Data: 2006-09-22 09:16:29
Temat: Re: Odrabianie lekcji i poprawianie błędów
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Asiunia" <a...@g...pl> napisał
> Moja zasada byla/jest taka. Jesli dziecie przychodzilo do mnie z prosba o
> sprawdzenie pracy domowej, a w takowej widzialam bledy, mowilam otwarcie,
ze
> bledy sa.
A właśnie, bo u nas już po zebraniu, więc miałam coś napisać.
Pani stwierdziła, że należy jak najbardziej poprawiać błędy, dziecko musi
mieć świadomość, że napisało źle, bo inaczej - myśląc, że w pracy wsio jest
ok - utrwali sobie złą pisownię czy złe zasady.
> Oczywiscie moje latorosle od wiek wiekow czyli od momentu kiedy
> rozpoczely edukacje, pytaly, a gdzie?! Wiec, jesli sprawa dotyczyla
> polskiego, mowilam _w jakim_ _zdaniu_, nie wskazujac na konkretny wyraz,
> moje sloneczka wiedzialy dobrze, ze mama nie powie, a od tego jest slownik
> ortograficzny, ale zawsze probowaly isc na latwizne.
No więc doszłam dokładnie do tego samego wniosku.
Proponuję Martynie samodzielne sprawdzenie pracy, a jeśli nawet wtedy nie
widzi błędów (właściwie to najczęściej literówki, bo ma tendencję do
"zjadnia litrek" ;-), to robię jak Ty, czyli wskazuję taką zgrubną
lokalizację błędu.
> Co do matematyki, np. rozwiazywanie slupkow, zawsze pokazywalam w ktorym
> slupku jest blad i dzieciak musial sprawdzac caly!! slupek od poczatku.
> Wyrodna matka ze mnie.
Raczej normalna :)
> Wg mnie, sprawdzenie dziecku pracy domowej i stwierdzenie, masz bledy, ale
> poprawisz z pania, nie jest dobra metoda.
To już wiem. Pani sama powiedziała, że czasem nie jest w stanie zweryfikować
wszystkiego.
N.
|