Data: 2003-09-03 13:20:59
Temat: Re: Palnik gazowy do woka.
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Anna Ladorucka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bj4msa$c0u$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Joanno, bardzo Cie prosze o przepis. Moj maz ogladal program i meczyl mnie
> potem o te poledwiczki, a ja mam przepis spisany bardzo niedokladnie no i
> wolalabym oprzec sie na Twoim doswiadczeniu z tym daniem.
Mogę tylko napisać jak robiłam. Na problem patrzyłam jednym okiem i
właściwie to była czysta improwizacja. Nawet miód miałam nie taki, bo miał
być trójniak, lub czwórniak, a ja miejąc już zamarynowanie polędwiczki
nakazałam małżonkowi wstąpienie do monopolowego i dwójniaczek się jedynie
trafił (może dlatego było ciut za słodkie?)
Ale do rzeczy. Zmieszałam miód (spadziowy) z musztardą tak mniej więcej pół
na pół. Polędwiczki miałam 3. Pokroiłam je na krótsze kawałki (w efekcie
miałam 8 przyzwoitych porcji obiadowych mięsa). Włożyłam te polędwiczki do
marynaty miodowo-musztardowej - gęste to, więc trzeba to było obtoczyć... W
marynacie mięso leżało dobrych 6 godzin (od południa do około 18), ale nie
mam pojęcia ile kazał to trzymać Maklowicz.
Polędwiczki obsmażyłam na dwie strony na maśle. Następnie wlałam do patelni
w której się smażyły pół szklanki miodu pitnego. Pogotowało się to jakieś 15
minut, aż miód odparował. W międzyczasie raz przekręciłam polędwiczki na
drugą stronę. Wyjęłam polędwiczki na talerz, a sos zagęściłam śmietaną.
Maklowicz kazał użyć gęstej słodkiej śmietany - u mnie była to kremówka UHT
w ilości do uzyskania odpowiedniej konsystencji... Sos Maklowicz kazał wylać
obok mięsa na talerz i w nim maczać mięso i faktycznie jest to lepiej niż
mięso polać... Podałam to z kawałkiem ziemniaka i sałata w miodowym
winegretem. I to by było na tyle...
A może ktoś to dokładnie spisał?
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
|