Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 8


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-30 20:58:10

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: <n...@m...ch> szukaj wiadomości tego autora

>> "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl> wrote in message
> news:3D3FE3F5.B0C16F11@man.szczecin.pl...
> > "FeLicja (Kasia)" wrote:
> > >
> > > I wiecie co? Ja za nic w swiecie nie chce tych ludzi w moim domu, nie
> chce
> > > ich obok moich dzieci...
> >
> > Nie bardzo rozumiem: nie chcesz, zeby Was odwiedzili w sobote
> > czy nie chcesz, zeby mieszkajac w Waszym miescie mieli z Wami
> > kontakt?
>
> Tak szczerze to jedno i drugie. Z tym ze jak na brak odwiedzin mam wplyw
> tak na przeprowadzke wcale (logiczne).


Moze tu napisze cos co juz zostalo napisane dalej (nie mam czasu czytac do
konca), ale ciekawi mnie dlaczego Nowakowie chca podazac w swojej przeprowadzce
za Kowalskimi?? Z tego co zrozumialam, to do przeprowadzki Kowalskich
zacheciliscie ich wy sami. Dlaczego przeprowadzaja sie tez Nowakowie? Jakie
wiezi lacza Nowakow z Kowalskimi? Jak to sie dzieje, ze sie tak bardzo z
Nowakami przyjaznia? a zwlaszcza z tym typem, ktory leje zone??
Troche mi sie to wydaje dziwne, zeby sie ktos chcial przeprowadzac razem ze
znajomymi... Jesli bym byla Nowakowa albo Nowakiem i moi bliscy znajomi chcieli
by sie gdzies przeprowadzic, to - gdyby moja sytuacja rodzinna byla w normie -
chybabym sie nie zdecydowala przeprowadzac gdziekolwiek za kimkowiek...
Ewentualnie, w przypadku silnego zwiazku z Kowalskimi, moglabym zaczekac kilka
miesiecy, rok, albo wiecej, zobaczyc jak sie moim przyjaciolom Kowalskim
wiedzie na nowym miejscu, jak ja sobie radze bez ich obecnosci itp. i dopiero
wtedy w razie czego pomyslec o przeprowadzce...


Czy zapytalas Kowalska, co sklania Nowakow do przeprowadzki??

Na twoim miejscu chyba bym jej powiedziala po prostu, ze sobie tego typa w domu
nie zycze widziec. Co do Nowakowej mozna sie z nia spotkac na gruncie
neutralnym, najlepiej bez dzieci. Nawet jesli sie przeprowadza do waszego
miasta niech pozostnie taki sam uklad jak wczesniej - to znaczy Kowalska w roli
posrednika, ale sie z cala rodzina Nowakow nie zaznajamiac.

pozdr.
Kalina


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-08-11 04:56:14

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "FeLicja \(Kasia\)" <i...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

<n...@m...ch> wrote in message
news:2639.000005ac.3d46fde1@newsgate.onet.pl...

> Moze tu napisze cos co juz zostalo napisane dalej (nie mam czasu czytac do
> konca), ale ciekawi mnie dlaczego Nowakowie chca podazac w swojej
przeprowadzce
> za Kowalskimi??

O ile sie orientuje to nie tyle Nowakowie chca (a raczej chcieli) podazac za
Kowalskimi. co Kowalska prawdopodobnie namawiala Nowakow do przeprowadzki.
My przeprowadzilismy sie 3 lata temu, od tamtej pory widujemy sie z
Kowalskimi ok 5-6 razy w roku. Wydaje mi sie, ze w ostatnich latach
Kowalska z Nowakowa bardzo sie do siebie zblizyly - nie w zwiazku z tym, ze
nas nie ma, a raczej ze wzgledu na towarzystwo dla dzieci (Kowalscy maja
dwojke, Nowakowie trojke - dzieci sa zblizone do siebie wiekiem).

