Data: 2012-05-31 15:56:46
Temat: Re: Po co religia i etyka.
Od: "spit" <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nemrod" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:jq7q2d$e23$...@i...gazeta.pl...
>
>W dniu 2012-05-31 11:40, spit pisze:
>> Żyjemy w społeczeństwie, a ono od początku poprzez jego podstawową
>> komórkę - rodzinę,
>> kształtuje nasze działania.
>
>Nie tylko, także przez szkoły, kościoły, towarzystwo, ulicę
>i książki które nas pasjonują.
To oczywiste sygnalizowałem tylko, że nawet rodzice mogą nie być bez winy.
Oni wcześniej też zostali ukształtowani i wiele spraw przenoszą na innych
nieświadomie jak gliniane golemy.
>
>> Od początku nasze życie jest sterowane, tak by zrobić z nas funkcjonalne
>> społecznie automaty.
>
>Automat jest urządzeniem do bólu powtarzalnym. Człowiek reaguje
>inteligentnie. A że społeczeństwo jest kontrolowane/usiłuje być
>sterowane przez państwo w którym żyjemy to już inna sprawa.
Dobry program szachowy dla przeciętnego gracza nie będzie do bólu
powtarzalnym.
Człowiek żyje, a to jak żyje może zależeć od niego, o ile nie ulegnie
pokusom systemu.
Każdy formalny system zniewala i wprowadza hierarchię, czyli po prostu
naturalny porządek.
Nie chcę promować anarchii, a jedynie zwrócić uwagę, że trzeba wybierać
świadomie zdając sobie sprawę z konsekwencji,
których i tak zupełnie do końca może nie dać się przewidzieć.
Na szczęście mamy w sobie mechanizmy obronne, które jak gdyby kumulowały
niemierzalne dla nas konsekwencje i po pewnym zsumowaniu ujawniały je nam.
>
>> Etyka jako jedna z najbardziej wysublimowanych nauk szuka uniwersalnych
>> zasad moralnych, które na dłuższą metę ukażą odchyłki cywilizacji i
>> ułatwią optymalizację sterowania.
>
>Goła etyka (bez podłoża religijnego) to rozwiązanie na krótką metę.
>Już następne pokolenie ją zakwestionuje i wprowadzi swoje standardy,
>które to mogą być sprzeczne z poprzednimi.
Niekoniecznie, bo jeśli fundamentem będzie człowiek, to zabijanie człowieka
dla dobra innego człowieka i inne czynności godzące ludziom nie wchodzą w
rachubę jako dobre.
Boga do tego nie trzeba mieszać.
>
>> Religa niesformalizowana, a wiec pozbawiona teologii, jako
>> przeciwieństwo nauki to genetyczne remedium na automatyzację.
>
>Chodzi ci o chrześcijaństwo, bo nigdzie indziej nie ma teologii.
>Teologia to taka filologia Biblii. Nie jest szkodliwa dla religii
>chrześcijańskiej. 'Religia niesformalizowana' jak powiadasz
>była by więc tworem w całości dogmatycznym i pozbawionym
>jakichkolwiek wyjaśnień, zamknietym także na wszelkie naukowe
>metody dochodzenia/wyjaśniania i uzupełniania treści.
Źle to ująłem chodziło mi o pozbycie się jakichkolwiek dogmatów jak i
również tworzenia do nich raz lepszych, a raz gorszych "teorii".
Bóg jako forma nieskończona może objawiać się dowolnie i nie ma ograniczeń
do dwójcy trójcy itd.
Sztuczne wprowadzanie jego osobowości, w dodatku ograniczonej to już są
pierwsze zakazy fałszujący prawdę o wszechmocy.
To co może mi się dalej jawić na ten temat to już tylko moje prywatne
objawienie.
Każdy ma prawo mieć inne, bo Bóg przejawia się w nas tak by nie było
wątpliwości.
Trzymanie się usilnie jednej koncepcji Boga moim zdaniem jest złe, bo choć w
fundamentach przenosi się Jego dobre wartości to dalej przeinacza Jego sens,
co przestaje wywoływać zamierzone skutki.
Nawet jeśli konstrukcje przykładowo biblijno teologiczne są na tyle
uogólnione, że wydają się uniwersalne na przestrzeni tysiącleci,
to ich ułomności z czasem wychodzą.
To dalej powoduje niechęć do Boga, a nie tylko Jego interpretacji,
a wtedy wypierając w ogóle Boga wypieramy ochronną cząstkę siebie i
zostajemy bezbronni względem wszelakich pokus.
>Bardzo szybko takie 'chrześcijaństwo' zostałoby religią martwą.
>Automatyzacja nie jest złem, bo to od człowieka zależy jak z tego
>automatu będzie korzystał. Książki to też wiedza automatyczna,
>choć zdarzają sie w nich błędy.
Bóg jest istotny, a nie chrześcijaństwo, islam czy inna forma wiary.
>
>> Człowiek wolny i żyjący godnie nie składa jakichkolwiek ofiar.
>
>Pod warunkiem że nie jest w nikim zakochany. Bycie takim
>egoistą w życiu jest jednak niewskazane. Jeżeli ktoś miłuje
>Boga to cały czas odczuwa potrzebę składania Mu darów/ofiar.
Jeśli naprawdę kogoś kochasz to dasz mu wolność, a Boga kochasz poprzez
siebie i otaczający cię świat.
W swoim działaniu unikasz zniewalania i krzywdzenia innych, co wcale nie
jest takie proste.
Do innych spraw religia nie powinna się wtrącać, bo dalej to już kupczenie.
>
>> Jednym z wielu naukowo odkrytym i opisanym mechanizmem obronnym przed
>> automatyzacją jest schizofrenia,(...)
>
>To jest choroba, a nie jakiś mechanizm obronny. Polega to na tym że mózg
>źle funkcjonuje, a człowiekowi się wydaje że widzi i słyszy rzeczy których
>nie ma.
>Podłoże tej choroby jest, z tego co wiem, genetyczne - są to pewne
>szkodliwe
>mutacje, defekty DNA.
Ogólnie chorujesz po to żebyś, zauważył niezdrowe postępowanie.
Im bardziej złożony system tym bardziej złożone choroby, cięższe do wykrycia
i do wyleczenia.
>
>> Teologizowanie religii automatyzuje kapłanów i wyznawców, a lek zamienia
>> w truciznę.
>
>Z farmakologicznego punktu widzenia - każdy lek jest trucizną. Każdy lek
>można przedawkować. Każdy lek na jedno pomaga a na co innego szkodzi.
>Wreszcie lek jest trutką na chorobę.
Chodziło mi o to, że takie ujęcie Boga zamiast wyzwalać zniewala.
>
>Leków w chrześcijaństwie w takim znaczeniu nie ma.
>Jest uzdrowienie z wszelkich chorób i pokarm dający życie wieczne.
>Jest woda żywa, dająca mądrość i inne dary, która staje się w człowieku
>nowym źródłem. Wreszcie jest Światłość Wiekuista która oświeca każdego
>człowieka. Jest Bóg.
>
--
pozdr.spit
WLMail QuoteFix -> http://www.dusko-lolic.from.hr/
|