Data: 2011-06-19 17:42:59
Temat: Re: Oj Pole...
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Fragile" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:1ss3fytuccx2h.1oyadnkkuz9yt.dlg@40tude.
net...
> Na dobranoc- do pomyślenia:-)
> Jest sobie pan Igrekowski i pani Igrekowska. Żyją na poddaszu, w
> mieszkaniu
> bałagan, bród, smród i ubóstwo. Ściany odrapane, nie wiadomo, czy
> kiedykolwiek malowane. Pan i pani Igrekowscy często też piją, co im tam
> akurat wpadnie w ręce. etc. Z całą pewnością- ci ludzie działają przeciw
> sobie.
>
Od wyboru koloru scian do alkoholizmu? Trudny temat.
Dzialaja _przeciw_ sobie.
Ale czy, w danej chwili, gdy siegaja po kolejna flaszke, dzialaja _wbrew_
sobie i 'pragnieniom' danej chwili? Dochodzimy tu do tego, czym jest nalog.
Z cala pewnoscia jest zniewoleniem, ALE, czlowiek moze nad nim zapanowac.
Moze, jesli chce i ma motywacje. Skoro nie panuje, oznacza to, ze w danej
chwili zapanowanie nad nalogiem nie lezy w sferze jego rzeczywistych
pragnien. Jego pragnieniem na dana chwile jest kolejna flaszka. Siegajac po
nia - nie dziala wbrew sobie. Na dluzsza mete jednak - dziala przeciw
sobie. Gdzie tu sciany! Oni ich nawet pewnie przez wiekszosc czasu nie
zauwazaja...
====================================================
=================================
Po prostu- nie zwracają ŚWIADOMEJ uwagi. Może nawet- gdy ktoś ich na ulicy
spyta, jakie mają kolory ścian- mogą...nie pamiętać. Mnie to nie dziwi.
Jednakże- nie_ma_to_znaczenia. I tak oddziałuje na nich. Bo ich
podświadomość cały czas odczuwa barwy ścian. Dlatego (jak wspominał
Lebowski) np w niebiesko- czerwonej biblioteczce nie będą w stanie się
skupić i pracować tam- z chęcią by stamtąd wyszli, albo po prostu będą tam
mieć ochotę na "małpie figle", a utrzymany w ciemnych beżach i brązach pokój
dziecinny wpłynie negatywnie na nastrój małego dziecka- budując w nim
melancholię, etc.
> Tak, to dosyć skrajny przykład- ale na skrajnościach widać najlepiej.
>
Uzaleznienie to rzeczywiscie skrajny przypadek. Myslisz, ze porownywalny do
wyboru koloru scian? ;)
>
> A czy Ty nigdy nie działałaś wbrew sobie?
>
Trudno mi to jednoznacznie stwierdzic, ale chyba nie... Kazdy moj wybor byl
w pelni swiadomy, przemyslany, rozwazony, choc nie zawsze (z racji na
ogromna zlozonosc cech mego charakteru i osobowosci ;) latwy. Zawsze jednak
zgodny z moim sumieniem, przekonaniami. Wybor kierunku studiow byl pewnym
zgrzytem... Nie wiem, jakiego typu dzialania masz na mysli. Jakiej rangi?
Trudne sytuacje zyciowe, trudne wybory? Choc nie zawsze po naszej mysli,
czy jednak automatycznie wbrew sobie?
Chociaz, skoro mialam kiedys spore problemy z asertwnoscia oraz z mowieniem
"nie", mozna by czegos sie pewnie doszukac, i udowodnic mi, ze wtedy to a
wtedy postapilam wbrew sobie. Asertwnosci caly czas sie ucze, ze swietnymi
skutkami zreszta :), wiec sila rzeczy pewne schematy w moim zachowaniu nie
sa juz obecne. Powiedzialam im goodbye raz na zawsze :)
====================================================
==================
Nie mogę się odnieść do Ciebie- pewno tak jest, skoro tak uważasz (mam
przynajmniej do tego zaufanie)- przynajmniej w dużym stopniu. Ogólnie- za
działania na swoją korzyść, a nie wbrew sobie- właśnie dobrze uznać po
prostu działania asertywne. Tak mi się wydaje. Piszesz o życiowych wyborach-
to bardzo ważne. Mam głębokie przekonanie, że wręcz drugoplanowe znaczenia
ma, czy w danej sytuacji życiowej postąpimy tak czy siak. Największe IMO
znaczenie ma to, czy_potrafimy_za_ten_wybór_wziąć_sobie_ODPOWIEDZIALN
OŚĆ. Bo
o nią tu chodzi. Od spraw najprostszych (np wybór ubrania)- do o wiele
trudniejszych- jak wybór partnera życiowego. Czy umiemy wziąć
odpowiedzialność. Jeśli ktoś kupujemy ubranie i dojdzie do wniosku, że np
sprzedawca je na "wcisnął"- często odwiesza je do szafy. Kiedy jemu samemu
się spodoba- uzna_to_za_swój_wybór- wtedy weźmie za ten wybór
odpowiedzialność, i będzie je z radością nosić. Uważam, że z wyborem
partnera często jest podobnie.
>
> A znasz kogoś, kto zawsze się
> wspierał, nie robił sobie krzywdy?
>
Mysle, ze znam. Ale nie moge tego napisac ze 100% pewnoscia, bo nie siedze
we wnetrzu danej osoby/osob.
Ale zes rozwinal temat (wbrew pozorom dosc trudny)... Zgodnie z tematyka
grupy :)
Sa ludzie, ktorzy wyrzadzaja sobie spora krzywde (np. 'typ meczennika'),
jednak dzialaja, w _ich_ pojeciu, zgodnie ze swoimi przekonaniami i
pragnieniami. Nie dzialaja wiec sensu stricto wbrew sobie, ale, na dluzsza
mete, dzialaja przeciw sobie.
====================================================
============================================
No właśnie- jednak przyjmując działania dla swojego dobra jako działania
asertywne- to z pewnością typ "męczennika" nie będzie istotą asertywną,
czyli: osoba taka działa wbrew sobie.
Rebirthing określa działania naturalne jako samopodtrzymujące się (zdrowie,
życie, asertywność, etc). Samopodtrzymujące: np słupek drewniany nie będzie
"chciał" stać, wzrastać- drzewo- tak. Zdrowie też się samopodtrzymuje-
choroba wymaga działania naszego (ew zewnętrznego). Czyli: nic nie musi
robić, żeby być zdrowym- na chorobę sobie "zasługujemy"- podobnie z
asertywnością. Brak asertywności to przecież choroba naszego umysłu- ne spa?
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
|