Z tego co zrozumialam, to do przeprowadzki Kowalskich
> zacheciliscie ich wy sami.

Oryginalny "plan" jezeli mozna to planem nazwac, wygladal tak, ze to my
mielismy dolaczyc do Kowalskich. Tzn Kowalscy kupili ok 4 lat temu dom w
tym samym stanie, gdzie teraz mieszkamy, ale ok poltorej godziny od nas.
Nigdy w tym domu nie mieszkali. Kowalska mowila, ze zawsze chciala miec
swoj dom, kupili za okazyjna cene, ale wyprowadzajac sie musialaby rozstac
sie z wieloma ludzmi, wlacznie rodzina. Namawiali wiec nas do
przeprowadzki.
My zdecydowalismy sie na zmiane miejsca zamieszkania nie ze wzgledu na nich
(bo jak pisalam - mieszkamy ok poltorej godziny od ich domu, lub 2 godziny
od obecnego miejsca zamieszkania, czyli na jedno wychodzi) ale ze wzgledu na
przyjscie na swiat naszej corki. Nie chcielismy mieszkac w duzym miescie.
W okolicach, gdzie Kowalscy maja dom sa bardzo duze trudnosci z praca, stad
tez decyzja o nie szukaniu niczego w tamtych okolicach.
Zartowalismy wtedy, ze my sie przeprowadzimy, a oni nadal beda mieszkac,
gdzie mieszkaja. No i tak jest od 3 lat. Dom w miedzyczasie byl
wynajmowany, z tego co wiem obecnie Kowalscy cos przebakuja o sprzedazy
domu.

> Jakie
> wiezi lacza Nowakow z Kowalskimi? Jak to sie dzieje, ze sie tak bardzo z
> Nowakami przyjaznia? a zwlaszcza z tym typem, ktory leje zone??

Kowalska chodzila z Nowakowa razem do szkoly. Wiem, ze do sredniej na
pewno, ale zdaje sie, ze tez i polowe podstawowki uczyly sie razem. Typ,
jak kazdy taki typ, prawdopodobnie na poczatku nie pokazal sie z tej
"lepszej" strony, a poczekal az mial wrobelka w garsci. Mysle, ze zadna
dziewczyna nie zwiazalaby sie z takim idiota, gdyby przywalil jej na
pierwszej randce.

> Troche mi sie to wydaje dziwne, zeby sie ktos chcial przeprowadzac razem
ze
> znajomymi... Jesli bym byla Nowakowa albo Nowakiem i moi bliscy znajomi
chcieli
> by sie gdzies przeprowadzic, to - gdyby moja sytuacja rodzinna byla w
normie -
> chybabym sie nie zdecydowala przeprowadzac gdziekolwiek za kimkowiek...

Ja to troche rozumiem. W sumie w ostatnich latach sporo osob przeprowadzilo
sie w nasze okolice i jest nam z tym bardzo fajnie. Przynajmniej mamy znane
sobie dusze, latwiej jest tez pielegnowac znajomosci, przyjaznie...
Ja natomiast coraz bardziej zastanawiam sie co mnie jeszcze laczy z
Kowalska? Zdaje sie, ze gdzies o tym wczesniej pisalam - od czasu naszego
wyjazdu Kowalska bardzo sie zmienila (wyjechalismy, gdy byla w poczatkach
ciazy z drugim dzieckiem, mysle, ze to ma duzo wsplnego). Np zawsze
lekcewazyla sprawe fotelika samochodowego, a ja jej zawsze mowilam, ze zle
robi, ale nigdy wczesniej nie pakowala dwoch rodzin do jednego samochodu, co
mnie przerazilo, gdy przyjechali teraz z Nowakami. Zreszta jest pare
jeszcze innych spraw, o ktorych nie widze teraz sensu pisac.
Mysle, ze gdybym dzis ja poznala, swiadomie nie nawiazalabym z nia
znajomosci. I wlasnie to mnie przeraza, ze z jednej strony ona tak bardzo
sie zmienila, a z drugiej, ze mam z nia tak malo wspolnego.

