Data: 2004-09-17 09:57:04
Temat: Re: Propozycja zabawy [OT i NTG]
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W artykule news:cie8kr$idm$1@news.onet.pl,
niejaki(a): czarnyjanek z adresu <c...@p...onet.pl> napisał(a):
> Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:cie6qf$gp$1@inews.gazeta.pl...
>> W artykule news:cid2nj$q86$1@news.onet.pl,
>> niejaki(a): czarnyjanek z adresu <c...@p...onet.pl>
>> napisał(a):
>>
>>> wydaje mi się ,ze co innego jest kastracja zwierzat bezpańskich a co
>>> innego okaleczanie zwierzat które przyjeło sie pod swój dach.
>>
>> Żeby zrobiło się jeszcze weselej - uważam że nie należy kastrować
>> kotów dziko żyjących.
>> To one w naturalny sposób utrzymują populację myszy i szczurów w
>> miastach na akceptowalnym poziomie, odwalając za nas czarna robotę.
>
>
>> Nie jestem w stanie zagwarantować kocurom, które już całkiem
>> niedługo będą kotami wychodzącymi takiej opieki (czytaj - kompletnej
>> izolacji od innych kotów), żeby z ręką na sercu powiedzieć, że nie
>> dorwały jakiejś kotki i nie zrobiły małych kociąt.
>
> czy piszesz o dorwaniu jakiejś dziko zyjącej kotki,która w naturalny
> sposób utrzymuje populacje myszy i szczurów??
Skąd mam wiedzieć? Może dorwały by dzikożyjącą i obdazyły jej dzieci nie
przetestowanymi genami, prawdopodobnie duzo gorszej jakości niz dziko zyjący
kocur wojownik.
Żur urodził sie słaby i malutki - jego siostra choć samiczka była 2 razy
większa - prawdopodobnie nie przezył by na wolności nawet tygodnia - jego
geny nie sa więc warte, by jakaś kotka ponosiła trud ciązy i porodu.
Olek zas będzie kotem bardzo dużym (ok 7-8 kg, albo i więcej)- nie wiem jak
jest u kotów, ale jesli podobnie jak u psów, to jego kocięta mogły by być
zbyt duże, by zwykłą europejska "dachówka" mogła je urodzić.
A mogły by tez dorwać jakąś kotkę litościwej sąsiadki - co to woli kotki nie
okaleczać, tylko kocięta humanitarnie oddac do schroniska.
>
> a co z tymi którzy biorąc do domu
> zwierze są w stanie zapewnić brak niekontrolowanego rozrodu bez
> jednoczesnego okaleczania??
Teoretycznie to możliwe - w praktyce owi właściciele, szukają potem domów
dla przypadkowo poczetych zwierzaków.
Idealistyczna teoria sobie, a przyziemna praktyka sobie.
Osobiście wolę, zeby moje koty mogły swobodnie korzystać w przyszłości z
podwórka i okolic, jednocześnie mając 100% pewności, że nie robia akurat
innych kotów, niż były "okaleczane" przymusem siedzenia w domu, bo kocur jak
to kocór - zawsze jest gotowy do zrobienia kociątka.
> jeśli kogos nie stać na utrzymanie zwierzęcia to nie powiniene
> zabierać sie do tego.chyba ,że bedzie sobie "skrajał" zwierze do
> własnych warunków.
czy Ci się to podoba, czy nie - ludzie trzymają i będa trzymac zwierzeta w
domu i będa to ludzie o różnym stopniu odpowiedzialności - więc powszechna
kastracja domowych pupilów jest najsensowniejszym wyjściem.
> jeśli ktoś nie potrafi zadbać o zwierzeta bez ich okaleczania to
> powinien zająć sie hodowla kwiatów i roślin doniczkowych.
Ktoś kto nie posiada własnego zwierzaka, i nie ponosi tym samym
odpowiedzialności za jego populację, nie powinien wypowiadać się na tematy,
o których tylko wydaje mu się, ze coś wie, a tak naprawdę kieruje się
przeniesieniem strachów o kastracji z cudzego kota, na siebie.
Sowa
|