Strona główna Grupy pl.soc.rodzina zdrada(?) wirtualna (?)

Grupy

Szukaj w grupach

 

zdrada(?) wirtualna (?)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 379


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2002-08-06 10:32:09

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ania K." wrote:
>
> > Nie kazdy musi jechac solo na urlop, zeby miec chwile dla
> > siebie, nie kazdy ma taka potrzebe.
> A jeżeli ja sobie pracowałam cału rok i byłam zmęczona. No i niekoniecznie
> paliłam się do siedzenia samej w domu z Teściami na przeciwko przez dwa
> tygodnie. Nie widzę w tym nic złego, że wyjechałam na tydzień i TŻ też. Było
> smutno, że nie może jechać ze mną, ale było fajnie.

Czy ja pisalam o takiej sytuacji? Sama piszesz, ze jechalas
sama, bo nie mogliscie w jednym czasie, a bylas zmeczona.
Ja pisze o tym, ze sa ludzie, ktorzy wola jezdzic razem. :-)
Czyli chyba o Was tez?

> My też bardzo lubimy być razem co nie znaczy, że każdą wolną chwilę poza
> pracą musimy razem spędzać.

:-) Tak, jak my i pewnie sporo ludzi.

> > No, a inni ludzie maja potrzebe bycia blisko, razem, w zasiegu
> > reki. Grunt, to dobrze dobrac sie w pary.
> Otóż i to. Każdy sobie żyje po swojemu.

I chyba o to wlasnie chodzi. Tobie, mi i jeszcze innym pisaczom
tego watku.

Dominika

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2002-08-06 10:32:30

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Variete" <a...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:aio83s$1s6s$...@n...ipartners.pl...

[ciach wszytko]

Chciałabym dodać, ze taka postawa jaką opisujesz nie jest zaprzeczeniem
tego, że jednak rodzina jest dla nas najważniejsza w życiu.
Chociaż prowadzimy duuuuzo mniej interesujące i aktywne życie podobnie
traktujemy problem rozstań i niewspólnych wyjazdów. A jednak rodzina to
podstawa naszego życia i nic nie wyrasta ponad nią.
Przecież można żyć rodzinne rozstając się na jakiś czas. Bo rodzinność jest
w nas bez względu na to czy znajdujemy się w Kaukacie, czy nad Bałtykiem,
czy jesteśmy w danej chwili razem czy oddzielnie.
I miło jest mi tęsknić za mężem, kiedy go przy mnie nie ma :-). A rozstanie
nie jest zagrożeniem dla naszego związku.

Pozdrawiam. Variete.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2002-08-06 10:35:19

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Basia Zygmańska"
> Czasem nie chodzi tylko o priorytety, ale o możliwosć pracy w ogóle.
> Mój maż jest przewodnikiem górskim i pilotem wycieczek.
> Jest dobry w tym co robi, a innej pracy w wieku lat 50 i ze srednim
> wykształceniem już raczej nie znajdzie.
> Czy ma zrezygnować z intratnego i ciekawego wyjazdu dlatego że ja nie
> chciałabym sama zostać w domu ?
Nie, dopóki to co się dzieje jest wynikiem WSPÓLNEJ umowy w związku
gdzie każda ze stron ma takie samo prawo do decydowania.
Jeżeli jest małżeństwo które nie potrzebuje żyć ze sobą a jedynie
się widywać (to nie do Ciebie:-)) to jest to ich decyzja tak samo
dobra jak każda inna, dopóki im służy.
A kwestia utrzymania rodziny, jej przeżycia to oczywiście nie jest priorytet
"poza rodziną", prawda? Dopóki służy rodzinie...

> Czasem za nim tęsknię, tak jak teraz (jest akurat w Kaukazie) ale nie
> wyobrażam sobie ze mogłabym go zatrzymać w domu ot tak sobie dla
> własnego widzimisię.
Wiesz, jeżeli wiedziałaś o tym zanim się decydowałaś na poważny
związek to chyba ok? Dla mnie to że będziemy zawsze razem, on pojedzie
wszędzie za mną a ja za nim było sprawą właśnie priorytetową
i było poprzedzone wieloma dłuuuuuggiiiiiimi rozmowami, więc gdyby
teraz mąż przekreślił to wszystko dla siebie to byłoby co najmniej dziwne
i przykre..