> Ewentualnie, w przypadku silnego zwiazku z Kowalskimi, moglabym zaczekac
kilka
> miesiecy, rok, albo wiecej, zobaczyc jak sie moim przyjaciolom Kowalskim
> wiedzie na nowym miejscu, jak ja sobie radze bez ich obecnosci itp. i
dopiero
> wtedy w razie czego pomyslec o przeprowadzce...

Mysle, ze dla Kowalskich to my, Malinowscy i jeszcze jedna para jestesmy
niejako krolikami doswiadczalnymi. Mieszkamy tu od 3 lat, sprawdzone jest
miejsce, rynek pracy, warunki mieszkaniowe itp. Moze dlatego Nowakowie
postanowili wyruszac w swiat razem z Kowalskimi? Moze dlatego Kowalscy do
tej pory sie nie przeprowadzili, bo czekali na podjecie decyzji przez
Nowakow?

> Czy zapytalas Kowalska, co sklania Nowakow do przeprowadzki??

Nie mialam okazji z nia rozmawiac. Podczas wizyty bylo to przelotne, po ich
wyjezdzie jeden raz maz rozmawial z nimi przez telefon i jeden raz ja.
Wtedy Kowalskiej syn byl dosc placzliwy i musialysmy konczyc rozmowe. W jej
tonie nie wyczulam nic, co by wskazywalo na obraze, itp.

> Na twoim miejscu chyba bym jej powiedziala po prostu, ze sobie tego typa w
domu
> nie zycze widziec.

Mysle, ze przy najblizszej okazji nieomieszkam. Bez wzgledu na to, czy
Nowakowie planuja jeszcze odwiedziny w naszych okolicach czy nie.

Co do Nowakowej mozna sie z nia spotkac na gruncie
> neutralnym, najlepiej bez dzieci.

Z mojej strony nie ma takiej mozliwosci (tzn spotkania bez dzieci).

Nawet jesli sie przeprowadza do waszego
> miasta niech pozostnie taki sam uklad jak wczesniej - to znaczy Kowalska w
roli
> posrednika, ale sie z cala rodzina Nowakow nie zaznajamiac.

Dziekuje Kalino za Twoj list.
pozdrawiam
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-08-11 05:15:44

Temat: Odp: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik FeLicja (Kasia) <i...@h...com> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:aj4qmq$nl7$...@n...onet.pl...

> Mysle, ze gdybym dzis ja poznala, swiadomie nie nawiazalabym z nia
> znajomosci. I wlasnie to mnie przeraza, ze z jednej strony ona tak bardzo
> sie zmienila, a z drugiej, ze mam z nia tak malo wspolnego.

A może to Ty się zmieniłaś? Sledząc Twoje posty mam wrażenie ,że czytam
wierszyk chyba Brzechwy cholera nie pamiętam:-)
" Pewna kwoka traktowała świat z wysoka "

Sandra



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-08-11 05:47:13

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "FeLicja \(Kasia\)" <i...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Sandra wrote:
> Użytkownik FeLicja (Kasia) <i...@h...com> w wiadomości
> do grup dyskusyjnych napisał:aj4qmq$nl7$...@n...onet.pl...
>
>> Mysle, ze gdybym dzis ja poznala, swiadomie nie nawiazalabym z nia
>> znajomosci. I wlasnie to mnie przeraza, ze z jednej strony ona tak
>> bardzo sie zmienila, a z drugiej, ze mam z nia tak malo wspolnego.
>
> A może to Ty się zmieniłaś? Sledząc Twoje posty mam wrażenie ,że
> czytam wierszyk chyba Brzechwy cholera nie pamiętam:-)

