« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2015-07-04 15:13:09
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiDnia 2015-07-04 14:05, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Pani Ewa napisała:
>
> Zdaje mi się, że curry trudno sobie wyobrazić tylko bez kurkumy -- żółte
> jednak być musi. Ale kurkuma u nas tylko w proszku. Natomiast świeżego
> imbiru potrafię w kuchni zużyć znaczne ilości. Chwaliłem się niedawno
> nabyciem kminu rzymskiego i kolendry -- też suche, ale dłuższy czas ich
> nie widywałem osobno, więc dobre i takie. Kolendra używana jest również
> w postaci świeżej, nie nasionka, a cała roślinka. I to jest niezłe ziółko.
> Nie tylko indyjskie, ale śródziemnomorskie -- a przecież teraz o bobie mowa.
> Kmin rzymski -- to wiadomo. Jedno i drugie się łapie. Łapie się zresztą
> bardzo szeroko, bo kolendra jest jednym z ważniejszych składników kompozycji
> coca-coli (w każdym raie była, bo teraz to może wszystko jest syntetyczne).
Kolendra, kumin, kardamon jest dostępny jako całe nasiona w każdym
sklepie "kolonialnym", także w PiP-ach, Kauflandach czy Auchanach.
Imbir to już wszędzie można kupić. Gałka, cynamon, goździki, pieprz czy
listek bobkowy - to chyba każdy ma w domu.
> Wracając do qrczaka -- jaką by mu masalą sypnąć, jeśli wyjdzie żółte i
> mętnawe, a do tego jeszcze choć trochę ostre, będzie curry.
Z pomidorami nie wychodzi żółte. To już nie curry?
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2015-07-04 16:20:44
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiPani Ewa napisała:
> Było o bobie "w sosie curry", to dopytowywuję. Z tego, że pod nazwą
> "curry" występuje mieszanka różnych przypraw (najczęściej żółtawa),
> zdaję sobie sprawę. Nie wiem tylko, czy wystarczy ta mieszanka, żeby
> coś nazwać potrawą "w sosie curry", czy do tego trzeba czegoś więcej,
> np. jogurtu czy śmietany, może czego innego.
Moim zdaniem wystarczy chęć szczera. Potrawy i ich nazwy zaczynają na
emigracji żyć odrębnym życiem. To znaczy odrębnym od macierzy, ale i od
siebie nawzajem (nazwa i to co w garnku). Kanoniczny festiwalowy bób
był z dorszem. Jedzenie warzyw (niekoniecznie bobu) z dodatkiem ryb
(niekoniecnie dorsza) to śródziemnomorskich warunkach bułka z masłem.
Ktoś tu u nas usmaży filet z arktycznej ryby, ponawrzuca na to marchewki
i innego warzywnictwa -- i już mamy "rybę po grecku", co jej żaden Grek
na oczy wcześniej nie widział. No ale jak z warzywami, to z warzywamu
-- co się będzie wymądrzał, może ślepy.
W przypadku bobu według mnie wystarczy, by sos był żółty. A tak ogólnie,
jeśli już uzmysłowimy sobie, że "w sosie curry" to tyleż co "w sosie",
to też jest jasne, że więcej nie trzeba (oczywiście ktoś może woleć
wpisać w google, znaleźć blog z dokładnym przepisem na kurczaka w sosie
curry i cieszyć się, że już ma WIEDZĘ -- nikt tego podejścia nie zabrania,
a niektórzy nawet takie potrzeby rozumieją).
>> Te wszystkie grochówki z boby też by można nazwać "bobem curry".
>> Ale nie wiem, czy trzeba.
>
> A co jest bazą dla takiego sosu?
Beleco. W opisie jednego z dań było, że z bobu suchego i z zielonego.
