Data: 2006-06-01 14:06:16
Temat: Re: Prezent czy zadra?
Od: Hanka Skwarczyńska <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Rozs" <r...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:e5mr2h$9to$1@atlantis.news.tpi.pl...
> [...]
> No róznie ludzie mają - są tacy, co nie cierpią, jak ktoś im kupuje
> kosmetyki czy ubrania, prawda?
Prawda. Dlatego powtarzam, że ten argument przyjmuję do wiadomosci bez
dyskusji.
> [...] cokolwiek, co mnie do niczego NIE ZMUSZA. Wyjazd zmusza.
No więc ja się upieram, że nie. Jak nie możesz/nie chcesz powiedzieć "nie,
dziękuję" (niektórym ludziom się zwyczajnie nie da), zawsze zostaje
dyplomatyczne "jej, tak mi przykro, ze nie mogliśmy skorzystać, ale
koszmarnie się strułam, sami rozumiecie".
> [...]
> No fajnie, ale nie wszyscy ludzie głoszą na prawo i lewo, że właśnie mają
> kryzys, się pokłócili itp.
Naturalnie. Ale w takiej sytuacji przyjmowanie, że ktoś Ci ten kryzys, o
którym nie ma pojęcia, usiłuje na siłę naprawiać, jest - sama przyznasz -
niespójne.
> A wyobraź sobie, że Twoja ukochana teściowa daje Ci w prezencie kurs
> dekoracji wnętrz - czy tu też nie będziesz się doszukiwać złych intencji?
Tu akurat nie. Jeśli już o konkretach - moja teściowa wie, że akurat
urządzanie chałupy jest dla mnie sprawą dość istotną i taki prezent
wprawiłby mnie w szczery zachwyt, między innymi z powodu trafienia w
zainteresowania (inna rzecz, że pewnie nie mogłabym go przyjąć z paragrafu
"dużo za drogie", bo to upiornie kosztowne imprezy). Gorzej reagowałam na
prezenty w postaci konkretnych elementów wystroju, ale też mi nie przyszło
do głowy traktować tego w kategoriach krytyki. Przykład z wczasami
odchudzającymi był IMO trafniejszy, tyle że - znów IMO - nijak nie przystaje
do zwykłego wyjazdu wypoczynkowego.
> Popatrz na psd i te wszystkie matki, które są zdołowane prezentami
> ofiarowanymi z dobrego serca, typu: smoczek (żeby dzidzia nie płakała),
> komplet butelek (choć dziecko jest karmione piersią), górą słodyczy dla
> dziecka (choć jest alergikiem).
Patrz wyżej :)
> Uważasz, że tu też absolutnie nie powinno się doszukiwać żadnych
> intencji (absolutnie złych, tylko i wyłacznie dobrych!
Uważam, że można nie być zadowolonym z takiego prezentu, można nie chcieć
więcej takich dostawać, można nawet o tym powiedzieć osobie prezentującej i
absolutnie nie ma obowiązku wpadania w dziki zachwyt. Natomiast do
zakładania złych intencji sporo by mi jeszcze na tym etapie brakowało.
> Przecież owe hipotetyczne babcie dają prezent z dobrą intencją - naprawy
> obecnego stanu rzeczy, czyli złej - w ich mniemaniu - opieki nad
> dzieckiem).
Albo z racji nie poddania wyboru prezentu dogłębnej refleksji (czytaj
człowiek nie pomyślał i walnął z przyzwyczajenia, bo za jego czasów też się
tak robiło, albo się zwyczajnie nie zna (to ja :)). Powtórzę się -
oczywiście _są_ osoby, które wiedzą lepiej i zaraz wszystkim pokażą, ale
robienie takiego założenia z automatu tylko na podstawie nietrafionego
prezentu wydaje mi się ryzykowne.
>
>> Natomiast prezentów wyraźnie za drogich też nie lubię okropnie.
>
> Właśnie - tylko "wyraźnie za drogie" to co innego dla mnie, a co innego
> dla Ciebie czy obdarowujących ową rezerwacją. No, ale tu trzeba mieć
> wyczucie, a generalnie jest to ciężka sprawa.
Zgadzam się całkowicie.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
|