Data: 2011-02-16 00:36:09
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Czyli zgadzamy się, że ta pierwotna, dziecięca prawda o nas
samych jest w nas - stąd zdolność do jej wykorzystywania
w sytuacji np gdy kogoś pokochamy szczerze.
Ale "diabeł" jak zwykle tkwi w szczegółach, które mogą być
znacząco przesłonięte przez fasadę łatwiej identyfikowalnych
pozorów, gdyż znajdują się "pod spodem" pozostając (czekając)
w ukryciu, istnieją niejawnie.
Czyli samo istnienie zdolnej do aktywności prawdy o nas samych
nie gwarantuje jeszcze, że z czasem zostanie ona przykryta
warstwami niejako skutków mniej lub bardziej wbudowanych
uwarunkowań, które mogą nawet marginalizować samą prawdę
do tego stopnia, że przestaje się liczyć.
Teraz co najmniej u części takich jednostek za tego rodzaju
sytuację będzie odpowiedzialny ekstra "chip", na którym "wiszą"
uwarunkowania, a ich usunięcie/wyleczenie nie przyniesie trwałego
sukcesu, bo "hard-chip" może wytworzyć nowe, niewykluczone,
że bardziej wyrafinowane i mocniejsze.
Nie wszystkie uwarunkowania są skutkiem działania "hard-chipu".
Nie wszyscy podlegający soft-uwarunkowaniom są wyposażeni
w "hard-chip".
Prawdziwą siłę życiową stanowi wyłącznie pierwotna prawda.
Wszelkie ekstra-prezenty, uwarunkowania, warstwy mentalne
i "chipy" emocjonalne są źródłem słabości oraz wewnętrznych
sprzeczności.
Na koniec najlesze: w jednych prawda znajduje się samoistnie,
a w innych, ponieważ ją zdobyli.
Ale to już zupełnie inny temat.
--
CB
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijf3ie$s5v$1@inews.gazeta.pl...
> Ale jak zacząłem to dokładniej sobie formalizować, to wyszło mi, że człowiek w
> zasadzie dąży do czegoś co występuje w literaturze pod nazwą "samorealizacja".
> To byłaby ta pierwotna motywacja. Człowiek który nie doświadczył większych
> skrzywień w ciągu życia NIE DA sobie wmówić, że: potrzebuje więcej pieniędzy niż
> potrzebuje, więcej kobiet niż potrzebuje, więcej władzy niż to niezbedne aby
> robic to co kocha, lepszego mężczyzny niż ma, "dłuższego" samochodu niz...,
> więcej głasków, zaszczytów niż (...)
>
> Ta pierwotna motywacja, jeśli nie zostanie zafałszowana tym czymś o czym
> piszesz/piszemy, w zasadzie powinna być mało manipulowalna. Raczej defaultowo
> powinna bronić się przed zakusami "diabełków".
>
> Dopiero zafałszowania wprowadzane w głębokich, emocjonalnych warstwach mogą
> spowodować, że za samorealizację uzna się uspokojenie dręczących emocji i
> impulsów.
>
> Weźmy choćby jakieś głębokie poczucie krzywdy z dzieciństwa, lek przed silnym
> ale niezwykle atrakcyjnym ojcem, który i silnie WIĄŻE i silnie KAŻE. Dodajmy
> brata, którego matka kochała bardziej za to, że jest bardziej "easy going" i juz
> mamy potencjalnego Kaina :-) Człowieka, który samorealizację bedzie mylił z
> realizacją nienawiści do świata.
> /scenariusz hipotetyczny/
|