Bywało dawniej, że zeszłoroczny bób mielono na mąkę i wypiekano z niego
chleb. Tu jestem już pewien, że dzisiaj tak nie trzeba. Ale niektóre
suche strączkowe dobrze nadają sie do rozgotowania i zrobienia z tego
bazy do sosu. Z bobem nie próbowałem, bo wpółczesnie zjada się go przede
wszystkim na świeżo. Ale soczewica do takich rzeczy nadaje się wybornie.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2015-07-04 16:26:28
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiPani Ewa napisała:
>>>> Trudne czy nie, ostatnio kupuję tylko takie wielkie bordowe,
>>>> pieruńsko drogie (dwa razy tyle co zwykłe kosztują) ale za
>>>> to jaki smak... jaka mięsistość...
>>>
>>> Te najlepsze. U nas po 18zł, a u Was?
>>
>> 10.
>> No i widać teraz jaka gmina... hehe.
>
> Wczoraj po 8zł kupiłam takie małe wypierdki. Ładne były, ale do
> tych mięsistych się nie umywają.
Pogonili mię do sklepu, właśnie wróciłem. Straganowe po 14, nie jakaś
rewelacja, zwyczajne. W insekcie po dychu -- klasa podobna, kupiłem
testowo jednych i drugich. Ze trzy dni temu w porządnym sklepie były
po 8. Nie jakieś kolosalne, ale też nie wypierdki. Dobre. Ale szparagi
tu w okolicy były latoś drogie. Przeważnie dobre kilkanaście, poniżej
dychy tylko raz widziałem.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2015-07-04 16:30:24
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiQrczak pisze:
> Kolendra, kumin, kardamon jest dostępny jako całe nasiona w każdym
> sklepie "kolonialnym", także w PiP-ach, Kauflandach czy Auchanach.
> Imbir to już wszędzie można kupić. Gałka, cynamon, goździki, pieprz
> czy listek bobkowy - to chyba każdy ma w domu.
Po PiP-ach nie chadzam, nie mam w okolicy. W Kauflandzie jest tego
wszystkiego moc, ale długo wypatrywałem kuminu gdy mi się poprzedni
skończył -- nie było. Może wszystek na prowincję wywieźli.
>> Wracając do qrczaka -- jaką by mu masalą sypnąć, jeśli wyjdzie
>> żółte i mętnawe, a do tego jeszcze choć trochę ostre, będzie curry.
>
> Z pomidorami nie wychodzi żółte. To już nie curry?
Zależy ile tych pomidorów kontra kurkuma. Może być ciemno żółte, wręcz
czerwone. Bardziej jednak od ciemnych korzonków, względnie papryki.
Pomidory słabo mi do curry pasują, ale jeśli to ktoś tak nazwie -- nic
złego mu nie powiem.
Jarek
--
V neděli zajdeme na veliku turu
Po červene značce z Kauflandu do Carrefouru
Černá, Ostrava černá,
děvucha věrná, revize jízdenek!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2015-07-04 18:24:45
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiDnia 2015-07-04 16:20, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Pani Ewa napisała:
>
>> Było o bobie "w sosie curry", to dopytowywuję. Z tego, że pod nazwą
>> "curry" występuje mieszanka różnych przypraw (najczęściej żółtawa),
>> zdaję sobie sprawę. Nie wiem tylko, czy wystarczy ta mieszanka, żeby
>> coś nazwać potrawą "w sosie curry", czy do tego trzeba czegoś więcej,
>> np. jogurtu czy śmietany, może czego innego.
>
> Moim zdaniem wystarczy chęć szczera. Potrawy i ich nazwy zaczynają na
> emigracji żyć odrębnym życiem. To znaczy odrębnym od macierzy, ale i od
> siebie nawzajem (nazwa i to co w garnku). Kanoniczny festiwalowy bób
> był z dorszem. Jedzenie warzyw (niekoniecznie bobu) z dodatkiem ryb
> (niekoniecnie dorsza) to śródziemnomorskich warunkach bułka z masłem.
