Data: 2002-08-13 07:56:25
Temat: Re: Odeszła moja Mama
Od: "Ewa W" <e...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "polak mały" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aj9e5o$if1$1@news.onet.pl...
> 12.08.2002r. o godz. 18:30 po ciężkiej chorobie umarła moja Mama. W te
> ostatnie dni była u mnie w domu. Opiekowaliśmy się Nią razem wszyscy:
> Ja, moja Żona i moje dzieci (9 i 7). Było to dla nas wielkie
> doświadczenie - było czasami bardzo ciężko, ale wzajemnie się przy tym
> wszystkim wspieraliśmy. Przy śmierci Mamy były również dzieci. Uważam,
> że to ważne dla nich doświadczenie. Może w tych dzisiejszych szalonych
> czasach docenią wartość życia(?)
Wyrazy współczucia, to ciężkie chwile dla całej rodziny. Ale dobrze, że te
ostatnie dni Wasza Mama spędziła z całą rodziną, na pewno było dla niej
ważne, że nie odchodziła w samotności i mogła na Was liczyć. To nie takie
częste w dzisiejszych czasach.
Nasz Tato odszedł 01.06.1995 r. W lutym, gdy dowiedzieliśmy się, że
medycyna już nic nie może Mu ofiarować, zabraliśmy Go do domu, aby ostatnie
miesiące spędził w gronie kochającej Go rodziny. Podobnie jak to było u Was
opiekowaliśmy się Nim, starliśmy, aby Jego życie było do końca godne i aby
miał świadomośc, że Go bardzo kochamy. Nie wiem, jak to wszystko
przeżyliśmy - widok Jego cierpienia, wycieńczonego chorobą ciała, codzienne
podawanie morfiny, odpowiadanie na trudne pytania..... Gdy umierał, byliśmy
przy Nim wszyscy - Mama i moich czterech braci, jeden jechał prawie 500 km,
aby Tatę zobaczyć - zdążył prawie w ostatniej chwili.
Najmłodszy brat miał wtedy 13, 5 roku, to trudny wiek dla chłopca, a do tego
takie dramatyczne przeżycia w rodzinie. Bardzo obawialiśmy się o jego
przyszość - zabrakło Ojca w momencie, gdy Piotr potrzebował Go chyba
najbardziej...
Nasze obawy okazały się bezpodstawne, teraz Młody jest studentem drugiego
roku socjologii, naprawdę zaradnym, wartościowym młodym mężczyzną. Zero
postawy roszczeniowej, tak charakterystycznej dla jego pokolenia. Wie, że
sytuacja finansowa rodziny jest zła i nie może sobie pozwolić na różne
rzeczy - chodzi w swetrach robionych przez Mamę i nie uważa tego za plamę na
honorze. Nie pali, nie pije, o narkotykach nie wspominając. Czyta naprawdę
wartościowe książki i kwartalniki literackie. Sam potrafi zorganizować sobie
(i kolegom) świetne wakacje tanim kosztem - jadą na stopa, śpią w namiotach.
Albo organizują spływ pontonem po pobliskiej rzeczce. Przynajmniej mają co
wspominać. Przy tym wszystkim ma mnóstwo kolegów i zauważyłam, że jest
bardzo lubiany w towarzystwie - przez dom wciąż się przewijają tabuny jego
znajomych. Ludzie go lubią, bo zawsze mogą liczyć na jego bezintersowną
pomoc, chłopak jest niezmanierowany i życzliwy wobec wszystkich.
Dlaczego o tym piszę? Bo uważam, że duży wpływ na to, jakim dziś jest miał
fakt, że uczestniczył w życiu rodziny w tak trudnych momentach. Wie, że
życie to nie bajka, że mamy zobowiązania wobec swoich bliskich, nauczył się
odpowiedzialności i troski. Ma prawidłowe wartościowanie. Dlatego w stu
procentach zgadzam się z przemyśleniami Ani Bjork (przepraszam za błąd w
nazwisku). Nie można dzieci i młodzieży izolować od takich spraw, muszą
uczyć się życia takim, jakie ono jest naprawdę, to kształtuje charakter i
procentuje na przyszłość.
|