Data: 2002-08-04 17:05:36
Temat: Re: Odp: moja matka nie chce zebym byl z moja dziewczyna - poradzcie co robic, prosze
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Loocas"
Gdybym tylko miał pracę to chętnie zacząłbym
> życie na własny rachunek. Poradziłbym sobie. Od nigdy nie dostaje
> kieszonkowego od rodziców, ale jakoś sobie radze ze zdobywaniem kasy (i
nie
> kradne ani nie handluje narkotykami). Czyli samodzielny jestem. Ale ona
tego
> nie rozumie...
Ty tez pewnych rzeczy nie rozumiesz. Matka chce ci sluzyc za autorytet w
sprawach - umowmy sie, ze zakladania rodziny.
A jakimze autorytetem ona moze byc, skoro ta jej rodzina ( jak piszesz) do
idealnych nie nalezy? Zwroc jej na to uwage. Do czego ja doprowadzila
jej"madrosc" i "starszosc"? Naturalnie, zaraz padnie,ze to bylo "dla ciebie
". Wtedy spytaj czy owo "dla mnie" mialo na celu calkowity brak szacunku dla
twoich wyborow? Czy przez szczescie, rozumie ten ewidenty fakt, jak bardzo
ciebie unieszczesliwia swoim stosunkiem do twoich wyborow. Spytaj ja, co to
jest szczescie, jak ona je rozumie.
Czy ona ma sposob, aby ZAGWARANTOWAC ci, ze ew. jej wybor zaowocuje ci w
zyciu szczesliwym zwiazkiem i udana rodzina ? Spytaj ja o jej kryteria, jak
ona sobie wyobraza dziewczyne, ktora by zaakceptowala. Nie pozwol jej
odpowiadac negatywami, tj., w stylu "Aby ona nie byla..." etc. Mobilizuj w
rozmowie, to tego , aby operowala pozytywnymi opisami tj., jaka ta
dziewczyna mialaby byc. Nie spiesz sie z wykazywaniem jej, ze ta twoja
wlasnie taka jest. Odczekaj.
Postaw sprawe jasno - ze twoja matka ma do wyboru: terroryzowac ciebie, albo
nauczyc sie kompromisu. W tej chwili jestes jeszcze od niej zalezny, ale
oczywiste jest, ze przyjdzie czas, kiedy z domu odejdziesz. I od niej, tylko
od niej zalezy, czy po tym odejsciu bedzie jeszcze miala syna, bo jesli
mialaby robic pieklo w rodzinie, ktora ty zalozysz - to wybierzesz jednak to
za co sam jestes odpowiedzialny. Podkresl, ze to bedzie jej, nie twoj wybor.
A jesli, rzeczwiscie, pomylisz sie - coz, to tez bedzie twoje zycie. Ona,
chocby nie wiem jak chciala, nie przezyje go za ciebie.
POKAZ jej,ze zaczynasz byc dorosly, wlasnie rozmowa z nia, spokojna,
rzeczowa, stanowczo wykluczajaca podnoszenie glosu z ktorejkolwiek strony
( chocby za cene odswietnego serwisu:). Pokaz, ze jestes rozsadny i
odpowiedzialny, postaraj sie ja zrozumiec - nie jej racje, ale wlasnie JA.
Popatrz na nia jak na obcego czlowieka, ktoremu nie bardzo udalo sie zycie i
ktory jest totalnie zagubiony.
Twoja matka potrzebuje ciebie. Moze nie tak, jak jej sie wydaje i na ile ty
jeszcze dzis dla niej mozesz byc, ale ta potrzeba bedzie rosla: potrzeba
zyczliwego kontaktu, opartego na wzajemnym zrozumieniu, otwartosci i
milosci. Kontakt taki, jednak, wyklucza psychiczny terror, narzucanie komus
swojej woli.
Sprobuj, kiedy zacznie kwekac na te dziewczyne, usmiechnac sie promiennie,
podejsc przytulic ja ( matke!) i powiedziec, zeby sie nie martwila, bo ja
tez bardzo kochasz, masz wystarczajaco wielkie serce na nie obie. Chcesz byc
uznany za doroslego? Coz, naucz sie wiec opanowywac swoje rozdraznienie,
znajdowac rozwiazania z konfliktowych sytuacji, lagodzic nastroj. Ona,
zdaje sie, tego najbardziej potrzebuje - poczucia bezpieczenstwa. Nie umial
jej tego dac twoj ojciec. Zainwestowala wiec w ciebie - niezaleznie od tego,
iz nie miala prawa do takiej "inwestycji", dzieci nie moga i nie powinny byc
traktowane jako remedium na zyciowe bolaczki!
Najwazniejsza rzecza w tej chwili jest spowodowanie, aby twoja matka
przestala krzyczec i negatywnie wyrazac sie o tej dziewczynie. Jesli nie
mozesz juz nic innego - wychodz za kazdym razem kiedy zaczyna, zanim
stracisz cierpliwosc. Bez trzaskania drzwiami, bez dasow, ze smutkiem:
"Mamo, czy zdajesz sobie sprawe, ze ktoregos dnia te drzwi sie zamkna za mna
i juz nigdy nie otworza? Bedziemy wowczas cierpiec oboje. Czy tak musi byc?"
POKAZ jej, ze jestes dorosly, przekonaj swoim zachowaniem.
Kaska
|