> Przyznam sie ze mi też takie nawet samotne wyjazdy w góry czasem są
> potrzebne dla przemyslenia wielu spraw
> Za to przywitania po powrocie z dłuższych wypraw są bardzo miłe :-)).
Hej, ale jeżeli to Was uszczęśliwia to chyba trudno się nie cieszyć?
--
Pozdrawiam
Asia Słocka




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2002-08-06 10:36:41

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ja nie wyobrażam sobie małżeństwa którego priorytety są poza
rodziną,
> poza tym szczęśliwie wybór handlowiec/ budowlaniec nie jest jedynym
> możliwym.

Czasem nie chodzi tylko o priorytety, ale o możliwosć pracy w ogóle.
Mój maż jest przewodnikiem górskim i pilotem wycieczek.
Jest dobry w tym co robi, a innej pracy w wieku lat 50 i ze srednim
wykształceniem już raczej nie znajdzie.
Czy ma zrezygnować z intratnego i ciekawego wyjazdu dlatego że ja nie
chciałabym sama zostać w domu ?

Zakładam że ja jestem zdrowa, dzieci już nieco odchowane.

Czasem za nim tęsknię, tak jak teraz (jest akurat w Kaukazie) ale nie
wyobrażam sobie ze mogłabym go zatrzymać w domu ot tak sobie dla
własnego widzimisię.
On podobnie, chociaż kiedy ja prowadziłam kurs przewodnicki i
wyjeżałam z kursantami w prawie każdy weekend trochę marudził.
Ale taki mamy układ od początku małzeństwa, ze jedno drugiemu nigdy
nie zabrania samodzielnych wyjazdów.
Przyznam sie ze mi też takie nawet samotne wyjazdy w góry czasem są
potrzebne dla przemyslenia wielu spraw

Za to przywitania po powrocie z dłuższych wypraw są bardzo miłe :-)).

Pozdrowienia.

Basia




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2002-08-06 10:43:09

Temat: Re: Odp: Odp: Odp: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kania wrote:
>
> Widzisz z jednym "ale". Na nasze szczescie (lub nieszczescie) kazdy czlowiek
> ma potrzebe przetrawienia informacji ktore otrzymal. Sa tacy ktorzy musza to
> zrobic kilak razy na dzien sq i tacy, ktorzy raz na miesiac, ale kazdy ma
> taka potrzebe. Potrzebe pobycia troche samemu. Nie mowie o wyjazdach, ale
> mowie o posiedzeniu w samotnosci "gdzies". Jak mieszkalismy w jednopokojowym
> mieszkaniu, to zamykalam sie w kiblu.

Ale ja pisalam o osobnych wyjazdach badz osobnym spedzaniu
wiekszosci/calosci czasu wolnego.
Tez sie zamykam w lazience czasami, moj TZ to niekiedy tam wrecz
mieszka... ;-)

> > I dobrze nam z tym. A wszelkie proby solowych wyjazdow konczyly
> > sie fiaskiem, znaczy, bylo mniej fajnie.
> Qrcze... ja nie wteirdze, ze to wyjezdzac trzeba samemu, wystarczy spacer
> lub 10 minut w samotnosci, zalezy od potrzeb. Ja po prostu nie rozumiem
> hamowania czyjegos rozwoju tylko dlatego, ze trzeba byc razem...

A ja pisze o ww. rozstaniach, nie jestesmy polaczeni smycza,
spedzamy sporo czasu razem, bo lubimy, ale tez troche osobno, bo
tak wychodzi - dyzur albo nadgodziny (dobrowolne, mam pasjonata
w domu). Gdy mamy czas oboje (znaczy moj TZ nie ma innych zajec
ani ochoty na samotnosc), to go raczej nie porzucam, jesli nie
musze. Moge isc na ploty/zakupy kiedy indziej.

> nie, ale po co wprowadzac system szczelnej kontroli, ktora wcale taka nie
> jest?? czy to dobrze zyc zludzeniami??

Ja akurat pisalam nie o szczelnej kontroli, tylko pozostawaniu w
kontakcie.
Nie wyobrazam sobie "nie moc zadzwonic i pogadac", bo TZ poczuje
sie kontrolowany.
Nie wydzwaniam, on tez. Ale jak pojawi sie potrzeba, dzwonimy
bez wiekszego namyslu.

> > No, a inni ludzie maja potrzebe bycia blisko, razem, w zasiegu
> > reki. Grunt, to dobrze dobrac sie w pary.
> ja tez mam taka potrzebe, ale jakos czasami staram sie patrzec obiektywnie.
> Przebywanie ze soba 24h/dobe nie wrozy nic dobrego. Trzeba czasami byc
> tajemnicza, miec jakies swoje sektery, po to zeby pozostac soba.

