnym
rodzicielstwie też można to powiedzieć.
Marta
|