Data: 2002-10-15 08:49:57
Temat: Re: Owoce w chorobie
Od: Waldemar Krzok <w...@u...fu-berlin.de>
Pokaż wszystkie nagłówki
Barbara Czaplicka:
> Moja żona imbiru nie spożywała do tej pory [przywiozła go niedawno z
> Kanady i zamierza stosować! Dlaczego? Intuicja?], a ja przy niej jak stary
> dziad wyglądam, ale za poradę, na chorobe lokomocyjną dzięki.
> ;-)))
>
> To ja poprosze o objasnienie, co to jest choroba lokomocyjna - to raz
> a dwa -
> to czemu imbir zostal przywiezione z Kanady? Czy on teraz bedzie rosl u nas?
> bo ja kupuje swiezy w naszych marketach, ale, przyznam, uzywam rzadko, zatem kilka
pomyslow przydaloby sie. Moze nieco
> odmlodnieje??? :-)))
to może ja podpowiem? Z racji zawodu czuję się wywołany do odpowiedzi.
Choroba lokomocyjna czyli kinetoza to zaburzenia zmysłu równowagi
powodujące wegetatywne sensacje wywołane niefizjologicznym sposobem
podróżowania. W skrócie: pawik w samochodzie/samolocie/statku, zwany też
chorobą morską. Imbir faktycznie pomaga, choć nie za bardzo wiadomo
dlaczego.
Imbir jest bardzo fajny do chińszczyzny różnego autoramentu. Ja często
robię coś takiego: marchewka w zapałki, rzepa w zapałki, imbir w
zapałeczki. Wszystko dobrze posolić (nawet za dobrze) i zalać kilkoma
łyżkami octu. Odstawić na noc do lodówki. Na następny dzień wypłukać i
podsmażyć w woku lub na patelni parę minut. Doprawić sosem sojowym i już
jest jarzyna.
Waldek
|