> Ktoś tu u nas usmaży filet z arktycznej ryby, ponawrzuca na to marchewki
> i innego warzywnictwa -- i już mamy "rybę po grecku", co jej żaden Grek
> na oczy wcześniej nie widział. No ale jak z warzywami, to z warzywamu
> -- co się będzie wymądrzał, może ślepy.
>
> W przypadku bobu według mnie wystarczy, by sos był żółty. A tak ogólnie,
> jeśli już uzmysłowimy sobie, że "w sosie curry" to tyleż co "w sosie",
> to też jest jasne, że więcej nie trzeba (oczywiście ktoś może woleć
> wpisać w google, znaleźć blog z dokładnym przepisem na kurczaka w sosie
> curry i cieszyć się, że już ma WIEDZĘ -- nikt tego podejścia nie zabrania,
> a niektórzy nawet takie potrzeby rozumieją).
Po napisaniu swojego i Waszych późniejszych komentarzach uświadomiłam
sobie, jak bardzo wielkiego dokonałam uproszczenia. Wedle kanonu
powinien to być bób curry.
Ale nie będzie.
Może dlatego, że w "kuchni codziennej" preferuję raczej kulinarne
fusion, mieszam wszystko, co mi podejdzie pod rękę i smakowo. Przepisy z
książek kucharskich, których trochę mam, traktuję raczej jako inspirację.
>>> Te wszystkie grochówki z boby też by można nazwać "bobem curry".
>>> Ale nie wiem, czy trzeba.
>>
>> A co jest bazą dla takiego sosu?
>
> Beleco. W opisie jednego z dań było, że z bobu suchego i z zielonego.
> Bywało dawniej, że zeszłoroczny bób mielono na mąkę i wypiekano z niego
> chleb. Tu jestem już pewien, że dzisiaj tak nie trzeba. Ale niektóre
> suche strączkowe dobrze nadają sie do rozgotowania i zrobienia z tego
> bazy do sosu. Z bobem nie próbowałem, bo wpółczesnie zjada się go przede
> wszystkim na świeżo. Ale soczewica do takich rzeczy nadaje się wybornie.
A to nie będzie już dal?
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2015-07-04 18:32:23
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiDnia 2015-07-04 12:28, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
> W dniu 2015-07-04 o 12:06, Qrczak pisze:
>> Dnia 2015-07-04 10:12, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
>>> W dniu 2015-07-03 o 21:30, Qrczak pisze:
>>>>
>>>> Trudne czy nie, ostatnio kupuję tylko takie wielkie bordowe, pieruńsko
>>>> drogie (dwa razy tyle co zwykłe kosztują) ale za to jaki smak... jaka
>>>> mięsistość...
>>>
>>> Te najlepsze. U nas po 18zł, a u Was?
>>
>> 10.
>> No i widać teraz jaka gmina... hehe.
>
> Wczoraj po 8zł kupiłam takie małe wypierdki. Ładne były, ale do tych
> mięsistych się nie umywają.
U nas rozpiętość cenowa też spora, już za 4,50 zł można kupić, wcale
niemałe, ale mało soczyste, kwaskowate, twardawe. Nie umywają się do
tych droższych. Średnia cena obecnie to 6-7 zł.
Za to truskawki w tym roku mnie nie urzekły, ani słodkie, ani kwaśne,
raczej bez smaku, a ze dwa razy nawet gorzkie były.
A tak przy okazji owoców: pojawiły się czerwone i białe porzeczki... jak
myślicie, długo będą?
Nie wiem, czy mam już nastawiać, czy mogę jeszcze poczekać...
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2015-07-04 18:48:56
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiDnia 2015-07-04 16:30, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>> Kolendra, kumin, kardamon jest dostępny jako całe nasiona w każdym
>> sklepie "kolonialnym", także w PiP-ach, Kauflandach czy Auchanach.
>> Imbir to już wszędzie można kupić. Gałka, cynamon, goździki, pieprz
>> czy listek bobkowy - to chyba każdy ma w domu.
