Data: 2011-12-06 22:31:30
Temat: Re: O co biega z kara smierci ?
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 5 Dec 2011 11:06:43 +0100, Nixe napisał(a):
> "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
>
>> Ustalanie granic tego prawa to nadal igranie ze śmiercią.
>
> Ale nie zmienia to faktu, że brak jakichkolwiek uregulowań w tych sprawach
> to też nie jest rozwiązanie.
>
>> Nie mam bladego pojęcia, co ów kasiądz mógł mieć na myśli.
>
> Pewnie wydawało mu się, że władze usiłują zrobić z więźniów niewolników.
>
>> Absolutnie nie jest to zabójstwo z premedytacją. Celem człowieka
>> działającego w akcie samoobrony jest _uniknięcie_ śmierci, a nie jej
>> _zadanie_.
>
> Przecież jedno wynika z drugiego.
> Celem jest zabicie kogoś właśnie po to, by samemu uniknąć śmierci/pobicia.
>
Nie mogę się z tym zgodzić. Celem nie jest zabicie (często zresztą do niego
nie dochodzi). Celem jest uratowanie swojego zdrowia/życia w sytuacji
ekstremalnej, jaką jest jego bezpośrednie zagrożenie.
>
>> W sytuacji zagrożenia życia włącza się instynkt
>> samozachowawczy. Instynkt ten jest ponad procesami myślowymi, więc o
>> żadnej premedytacji nie może tu być mowy.
>
> Widzę, że się nie dogadamy :(
>
Chyba rzeczywiście się nie dogadamy. Gdyby morderstwo w obronie własnej
było uznawane za morderstwo z premedytacją, tak właśnie by się nazywało.
>
> Dla mnie zabicie kogoś w obronie własnej jest czynem świadomym*,
>
Nie zawsze. To po pierwsze.
Po drugie nie można tego absolutnie porównać do morderstwa zaplanowanego,
czy też do morderstwa z premedytacją.
>
> niezależnie
> czy ktoś to "zaplanował" dopiero w momencie otrzymania pierwszego ciosu
>
Tu nie ma czasu na planowanie. Człowiek się broni, wszelkimi możliwymi
sposobami.
>
> czy
> miał na to dłuższy czas (morderca dobijający się do drzwi i grożący
> zabiciem).
>
Ta sytuacja nie jest do końca jasna, więc nie ustosunkuję się do niej.
>
> * W odróżnieniu od zabicia kogoś na zasadzie nieumyślności, gdy zabójca nie
> był świadomy tego, co robi, więc żadnych planów czy przemyśleń w tej kwestii
> nie miał.
>
>> Podobnie sytuacja wygląda w każdej innej sytacji bezpośredniego zagrożenia
>> życia. Człowiek
>> działający w akcie samoobrony nie działa z premedytacją.
>
> Różne mogą być akty samoobrony. Nie w każdej sytuacji działa się ad hoc i
> tylko na zasadzie instynktu.
>
Toteż i każdy akt jest później stosownie (bądź mniej stosownie)
potraktowany i oceniony przez sąd. Jeśli obrona nie była współmierna do
ataku/zagrożenia (co nie zawsze jest łatwe do ustalenia), może okazać się,
że granice obrony koniecznej zostały przekroczone.
>
>> Kara śmierci natomiast jest zabójstwem z premedytacją. Jest wcześniej
>> zaplanowanym, celowym zabójstwem.
>
> Dla mnie niewiele się różni od aktu samoobrony (całego społeczeństwa), poza
> jedynie formą i rozciągnięciem w czasie.
>
Moim zdaniem zdecydowanie się rózni. Nie mamy tu bowiem do czynienia z
obroną przed bezpośrednim zagrożeniem, ani przed pewnym zagrożeniem.
Pozostaje więc nazwanie rzeczy po imieniu... Celowe zabójstwo. Zabójstwo w
ramach profilaktyki/prewencji/w akcie zemsty/odwetu. Bo przecież nie w
ramach kary. Karą może być dożywocie, cieżka harówa, życie w izolacji,
samotności, w dwu metrowej celi, bez wygód, przyjemności itp. itd.
Sorry, że się powtarzam, ale gdy mowa o zabijaniu człowieka...
>
>>>> Nawet jeśli tylko jeden, to o jednego za dużo.
>
>>> Vide szczepionki, leki, operacje i inne tego typu działania prewencyjne,
>>> gdzie czasem niesłusznie/niepotrzebnie ginie jednostka.
>
>> Nie są to działania, których celem jest świadome uśmiercenie.
>
> Ale są to działania, które mają służyć CAŁEMU społeczeństu.
>
Tak. I jeszcze raz powtórzę: ich celem nie jest uśmiercanie.
>
> Tak, jak kara śmierci ma służyć wszystkim tym, którzy żyją i chcą żyć nadal
> bez poczucia zagrożenia.
>
Celem "kary" śmierci jest uśmiercenie, odebranie życia. "Stwarzanie
poczucia bezpieczenstwa" to tylko "piękny", "poetycki" zamiennik na
określenie, nie wiem czego... chęci odwetu? Zemsty?
Jeśli np. jutro o 8.00 rano zostanie pozbawiony życia człowiek skazany na
"karę" śmierci, mężczyzna lat 45, czyjś mąż, ojciec, syn, podobno morderca
(bo tak orzekł sąd), poczujesz się bezpieczniej? Ja nie. Ani bezpieczniej,
ani lepiej.
Ja żyję, i chcę żyć nadal, bez poczucia zagrożenia, ale nie życzę sobie, by
w moim imieniu zabijano człowieka. Rzekomo dla mojego bezpieczeństwa. Nie
zgadzam się z tym.
>
>>> BTW - skąd w Was tyle miłosierdzia dla bydlaków i zwyrodnialców?
>
>> Nie nazwałabym tego miłosierdziem... Cokolwiek by to nie było, wierzę, że
>> pochodzi z góry, od Boga.
>
> Zatem pytanie - co to jest,
>
? Serce. Rozum. Dusza.?
>
> co każe Ci traktować zwyrodniałego mordercę na
> równi z resztą ludzi?
>
Na równi z resztą ludzi? O nie, nie. Powinien ponieść _karę_. Nie
powiedziałabym, że wsadzenie zwyrodnialca na dożywocie, z perspektywą
katorżniczej harówy, to traktowanie go na równi z resztą ludzi.
Uważam natomiast, że nie powinien być w żadnym wypadku pozbawiony życia.
Dlaczego tak uważam? Ponieważ nie posiadam cech mordercy.
>
> Może miłosierdzie to faktycznie złe słowo, ale pierwsze, które mi przyszło
> do głowy zaraz po litości.
>
Ani to miłosierdzie, ani to litość.
Po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić celowego zabijania człowieka.
Nie mieści mi się w głowie, jak można zabić lub pragnąć czyjejś śmierci.
Nie pojmuję morderców. Zarówno tych skazanych, jak i tych, którzy chcą
pozbawić ich życia. Celowo, jawnie, "zgodnie z prawem". Brzydzę się tym.
Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, dlatego głośno jestem na NIE.
Pozdrawiam,
M.
|