Data: 2011-02-18 08:23:41
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: zażółcony <r...@x...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisał w wiadomości
news:ijjrdr$r4v$1@mx1.internetia.pl...
>>od tego co sie za nia trzymac nie raczy a jak potem tamten sie zali ze
>>uzalezniony to ja mam padac przed jego krzywada na kolana i wspolczuc.
>>wspolczuje to ja raka, progerii, ślepoty i gluchoty albo ludziom
>>ktorym amputuja konczyny.
>>moje wiersze swiadcza o mojej wrazliwosci i empatii ale w w/w
>>wypadkach ich nie mam, za dużo autopsji . sorry.
>
> Po mojemu to oznacza, ze nie masz w ogole. Nie wiem jak mozna nie
> wspolczuc ludziom ktorzy z jakiegos powodu znalezli sie na samym dnie.
Bo są różne rodzaje współczucia. Jest takie współczucie, że
się mówi "współczuję temu pijakowi na mrozie" i się na tym
poprzestaje. I jest też takie współczucie, w którym stwierdzenie
'ja współczuję' jest nieodłącznie związane z aktywnością,
działaniem na rzecz danej osoby. W tym wypadku słowa
performerki można rozumieć tak: 'nie widzę sensu w tym,
by zajmować się takimi przypadkami. To ponad moje siły,
bliski kontakt z takim człowiekiem jest dla mnie niszczący
i muszę go unikać'. Nie ma sensu atak na 'zdolność do
współczucia' performerki, szczególnie, że jak sądzę,
atak jest dokonywany przez osobe, dla której 'współczucie'
ma wymiar dużo lżejszy - tzn. nie wiąże się konkretnie
z poczuciem przymusu codziennego zbierania zarzyganego
i obsranego człowieka z ziemi i targania go do domu,
gdzie dzieci już leją wodę do wanny, żeby umyć
tatusia.
Wydaje mi się, że nie masz prawa porównywać swojego
współczucia ze współczuciem performerki. No chyba,
że masz. Może też przez miesiace, lata zbierałeś
kogoś w takim stanie z ziemi ?
|