Data: 2002-11-28 09:41:18
Temat: Re: PODSUMOWANIE
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sławek" <f...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:as4h3f$ldq$1@news.tpi.pl...
Pozwalanie na pomoc okazywaną przez Rodziców czy wręcz
> żerowanie na nich. Tu nadal podtrzymuję swoje zdanie: jeżeli bierzesz
jesteś
> zobowiązany dawać. Nie ma nic za darmo. Ile razy Was zaczepiano na ulicy
> ofiarowując "prezent" od firmy, który potem okazywał się wstępem do
> transakcji? Moja odpowiedź w takiej sytuacji jest jednakowa "przepraszam,
> nic nie biorę za darmo". Nie chcesz mieć zobowiązań - nie bierz.
Bardzo dobre porównanie. Rodzice jako firma, która naciąga klientów. Tylko
chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że jak tylko klient zorientuje się w
działaniach takiej firmy, to nie chce mieć z nią więcej nic wspólnego;->
Nie uśmiecha mi się to, nie uśmiecha.
Wracając
> do Rodziców. Jeżeli pozwalamy Rodzicom łożyć na nas w dorosłym życiu
musimy
> się liczyć z ich prawami. Dali pieniądze na samochód? Napewno
> skrytykują/pochwalą kolor czy markę. Jak to zrobią, czy w sposób brutalny
i
> niemiły czy w sposób sympatyczny i ujmujący zależy głównie od ich
> wychowania, wieku i.... stosunków między nimi a nami. Jednak mimo, że
dając
> pieniądze nie mówili, że ma być to czerwone BMW to biorąc pieniądze musimy
> się liczyć z taką sytuacją. Nie oznacza to, że mamy obowiązek
> natychmiastowej wizyty u lakiernika. Ale powinniśmy (ja tak bym zrobił) z
> uśmiechem , uczciwie wytłumaczyć dlaczego kupiliśmy niebieski
poinformować,
> że szanujemy ich zdanie ale zmiana koloru nie jest możliwa lub rozpatrzymy
> ją w przyszłości (ROZPATRZYMY a nie wykonamy!!!).
Czyli rodzice, którzy płacą, mają prawo krytykować i chwalić, ich zdanie
należy szanować, z ich opinią należy się liczyć, czy dobrze zrozumiałam? A
ci, którzy nie płacą? Już nie mają takich praw?;-) Przykro czytać. Ale
właśnie przeprowadziłeś najlepszy dowód na to, do czego prowadzi
uzależnianie relacji w rodzinie od pieniędzy. Jeśli wymagasz od dziecka,
żeby ono liczyło się z Twoim zdaniem, bo Ty płacisz - to nie bądź
zaskoczony, jeśli to dziecko już niezależne finansowo, będzie ignorować czy
wręcz bojkotować Twoje poglądy - nawet te jak najbardziej słuszne. I jeśli
dając Ci jakiekolwiek pieniądze, będzie wymagało od Ciebie podporządkowania.
Tego właśnie chciałabym uniknąć. Chciałabym, żeby moje dzieci liczyły się z
cudzym zdaniem, umiały je rozważyć bez wzgledu na sumę, jaką otrzymały bądź
nie otrzymały. Żeby niezależnie od pieniędzy szanowały, umiały wysłuchać i
powiedzieć "tak" bądź "nie".
I chciałabym, żeby odpłacały mi tą samą monetą;-)) jeśli pewnego dnia okaże
się, że jestem od nich finansowo zależna.
Druga sprawa: pieniadze, jakie otrzymała Saga były związane z nauką. Zgodnie
z tym, co piszesz, rodzice mają prawo rozliczać ją z tej nauki. Co ma do
tego ślub?
Czy to oznacza, że nie należy brać niczego od Rodziców
> lub, że jest to naganne - NIE ale biorąc trzeba się liczyć z dodatkowo
> wziętymi na siebie zobowiązaniami. Są to zobowiązania głównie emocjonalne,
> psychiczne a ich regulowanie zależy przede wszystkim od naszego poczucia
> przyzwoitości.
Nie. Ich regulowanie zależy od umowy. Jeśli umowy nie było albo jest
nieprzestrzegana - to jest to nieuczciwe.
> Podrzuciłem post Sagi mojej 16-letniej córce (zbuntowana młodzież z mocno
> rozbudowaną potrzebą niezależności ;-))) ) i......
> diagnoza była baaardzo sympatyczna. "Tato przecież jak ona nie chce ślubu
to
> nie musi go brać, ale powinna rodzicom wyjaśnić dlaczego zwłaszcza, że
> bierze od nich pieniądze. A wogóle to jak jej nie wstyd tak ciągnąć ze
> starych i jeszcze dziecko sobie zafundowała na ich koszt. Taka stara baba
i
> na garnuszku rodziców" -z tą starą babą bym pewnie dyskutował ;-) ale
> reszta ......
> Taaaa... mam bardzo dorosłą córkę - co stwierdzam z duuużą przyjemnością.
Nie mam zamiaru negować dorosłości Twojej córki. Ale to , co napisałeś
świadczy nie tyle o dorosłości, co o tym, że jest ona dzieckiem swojego
ojca;-))
Czy ktoś mógłby mi wskazać wreszcie fragment świadczący o tym, że Saga
zafundowała sobie dziecko na koszt rodziców? Bo ja wciąż mam z tym kłopot;-)
--
Małgosia
|