Bycie w zasiegu reki nie znaczy 24h na dobe. Znaczy, jak chce -
moge zadzwonic albo podejsc do miejsca, gdzie TZ jest, jak oboje
mamy czas dla siebie, to spedzamy go razem, gdy ja i/lub TZ tego
potrzebuje. A ze nie zawsze ta potrzeba jest...

Mysle, ze piszemy o tym samym, tylko Ty negujesz 24h razem i
pelna kontrole, a ja klade nacisk na sytuacje, gdy kazdy albo
jedna strona lata samopas i nie szuka sie kompromisu.

Ja sie pytam, czy moge isc do Iksinskiej, bo moge isc kiedy
indziej, jesliby TZ wolal spedzic czas ze mna. Jak musze isc do
Iksinskiej sama (bo jest obloznie chora i skrepowana tym stanem
np.), to melduje, ze ide.
Sadze, ze robicie podobnie.

Dominika

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2002-08-06 11:07:58

Temat: Odp: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "aiki" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik LILIANA KUCHARSKA-SZPIECH <
> Bardzo - nie wiem jak to nazwać- smiałe - na całość.
> Tzw. zaspokajanie się przez internet.
> Poczułam się całkowicie zdruzgotana.
> Mąż zapewnia, że to tylko zabawa.Obiecuje, że już nie będzie. Przeprasza
> itp.
.
> Lea
Czesc
Ja mam dostep do internetu na stale od 6 lat.
Na poczatku strasznie ircowalam. Mialam kontakty z wieloma
chlopakami.
Zdarzyl sie rowniez wirtulany seks. Tak z ciekawosci. Nic wiecej.
Poza tym to bylo takie niesamowite rozmawiac z kims np.: z Poznania.
Taka troche przygoda, nowe kontakty, mialam znajomych z calego swiata.
Po paru miesiacach mi sie znudzilo.
Teraz Internet sluzy mi do sprawdzania poczty, wyszukiwania info,
czytania gazet itp.
Podkresle jeszcze, ze mialam przez caly czas swojego ukochanego.
Zupelnie nie rzutowalo to na nasz zwiazek. Nie o wszystkim mu mowilam,
ale o wiekszosci wiedzial. No, ale on juz jest taki niezazdrosny:)))
Czasem nawet moglby troche byc bardziej:))
Teraz juz tego nie robie, bo uwazam to za strate czasu i glupote,
no, ale czas fascynacji byl.
Kazdy jest inny, ale mi dobrze robi swoboda jaka daje mi moj TZ.
Dzieki temu nie czuje sie uwiazana i po kazdym wypadzie strasznie
do niego tesknie. Nie robie oczywiscie zadnych zdrad, chodzi o pojscie
do dyskoteki z kolezankami itd.
No, ale kazdy jest inny:)))
Aiki


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2002-08-06 11:14:51

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: Jakub Słocki <j...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

In article <aioaji$1tuv$1@news2.ipartners.pl>, j...@s...gliwice.pl
says...
>
> Chyba jesteście Asiu małżeństwem o bardzo krótkim jeszcze stażu ?
> Dla mnie osobiscie takie załozenie byłoby trochę zbyt wiażące.
> Przecież nigdy nie wiadomo, co zycie nam przyniesie.
> Czasem mozę sie zdarzyć zę jedno z Was będzie musiało wyjechać gdzieś
> daleko i na dłużej z powodów np. służbowych, albo innych ważnych
> I co wtedy ?

Jesli to bylaby kwestia - mamy za co zyc lub nie to problem raczej
rozwiazywalby sie sam, niestety na niekorzysc zwiazku.

Jelsi jednak chodzi tu o kwestie wiekszych pieniedzy, lepszej pozycji
itp. To jednak rodzina jest wazniejsza.

I nie gdybam tylko mowie jak jest - zrezygnowalem z kilku propozycji
pracy wlasnie ze wzgledu na wysokie ryzyko wyjazdow. (niestety takich ze
nie da sie zabrac rodziny - np. delegacja tygodniowa, ale powtarza sie
miesiac w miesiac)

a staz? nie ma tu nic do tego, jestem zwierzeciem stadnym :) za 5 czy 10
lat tym bardziej bede chcial byc z rodzina :)

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2002-08-06 11:15:06

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Harmonny Wroclaw wrote:


> Klopoty zaczynaly sie dopiero w momencie jak wracal, bo po
> ktoryms wyjezdzie Asia doszla do wniosku ze nie wie co on tam w tej Polanicy
> czy gdziekolwiek robi - wobec czego ona tez ma prawo sobie zaszalec a nie
> tylko siedziec z dzidzia w domu. Umawiala sie wiec "na umor" ze wszystkimi
> spotkanymi facetami, zostawiala dzidzie z Wybrankiem a sama wychodzila do
> baru i wracala np. po 3 dniach.

