Data: 2005-12-02 16:05:45
Temat: Re: Ochrona wizerunku
Od: "miranka" <a...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"richo nazca" <n...@n...nospam.com.pl> wrote in message
news:dmpq0i$t65$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sam zajmuję się projektowaniem i, być może, stąd moje przewrażliwienie
> na punkcie ochrony wizerunku i praw autorskich.
Tu Cię bardzo dobrze rozumiem.
Ewidentne wciskanie kitu.
Tak. Co do tego nie ma dwóch zdań.
> Poza tym dziwi mnie postawa nauczycielki. Wprawdzie zarzeka się, że nie
> ma w tym udziałów (właściwie mam to gdzieś), ale mi chodzi o to, iż w
> ogóle się zgodziła.
Jeśli zgodziła się konkretnie Wasza nauczycielka, to skandal. Jeśli zgodziła
się dyrekcja szkoły, to skrzyknij rodziców, i zażądajcie zmiany firmy, albo
w ogóle rezygnacji ze zdjęć, albo ograniczenia się do jednego zdjęcia
klasowego.
Mam wrażenie, że im dziecko jest starsze, tym mniej próbuje się wciskać
rodzicom te dodatkowe fotki z misiami, kwiatkami tip, itd. U Adama w I
klasie gimnazjum było już tylko zdjęcie klasowe i nic więcej. W podstawówce
różnie bywało - im niżej, tym gorzej:).
Ale zbiorowy bojkot bardzo pomaga:)
Przy okazji uczulę Cię jeszcze na jeden drobiazg. Jeśli dyrekcja godzi się
na wciskanie dzieciom zdjęć, to może się też godzić na wciskanie
pseudo-pomocy dydaktycznych. Odbywa się to dokładnie na tej samej zasadzie.
Rozdaje się dzieciom jakąś zabawkę pseudo-dydaktyczną, książeczki, tabliczki
mnożenia i nie wiadomo co jeszczse. Dzieci mają zabrać do domu, pokazać
rodzicom i jeśli chcą zatrzymać, to przynieść pieniądze. Problem z maluchami
polega na tym, że one rozpakowuję te zabawki natychmiast i już ich zwrócić
nie można. U nas w podstawówce Rada Rodziców zażądała od dyrektorki, żeby
ukrócić ten proceder i pomogło:)
Anka
|