Oczywiscie, kazdy sie zmienia. Ja w miedzyczasie dochowalam sie dwojki
dzieci, to tez ksztaltuje osobowosc. Pod wieloma wzgledami wyostrzyly mi
sie poglady, pod wieloma zlagodzily. Latwiej jest mi wyrazic moje
niezadowolenie, nie jestem mila tylko dlatego, ze wypada lub by nikogo nie
urazic. Wiecej slucham tego co podpowiada mi moj instynkt i po raz kolejny
wiem, ze wlasnie jest on moim najwpasnialszym doradca.
Kowalska w miedzyczasie dorobila sie drugiego dziecka. I tak jak przy
pierwszym nie robila nic, bo jej mama opiekowala sie w calosci starsza
corka, tak po urodzeniu syna niejako dostala dwojke na raz (syna i starsza
corke, ktora babcia przestala sie opiekowac, powody malo tu istotne).
Kowalska rowniez w zwiazku z druga ciaza przestala pracowac, co rowniez
swego czasu bylo jednym z przyczyn jej depresji.
Zdaje sie nie ma czlowieka, ktory nie zmienia sie, nie ksztaltuje, nie uczy
na bledach, nie usprawnia. No chyba ze mowimy tu o przypadkach z bardzo
niskim IQ ktorych glownym celem zycia jest jesc i spac.

> " Pewna kwoka traktowała świat z wysoka "

Domyslam sie, ze mowisz tu o sobie? A swoja droga zawsze uwielbialam
dyskusje, gdzie tematem nie byly argumenty, a wyzwiska i wspolne obrazanie
:-/
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-08-11 07:07:24

Temat: Odp: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik FeLicja (Kasia) <i...@h...com> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:aj4tmk$q4o$...@n...onet.pl...
> Sandra wrote:
> Domyslam sie, ze mowisz tu o sobie? A swoja droga zawsze uwielbialam
> dyskusje, gdzie tematem nie byly argumenty, a wyzwiska i wspolne obrazanie

Bardzo Cię przepraszam.Nie chciałam Cię obrazić.Znam życie od podszewki i
tylko dlatego użyłam tego określenia. W wielu przypadkach ludzie właśnie się
zmieniają i to wcale nie na dobre. Zasłaniając się doświadczeniem,
przemyśleniami lubią poniżać drugich uważając sie za coś lepszego a życie
tak popłynie swoim torem. Wiele osób znam, które twierdziły,że im nic
podobnego sie nie może przytrafić a tu ups i wtedy dopiero szeroko otwierają
oczy. Jestem zdania, że każdy żyje na jakiś tam sposób, jedni gorzej drudzy
lepiej ale szacunek mam do wszystkich i stąd niekiedy nie rozumiem wielu
zachowań może dlatego, że raczej zawsze żyję w zgodzie ze swoim " ja " .Czy
biedny czy bogaty, mądry czy głupszy to dla mnie zawsze człowiek. Wiem,że
swoim postępowaniem uwalniam sie od niepotrzebnych przemyśleń, które w
praktyce tak nic nie dają .A życie tak popłynie swoim torem.

Sandra jeszcze raz przepraszam nie chciałam Cię obrazić. W każdym człowieku
jest dobro...problem w tym żeby je umiejętnie wydobyć.

Sandra


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-08-11 09:42:16

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "Oasy" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sandra" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aj521m$4sb$1@absinth.dialog.net.pl...

> W każdym człowieku
> jest dobro...problem w tym żeby je umiejętnie wydobyć.

Prawda, w dodatku pięknie powiedziana i chylę czoła przed tymi którzy to
potrafią. Tylko często nie posiadamy wystarczających środków by wydobyć je
zwłaszcza od ludzi nie związanych z nami blisko, lub to wydobycie odbędzie
się zbyt dużym kosztem nam najbliższych i siebie. A tak być może jest w tym
przypadku. Żadko mamy wybór pomiędzy dobrem i złem, przeważnie wybiera sie
mniejsze lub większe zło, a tu wybór jest dość trudny, w najlepszym
przypadku mniejsze lub większe dobro, ale z takim przypadkiem nie mamy do
czynienia.

