> Wczoraj pisałam dwa razy mniej więcej to co teraz i oba listy poszły w
kosmos. Teraz piszę w Wordzie, zapiszę, skopiuję i może wreszcie dojdzie do
grupy. Jestem tu nowa i bardzo mi się podoba. Poczytałam o suszonych pomidorach
i suszę je już dwie doby w suszarce elektrycznej do grzybów, została garstka i
jeszcze chyba parę godzin suszenia, ponieważ nigdy ich nie jadłam nie wiem czy
warte to takiego zachodu.
A propos babki czy placka ziemniaczanego z boczkiem - u nas nazywa się to bugaj.
Ale lepszą odmianą jest kiszka ziemniaczana biała lub czarna, jeśli mamy krew
wieprzową (dostępna w rzeźni). Kiszkę robiłam z teściem w dużych ilościach dla
całej rodziny, ale to wyższa szkoła jazdy.
Potrzebne:
- wiadro ziemniaków (obrać i zetrzeć),
- 1-2 kg wędzonego boczku i podgardla (drobno pokroić lub grubo zmielić
lub część tak a część tak) wytopić na wolnym ogniu ciepłe dodać do startych
ziemniaków myślę, że spokojnie można dodać różne wędliny i mięsa z obiadu,
- dużo majeranku, pieprzu, sól i ze dwie szklanki kaszy manny czy mannej
- no i bardzo dobrze, gdy można postarać się o 3 litry krwi jak nie, to
będzie biała kiszka,
- no i flaki najlepiej takie w jakich robią pasztetową lub wątrobiankę
Tnie się je na kawałki długości blachy w piekarniku, zawiązuje sznurkiem jeden
koniec i przez drugi koniec napełnia się za pomocą metalowego lejka lub innego
z dużym otworem wymieszane składniki do 2/3 objętości. Układa się kiszki na
blasze w piekarniku w rozgrzanym smalcu i piecze się ok. 1-1,5 godz. Na
początku trzeba kiszki ponakłuwać.
Ponieważ pieczenie jest bardzo kłopotliwe i nie mogę dostać takich flaków, ani
krwi kupuję cienkie flaki jak do kiełbasy, napełniam je białym farszem,
zawiązuję w pętka i gotuję w osolonej wodzie ok. 0,5 godz. a później podsmażam
całe kiełbaski na patelni do zrumienienia. Podobną kiszkę sprzedają w Olsztynie
w sklepach Morliny i Centrum Francuskim. Pyszne, ale czarna kiszka jest
niezastąpiona, tak jak Teść, którego nie ma już z nami. Ale zrobiło się smutno.
Na zakończenie opowiem, jeśli się nie znudziliście jak to mój mąż zastępował
mnie przy pieczeniu kiszki. Krew, gdy jest zastygnięta, trzeba ją zmiksować.
No i mąż odkręcił dzbanek miksera od podstawy nie w tym miejscu co potrzeba i
cała zawartość wylała się dołem, a ponieważ była zima i gorące kaloryfery w
pobliżu pięknie ta krew zastygła na nich, ale nie zniechęcajcie się nie ma nic
na świecie lepszego jak to mówię od kaszanki bez kaszy, bo za kaszą nie
przepadam, chyba że gryczana. Maria



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl