Data: 2003-01-13 11:09:54
Temat: Re: OT Odp: oddawanie szpiku było: i komórki jajowej
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Jojo <m...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:avu15u$kd2$...@a...dialog.net.pl...
>
> Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w
wiadomości
> news:avtvkb$glq$1@news.tpi.pl...
> >
> > Te wszystkie? A jeśli mojemu znajomemu przeszczep skrócił życie, to jest
> to
> > dowód na to, ze żaden przeszczep nie ma sensu?
>
> dla mnie na pewno nie jest to dowód na bezsensowność takich zabiegów -
wszem
> i wobec jest wiadome, ze sa ryzykowne ale daja nadzieję, która często jest
> realna
>
>
> a co , znajomemu na siłę coś wszczepili? uspili i bez jego zgody cos mu
> doszyli ?
> poza tym swoim pytaniem sama sobie zaprzeczasz, widocznie nie czytasz tego
> co wysyłasz
Nie zaprzeczam sobie, tylko użyłam tzw. ironii. Przeprowadziłam rozumowanie
analogiczne do Twojego (wyciętego w tej odpowiedzi): "jeśli chodzi o sąsiada
to był przytoczony jako przykład
człowieka, który przeszczep miał i na dokładkę przeżył ( choć nie dawano mu
szans najmniejszych!) i tym samym ja i inni znajomi mamy namacalny dowód na
to, że te wszystkie przeszczepy mają jak najbardziej sens". Otóż skoro mój
znajomy zmarł bezpośrednio w wyniku przeszczepu, to posługując się Twoją
logiką musiałabym napisać, że "tym samym ja i inni znajomi mamy namacalny
dowód na to, że te wszystkie przeszczepy radykalnie skracają zycie i są bez
sensu". Tymczasem prawda lezy pośrodku. Te przeszczepy, które dobrze sę
przyjmują i przedłużają życie, mają sens; te, które skracaja życie lub
wydłuzają, ale za cenę bardzo złej jego jakości (odczuwalnej subiektywnie),
nie mają sensu - jednak które są które, okazuje się dopiero post factum. W
przypadku dyskusji o przeszczepach kwestionowałam zupełnie co innego niż to,
że pewien znaczący procent z nich wydłuża życie (abstrahuję od jego jakości,
bo nie sądzę, żeby ktoś prowadził badania na ten temat i ktokolwiek to potem
monitorował w kategoriach ujmowalnych statystycznie - w związku z tym nic
madrego na ten temat nie da się powiedzieć). Nie chcę wdawać się ponownie w
tę samą dyskusję.
W powyższym tekście punktowałam wyłącznie Twój brak logiki i był to jedyny
cel polemiczny, jaki mi przyświecał.
>
> > A dajesz jeść głodnemu dzieciakowi w okolicy? Bo jeśli nie, to może za
te
> > same pieniądze uratowałabyś jednak kilkoro dzieci od śmierci głodowej w
> > Afryce.
> >
> > boniedydy
> >
>
> a co - mam dostarczyc brudne naczynia? poświadczone notarialnie i przez
> dzielnicowego oświadczenie dożywionego przeze mnie? wystarczy, czy coś
> jeszcze?
> przypominam, że to dyskusja na temat głoszonych poglądów - nikt, a w
> szczególności ja , nie żądał od ciebie dowodów wpłat na konto głodujacych
> Afrykanów, nikt tez nie poddawał w wątpliwość tego, ze to robisz,
natomiast
> ty pozwoliłas sobie na wycieczki osobiste - z braku argumentów ?
Nie. Zrobiłam to, ponieważ pisałaś "natomiast wolę dać jeść głodnemu
dzieciakowi z okolicy niż wysyłać forsę dla głodujących w omawianej szeroko
Afryce", czyli sama zaczęłaś pisac o sobie. Zapytałam, czy skoro wolisz "dać
jeść głodnemu dzieciakowi z okolicy", to rzeczywiscie to robisz. Otóż jeśli
wolisz tak robić i tak robisz, to gorąco to popieram - to bardzo szlachetne
z Twojej strony, że pomagasz okolicznym dzieciom. Ja mam prawo miec inne
preferencje. Natomiast jeśli był to tylko chwyt w dyskusji, za pomocą
którego starasz się wyperswadować mi, zebym nie wysyłała pieniędzy
głodującym dzieciom w Afryce, to zachowujesz się nieuczciwie. Zamiast starać
się wpłynąc na mnie, żebym nie pomagała temu, komu pomagam, może Ty zacznij
pomagać komukolwiek.
> co bedzie następnym twoim argumentem? to ze ty nie widziałaś , żebym
> komukolwiek w czymś pomogła, więc nie jest to prawda?
>
> dla mnie EOT, nie zamierzam się tu tobie legitymować
boniedydy
|