Pozdrawiam
Andrzej



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-08-19 18:50:06

Temat: Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "FeLicja \(Kasia\)" <i...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Sandra wrote:

> Bardzo Cię przepraszam.

Nie szkodzi.

> Nie chciałam Cię obrazić.Znam życie od
> podszewki i tylko dlatego użyłam tego określenia.

Widocznie do konca nie znasz, skoro rzucasz oskarzeniami na prawo i lewo.
Swoja droga tez kiedys myslalam, ze wiem wszystko, dzis z duma twierdze, ze
*wiem, ze nic nie wiem*.

W wielu przypadkach
> ludzie właśnie się zmieniają i to wcale nie na dobre. Zasłaniając się
> doświadczeniem, przemyśleniami lubią poniżać drugich uważając sie za
> coś lepszego a życie tak popłynie swoim torem.

Nie znasz mnie na tyle (a scislej - to wcale mnie nie znasz), by sugerowac
jakobym taka wlasnie byla.

Wiele osób znam, które
> twierdziły,że im nic podobnego sie nie może przytrafić a tu ups i
> wtedy dopiero szeroko otwierają oczy.

A jak to ma sie do tematu? Bo nie rozumiem. Czy moze moj maz ma mnie
zaczac bic, zebym mogla otworzyc oczy?

> Jestem zdania, że każdy żyje na
> jakiś tam sposób, jedni gorzej drudzy lepiej

*Gorzej* i *lepiej* wedle Twoich doswiadczen, priorytetow, upodoban.
Zauwazylam, ze bardzo szybko szufladkujesz ludzi, bardzo szybko ich
osadzasz.

> ale szacunek mam do
> wszystkich

Nie winika tak z Twoich wypowiedzi. Mysle, ze jezeli kogos sie szanuje, to
nie osadza sie go, nie generalizuje.

i stąd niekiedy nie rozumiem wielu zachowań może dlatego,
> że raczej zawsze żyję w zgodzie ze swoim " ja " .

Bardzo ladnie to brzmi, ale nie odczytalam tego z Twoich postow - nie tyle
Twoje zycie w zgodzie z Twoim "ja", co raczej Twoje ocenianie ludzi i
szacunek do wszystkich, ktorych to wynikiem jest zycie w zgodzie z wlasnym
"ja". Wiem dokad zmierzasz, dokad dazysz, ale nie sadze, bys tam jeszcze
byla.

Czy biedny czy
> bogaty, mądry czy głupszy to dla mnie zawsze człowiek. Wiem,że swoim
> postępowaniem uwalniam sie od niepotrzebnych przemyśleń, które w
> praktyce tak nic nie dają .A życie tak popłynie swoim torem.

I ja tez wiele rozumiem. Malinowski zapewne sam z siebie nie zaczal bic
swojej zony, bardzo mozliwe, ze sam byl bity w dziecinstwie, moze nie
ptorafil poradzic sobie z narastajaca w sobie zloscia, moze nie potrafil
znalesc zdrowszego sposobu do jej rozladowania. Ale moje zrozumienie jego
zycia ma sie nijak do mojej wewnetrznej podstawowej potrzeby do bycia
wybiorcza w towarzystwie, ktore u siebie goszcze.

> Sandra jeszcze raz przepraszam nie chciałam Cię obrazić.

Sama siebie przepraszasz? ;) Zartuje oczywiscie, pewnie tak Ci wyszlo z
pospiechu.

W każdym
> człowieku jest dobro...problem w tym żeby je umiejętnie wydobyć.

I fajnie, ale gdy sprawe komplikuja wyzsze priorytety, nie zawsze jestesmy w
stanie pozwolic kazdemu na okazanie swego dobra.
pozdrawiam
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-08-19 22:17:37

Temat: Odp: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Od: "Sandra" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik FeLicja (Kasia) <i...@h...com> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:ajreht$h0q$...@n...onet.pl...