>
> Po PiP-ach nie chadzam, nie mam w okolicy. W Kauflandzie jest tego
> wszystkiego moc, ale długo wypatrywałem kuminu gdy mi się poprzedni
> skończył -- nie było. Może wszystek na prowincję wywieźli.
Zapewne. Miastowe za to mają restauranty, gdzie zażywać mogą
przyjemności bez biegania po sklepach.
>>> Wracając do qrczaka -- jaką by mu masalą sypnąć, jeśli wyjdzie
>>> żółte i mętnawe, a do tego jeszcze choć trochę ostre, będzie curry.
>>
>> Z pomidorami nie wychodzi żółte. To już nie curry?
>
> Zależy ile tych pomidorów kontra kurkuma. Może być ciemno żółte, wręcz
> czerwone. Bardziej jednak od ciemnych korzonków, względnie papryki.
> Pomidory słabo mi do curry pasują, ale jeśli to ktoś tak nazwie -- nic
> złego mu nie powiem.
Hindusom jednak pasuje (np.
http://pachakam.com/Recipes/Easy-Tomato-Curry-Thakka
li-Curry-1318), ale
może oni też nie wiedzą, co czynią.
IMO curry to taka sałatka jarzynowa, co dom to inne pomysły.
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2015-07-04 18:59:00
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiQrczak pisze:
> Po napisaniu swojego i Waszych późniejszych komentarzach uświadomiłam
> sobie, jak bardzo wielkiego dokonałam uproszczenia. Wedle kanonu
> powinien to być bób curry.
A co sobie będziemy żałować: bób qry.
>> Beleco. W opisie jednego z dań było, że z bobu suchego i z zielonego.
>> Bywało dawniej, że zeszłoroczny bób mielono na mąkę i wypiekano z niego
>> chleb. Tu jestem już pewien, że dzisiaj tak nie trzeba. Ale niektóre
>> suche strączkowe dobrze nadają sie do rozgotowania i zrobienia z tego
>> bazy do sosu. Z bobem nie próbowałem, bo wpółczesnie zjada się go przede
>> wszystkim na świeżo. Ale soczewica do takich rzeczy nadaje się wybornie.
>
> A to nie będzie już dal?
To zależy, czy z tej fuzji strzelamy do celu, czy w dal.
--
Jarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2015-07-04 19:02:22
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiDnia 2015-07-04 18:59, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>> Po napisaniu swojego i Waszych późniejszych komentarzach uświadomiłam
>> sobie, jak bardzo wielkiego dokonałam uproszczenia. Wedle kanonu
>> powinien to być bób curry.
>
> A co sobie będziemy żałować: bób qry.
Bardzo mi smakuje taki żal.
>>> Beleco. W opisie jednego z dań było, że z bobu suchego i z zielonego.
>>> Bywało dawniej, że zeszłoroczny bób mielono na mąkę i wypiekano z niego
>>> chleb. Tu jestem już pewien, że dzisiaj tak nie trzeba. Ale niektóre
>>> suche strączkowe dobrze nadają sie do rozgotowania i zrobienia z tego
>>> bazy do sosu. Z bobem nie próbowałem, bo wpółczesnie zjada się go przede
>>> wszystkim na świeżo. Ale soczewica do takich rzeczy nadaje się wybornie.
>>
>> A to nie będzie już dal?
>
> To zależy, czy z tej fuzji strzelamy do celu, czy w dal.
My strzelamy a Bób kule znosi.
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2015-07-04 22:45:09
Temat: Re: Ostatni oddech szparagów i witajcie chłodnikiW dniu 2015-07-04 o 16:20, Jarosław Sokołowski pisze:
> Moim zdaniem wystarczy chęć szczera.
I to bardzo mi pasuje.
> Ale soczewica do takich rzeczy nadaje się wybornie.
Soczewica świetnie nadaje się na kremową zupę, właśnie z powodu tego
rozgotowywania się. Podobnie zachowuje się też suchy groch łuskany.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |