Data: 2004-10-11 12:51:23
Temat: Re: Pomóżcie naszemu staremu znajomemu - kłopoty małżeńskie:( [bardzo długie]
Od: "Emi" <selka25@o2_USUN_TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sokratesie,
Po części wiem co przeżywasz (po części gdyż przechodziłam coś podobnego
tylko byłam w innej sytuacji bo nie mieliśmy dziecka i nie byliśmy po
ślubie).
Wiem, że teraz świat wydaje Ci się całkowicie czarny i ponury, wiem jak
ciężko jest budzić się rano i zmuszać do najprostrzych czynności....
Jeżeli chodzi o Twojego synka to jeżeli żona zdecyduje że odejdzie od Ciebie
nie pozostanie Ci nic inngo jak tylko skupienie się i czerpanie ogromnej
radości z czasu jaki będziesz z nim spędzał. To nie jest komfortowa
sytuacja, ale wiele dzieci ją przeżywa (doskonałym przykładem znów jestem
ja - dopiero teraz z ojcem budujemy jako taką więź) bo w sumie nie mają
innego wyjścia :(.
Co do Ciebie to czas leczy rany. Ja też kiedyś byłam bliska rwania włosów z
głowy, najpiękniejsze lata swojego życia przeżyłam na tabletkach
depresyjnych, na rozmowach z psychiatrą, na płaczu. Nie było godziny abym
nie myślała o swoim bólu. Dopiero po kilku latach zrozumiałam, że nie tędy
droda- zaczęłam ćwiczyć: myślałam super będzie jak nie będę o nim myśleć
przez godzinę, jak zaczynałam myśleć to mówiłam sobie o nie nie i odwracałam
swoje myśłi w innym kierunku...Później zaczęłam wychodzić do ludzi -
rozmawiać, uśmiechać się do innych a na koniec zauważyłam jak cieszą mnie
małe rzeczy. Kroczek po kroczku i mam męża i śliczną dziewczynkę.... Nie
wiem co będzie w przyszłości ale wiem, że czas jest najlepszym lekarstem i
nie można dać się zawładnąć cierpieniu....
Masz dla kogo żyć - masz synka i on Cie będzie tak czy siak potrzebował
Powodzenia życzę :(
--
Emi
|