[...]

> Wnioski - nie wiem czy prawidlowe:
> 1. Jakby wybranek nie wyjezdzal to by ona byc moze zachowywala sie jak
> przystalo na dobra zone i matke

Harmony moze to zabrzmi lekko zlosliwie ale zapytam- a jakby Twój maz
wyjezdzal czesto to tez bys uwazala, ze "masz prawo zaszalec" czy moze
jednak nie ? Nie wnikajac juz w zawirowania uczuciowe tej pary takie
zachowanie swiadczy o malej lojalnosci i uczciwosci tej pani a nie o
winie jej meza. Moj TZ od paru lat równiez jest czesciej poza domem niz
w domu, bo ma taka prace a jakos nie widze potrzeby szukania obiektu
zainteresowan gdzie indziej.
On tez jakos umie mi zaufac. W dodatku w moim odczuciu gdyby któres z
nas musialo dzwonic i spowiadac sie z kazdego kroku co godzine to
rozmowy predzej czy pozniej stalyby sie meczace i wynikalyby z obowiazku
a nie z potrzeby serca. A gdy cos staje sie obowiazkiem, to istnieje
niebezpieczenstwo zmeczenia sie sytuacja, kontrola, osoba kontrolujaca.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2002-08-06 11:17:07

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Oasy" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Variete" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:aio8gq$sjj$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:aio83s$1s6s$...@n...ipartners.pl...
>
> [ciach wszytko]
>
> Chciałabym dodać, ze taka postawa jaką opisujesz nie jest zaprzeczeniem
> tego, że jednak rodzina jest dla nas najważniejsza w życiu.
> Chociaż prowadzimy duuuuzo mniej interesujące i aktywne życie podobnie
> traktujemy problem rozstań i niewspólnych wyjazdów. A jednak rodzina to
> podstawa naszego życia i nic nie wyrasta ponad nią.
> Przecież można żyć rodzinne rozstając się na jakiś czas. Bo rodzinność
jest
> w nas bez względu na to czy znajdujemy się w Kaukacie, czy nad Bałtykiem,
> czy jesteśmy w danej chwili razem czy oddzielnie.
> I miło jest mi tęsknić za mężem, kiedy go przy mnie nie ma :-). A
rozstanie
> nie jest zagrożeniem dla naszego związku.


Ależ pięknie to ujęłyście.
Dodam tylko że te rozłąki są często właśnie DLA rodziny.
I ważne jest jeszcze by z takiej delegacji czy szkolenia nie przywozić tylko
pieniędzy czy nowych kwalifikacji, ale coś więcej dzięki wykorzystaniu czasu
spędzonego w inny sposób niż typowo rodzinnie jak w przypadku Basi która
wraca bogatsza o nowe przemyślenia i wnioski które trudniej uzyskać w
pośpiechu codziennego życia.

Pozdrawiam
Andrzej


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2002-08-06 11:19:13

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Wiesz, jeżeli wiedziałaś o tym zanim się decydowałaś na poważny
> związek to chyba ok?

Oczywiscie ze wiedzieliśmy o tym obydwoje.

> Dla mnie to że będziemy zawsze razem, on pojedzie
> wszędzie za mną a ja za nim było sprawą właśnie priorytetową
> i było poprzedzone wieloma dłuuuuuggiiiiiimi rozmowami, więc gdyby
> teraz mąż przekreślił to wszystko dla siebie to byłoby co najmniej
dziwne
> i przykre..

Chyba jesteście Asiu małżeństwem o bardzo krótkim jeszcze stażu ?
Dla mnie osobiscie takie załozenie byłoby trochę zbyt wiażące.
Przecież nigdy nie wiadomo, co zycie nam przyniesie.
Czasem mozę sie zdarzyć zę jedno z Was będzie musiało wyjechać gdzieś
daleko i na dłużej z powodów np. służbowych, albo innych ważnych
I co wtedy ?

Pozdrowienia.

Basia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 20 ... 30 ... 38


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Koszule, męskie zresztą, coś długie wyszło
Co sadzicie o http://teleranek.blog.pl ? Przy serwisach dla dzieci typu http://www.szkola.net.pl to chyba pikus?
opinie psychologiczne
?
Re: Legowisko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »