Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!.POSTED!not-for-mail
From: medea <x...@p...fm>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: O zachowaniu się przy stole
Date: Tue, 17 Jan 2012 14:07:39 +0100
Organization: ICM, Uniwersytet Warszawski
Lines: 55
Message-ID: <jf3rqp$m9f$1@news.icm.edu.pl>
References: <jf0uu2$hfu$1@news.icm.edu.pl> <jf12kb$ojq$2@news.icm.edu.pl>
<jf12n2$mg$1@node2.news.atman.pl> <jf139l$r33$1@news.icm.edu.pl>
<jf13g3$mg$6@node2.news.atman.pl> <jf13oc$rlf$2@news.icm.edu.pl>
<jf14cv$t25$6@inews.gazeta.pl> <jf14pb$u5q$1@news.icm.edu.pl>
<jf16p2$v5p$1@speranza.aioe.org> <jf18mh$6n8$2@news.icm.edu.pl>
<jf19fm$6pd$1@speranza.aioe.org> <jf1brb$dft$1@news.icm.edu.pl>
<jf1hm3$t3a$1@speranza.aioe.org> <jf1khl$e3$1@news.icm.edu.pl>
<1j5lz8vjx660n$.5ervwhw1mxi3$.dlg@40tude.net>
<jf1s8o$tnu$1@node2.news.atman.pl>
<gyz2dtxya5rz.z3v3harpxtuv$.dlg@40tude.net>
<jf1th7$tnu$2@node2.news.atman.pl>
<4...@4...net> <jf1v0i$6o3$1@inews.gazeta.pl>
<jf2202$t2k$1@news.icm.edu.pl>
<1wgj9zwcfed6x.1xct5tqqar52k$.dlg@40tude.net>
NNTP-Posting-Host: aedd27.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.icm.edu.pl 1326805658 22831 79.186.81.27 (17 Jan 2012 13:07:38 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...icm.edu.pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 17 Jan 2012 13:07:38 +0000 (UTC)
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; rv:8.0) Gecko/20111105 Thunderbird/8.0
In-Reply-To: <1wgj9zwcfed6x.1xct5tqqar52k$.dlg@40tude.net>
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:341081
Ukryj nagłówki
W dniu 2012-01-16 22:37, XL pisze:
> Dnia Mon, 16 Jan 2012 21:40:35 +0100, medea napisał(a):
>
>> Nie było żadnego skandalu,
> Skandalem nazywasz konieczność ruszenia się kilku osób z miejsc?
Nie. Skandalem nazywam to - co wnioskuję z Twojej odpowiedzi, że Ty
sobie na temat tamtej sytuacji wyobrażasz - że niby nikt nie chciał mnie
zza stołu wypuścić, chociaż przydreptywałam znacząco nogami. Sorry XL,
ale chyba musisz mieć takie doświadczenia, podobnie zresztą jak
Lebowski, który musi się zabezpieczać poprzez sprawdzenie granic
wytrzymałości własnego organizmu oraz boi się wyjść do toalety jako
pierwszy z towarzystwa.
> Gdyby rzeczywiście praktyczne względy miały zawsze az taką przewagę,
> to nadal zamiast jeść zupę łyżką z własnego talerza jadalibyśmy ją ze
> wspólnej miski.
Znowu popadasz w absurd poszukując wyjścia z twarzą.
> Sztywną etykietą? - nie, nad zwykłą ludzką uprzejmością i życzliwością,
> skłonnoscią do małych poświęceń i przysług, empatią.
Tylko skąd taki pomysł, że tych przymiotów komuś zabrakło? Bo raczej nie
z mojej opowieści, a najwyżej z własnych domysłów. Ja mam obserwacje
wręcz przeciwne.
> Tak sobie myślę, JAKI miałabyś kłopot (w tym towarzystwie) przy długim na
> kilka metrów stole, mając po obu stronach po kilka-kilkanaście osób na
> ławie tejże długości co stół, a za sobą scianę...
Mam nadzieję, że aż tak wielkiej imprezy w tej knajpie nikt by jednak
nie zdecydował się urządzić.
> Niemiecka praktyczność
> podpowiedziałaby Ci z konieczności wtedy zapewne skok przez stół lub
> kicanie (jak tu ktoś się wyraził) pod nim... W moim świecie osoby siedzące
> po "krótszej" stronie albo po prostu tej "bardziej taktycznej" bez robienia
> aj-waj wstałyby z miejsc i siadły znów, jak gdyby nigdy nic, bez chwili
> zwłoki ani namysłu.
W Twoim świecie? Masz na myśli to samo towarzystwo, które od lat nie
potrafi sobie uprzejmie i życzliwie poradzić z niechcianą obecnością
dziecka jednego z kolegów, a z żony samego kolegi podśmiechuje się pod
nosem? Retoryczne, oczywiście. Z taką historią choroby nie jesteś dla
mnie żadnym autorytetem w dziedzinie moich "światów".
Poza tym - nie zrozumiałaś sytuacji. Nie było możliwości przeciśnięcia
się między stołem a siedzącymi. Musieliby wyjść, co z pewnością
zrobiliby bez gadania, nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby ktoś mógł
pomyśleć inaczej i że muszę to specjalnie zaznaczać. Ale nie o to
chodziło w całej sprawie.
Ewa
|