> Widocznie do konca nie znasz, skoro rzucasz oskarzeniami na prawo i lewo.

nie rzucam oskarżeniami na prawo i lewo...jednak wiem,że dopóki wszystko gra
w życiu ponad chmurami niekiedy sie nosi głowe gdy jednak coś sie w życiu
wydarzy wtedy spuszcza sie z tonu...żeby zrozumieć niekiedy samemu trzeba
doświadczyć...

> Swoja droga tez kiedys myslalam, ze wiem wszystko, dzis z duma twierdze,
ze
> *wiem, ze nic nie wiem*.

najwieksza szkoła to własnie życie... i nie sądzę,żebym juz je przeskoczyła
ale od podszewki je znam

a ja z dumą mogę twierdzić,że nie wiem wszystkiego ale nigdy nie

> Nie znasz mnie na tyle (a scislej - to wcale mnie nie znasz), by sugerowac
> jakobym taka wlasnie byla.

nie napisałam, że jesteś własnie taka a nie inna i nic nie sugeruje wiem
tylko tyle,ze pochopnie nie można oceniać ludzi tekstami typu " ze ta to
taka a tamta to taka"

> A jak to ma sie do tematu? Bo nie rozumiem. Czy moze moj maz ma mnie
> zaczac bic, zebym mogla otworzyc oczy?

a dlaczego nie? skąd wiesz co Ciebie spotka za np. 5 lat ? wszystko może
diametralnie sie zmienić i np. okaże sie ,że mąż na Ciebie podniesie rękę co
wtedy powiesz? ,że jestes lepsza od tej już bitej wcześnie?

> *Gorzej* i *lepiej* wedle Twoich doswiadczen, priorytetow, upodoban.
> Zauwazylam, ze bardzo szybko szufladkujesz ludzi, bardzo szybko ich
> osadzasz.

to nie tak :-) to nie jest szufladkowanie, ocenianie ja tylko sie zawsze
licze z tym,że każda przypadłość może mi również przypaść w udziale... tego
sie nie wyczytuje , nie uczy z pięknie opracowanych arcydzieł to jest
życie...

> Nie winika tak z Twoich wypowiedzi. Mysle, ze jezeli kogos sie szanuje,
to
> nie osadza sie go, nie generalizuje.

Ja? to raczej ty oceniłaś wcześniej osobę,której nie chcesz widzieć znając
ją tylko z " jedna pani drugiej pani"

> "ja". Wiem dokad zmierzasz, dokad dazysz, ale nie sadze, bys tam jeszcze
> byla.

popatrz a ja w dalszym ciągu nie wiem tegp do końca:-)

> wybiorcza w towarzystwie, ktore u siebie goszcze.

masz do tego całkowite prawo...wszyscy dobieramy sobie przyjaciół jednak nie
jestem obojętna na los innych ludzi...

> Sama siebie przepraszasz? ;) Zartuje oczywiscie, pewnie tak Ci wyszlo z
> pospiechu.

tak zgadza sie w pośpiechu :-) więc wstawie korekte Ciebie przepraszam jeśli
cię uraziło to ,że mam inne zdanie niź Twoje...

> I fajnie, ale gdy sprawe komplikuja wyzsze priorytety, nie zawsze jestesmy
w
> stanie pozwolic kazdemu na okazanie swego dobra.

Ja nie mówie, że mi ktoś ma okazywać swoje dobro... on ma sam dla siebie
pojąć, że nie jest do końca takim złym człowiekiem,że można inaczej...można
mu pomóc wydobyć dobro na światło dzienne ...

I wcale nie twierdze,że to Ty masz się brudzić czyimś problemem.

Sandra




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
Re: Przyjaciel mego przyjaciela jest... no wlasnie...
Re: [długie]masz kłopoty z podejmowaniem decyzji?
slub-dlugie
Czy moge sie oswiadczyc? (Troche dlugie)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »