Strona główna Grupy pl.soc.edukacja Przyroda

Grupy

Szukaj w grupach

 

Przyroda

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 42


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2005-05-25 16:01:14

Temat: Re: Przyroda
Od: "locke" <l...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d71vnn$e6l$1@news.telbank.pl...
> locke wrote:
>
> > Co z tego, że "mówiło się" o wprowadzeniu przyrody, jeśli nie było
> > możliwości przekwalifikowania. Nawet drogą studiów podyplomowych
> > zajęłoby to co najmniej 4,5 roku (3 razy po półtora roku) - może
> > trochę krócej, jeśli jednocześnie udałoby się studiować dwa kierunki.
> > O kosztach (kilkaset złotych za semestr - a trzeba zrobić co najmniej
> > 6) - nie wspomnę.
>
> Czyli - "starzy" - tylko na odstrzał?
>

Obsesja jakaś, czy co? :)
Ja piszę o czasie potrzebnym na samodzielne uzupełnienie kwalifikacji do
uczenia trzech przedmiotów przed wprowadzeniem przyrody do szkół - kiedy nie
było nawet studiów podyplomowych dla tego przedmiotu (więc trzeba było
zaliczyć trzy kierunki). Nie dajesz najlepszego świadectwa "starym"
nauczycielom, jeśli nie potrafisz zrozumieć prostego postu... :))

>
> > Co wiedzą widzę sam. Co powinni wiedzieć - też wiem. Niestety -
> > ogromna jest przepaść między jednym i drugim.
>
> To zacznij uczyć przyrody w przeciętnej szkole podstawowej
> Narzekać na pracę innych jest bardzo łatwo

Ciekawe podejście do życia. Czyżbyś uważał, że NIE POWINIENEM oczekiwać
dobrej pracy od nauczycieli z podstawówki? Ja swoją wykonuję dobrze. o stoi
na przeszkodzie innym? Nie mogą wszyscy uczyć tylko przyrody, bo kto będzie
uczył innych przedmiotów.
>
>
> > Nie trzeba by czekać aż tak długo. Wystarczyło NAJPIERW zwrócić się
> > do szkół wyższych, żeby utworzyły odpowiednie kierunki - po trzech
> > latach pojawiliby się pierwsi nauczyciele (choćby tylko z
> > licencjatem), mogący uczyć przyrody.
>
> A po dwóch latach od rozpoczęscia reformy zmienia się koncepcja
> i cała robota uczelni (zew studentami włącznie) nadaje się
> tylko do kosza.

Od decydentów można oczekiwać konsekwencji. Zresztą - jak widać koncepcja
się nie zmieniła.

>
> > Konkretnego "Jasia" - może i nie, bo to zależy od samego "Jasia". Ale
> > na statystyczne wyniki - ma.
>
> Statystycnie w tym roku wyniki sprawdzianu są lepsze niż w roku ubiegłym
> (dane z OKE)
>

To dobrze! Może wreszcie coś drgnęło.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2005-05-25 17:35:36

Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "locke" <l...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d727fm$8mo$1@news.onet.pl...

> Obsesja jakaś, czy co? :)

Nie, tylko Ty z uporem maniaka powtarzasz, że "starzy" nauczyciele jużsię
niczego nie nauczą (statystycznie moje obserwacje mówią co innego)

> Ja piszę o czasie potrzebnym na samodzielne uzupełnienie kwalifikacji do
> uczenia trzech przedmiotów przed wprowadzeniem przyrody do szkół - kiedy
> nie
> było nawet studiów podyplomowych dla tego przedmiotu (więc trzeba było
> zaliczyć trzy kierunki). Nie dajesz najlepszego świadectwa "starym"
> nauczycielom, jeśli nie potrafisz zrozumieć prostego postu... :))

Ależ ja doskonale rozumiem, co Ty piszesz.
Oprósz studiów podyplomowych jest cała gama innych form doskonalenia,
nie mówiąc już o samokształceniu. A Ty twierdzisz, ze tylko studia dadzą
wiedzę i umiejętności. Tyle że zazwyczaj dają głownie zadufanie w sobie
(ja zaczynałem pracę 20 sierponia, a w październiku już byłem
na kursie doskonalącym. Tego samego roku)

>> To zacznij uczyć przyrody w przeciętnej szkole podstawowej
>> Narzekać na pracę innych jest bardzo łatwo
>
> Ciekawe podejście do życia. Czyżbyś uważał, że NIE POWINIENEM oczekiwać
> dobrej pracy od nauczycieli z podstawówki?

A pewnie.
To może sprawdź po swojej lekcji (no, za tydzień) ilu uczniów Ci stwierdzi,
że "tego nie braliśmy", "tego nie pamętam", "mnie wtedy nie było"
Znamienne, że Twoje twierdzenia zgłąszasz nie we wrześniu - a teraz - pod
koniec maja - więc oceniasz już swoją pracę.

> Ja swoją wykonuję dobrze. o stoi
> na przeszkodzie innym? Nie mogą wszyscy uczyć tylko przyrody, bo kto
> będzie
> uczył innych przedmiotów.

Twoją pracę tak naprawdę ocenią nauczyciele w liceum (i uczniowie PO
skończeniu szkoły).
Możesz być pewien, że niezależbnie od tego jak teraz będziesz pracować,
co najmniej połowa będzie twierdzić, że teemu, że Twoi uczniowie
nic nie umieją - to Ty jesteś winien

>> A po dwóch latach od rozpoczęscia reformy zmienia się koncepcja
>> i cała robota uczelni (zew studentami włącznie) nadaje się
>> tylko do kosza.
>
> Od decydentów można oczekiwać konsekwencji. Zresztą - jak widać koncepcja
> się nie zmieniła.

A nieprawda - właśnie trwają prace nad podstawą programową

>> > Konkretnego "Jasia" - może i nie, bo to zależy od samego "Jasia". Ale
>> > na statystyczne wyniki - ma.
>>
>> Statystycnie w tym roku wyniki sprawdzianu są lepsze niż w roku ubiegłym
>> (dane z OKE)
>
> To dobrze! Może wreszcie coś drgnęło.

Może na skutek wprowadzenia przyrody i przyzwyczajeniu się uczniów
do nauki inną niż dawniej metodą...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2005-05-25 20:58:10

Temat: Re: Przyroda
Od: "locke" <l...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d72d1k$eo8$1@news.telbank.pl...
> Użytkownik "locke" <l...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:d727fm$8mo$1@news.onet.pl...
>
> > Obsesja jakaś, czy co? :)
>
> Nie, tylko Ty z uporem maniaka powtarzasz, że "starzy" nauczyciele jużsię
> niczego nie nauczą (statystycznie moje obserwacje mówią co innego)

Akurat w miejscu, w którym odpowiadałeś nic o "starych" naucycielach nie
było. Było o przygotowanaich ze strony MEN-u...

> Ależ ja doskonale rozumiem, co Ty piszesz.
> Oprósz studiów podyplomowych jest cała gama innych form doskonalenia,
> nie mówiąc już o samokształceniu. A Ty twierdzisz, ze tylko studia dadzą
> wiedzę i umiejętności. Tyle że zazwyczaj dają głownie zadufanie w sobie
> (ja zaczynałem pracę 20 sierponia, a w październiku już byłem
> na kursie doskonalącym. Tego samego roku)

Żeby uczyć przyrody, nauczyciel musi opanować CZTERY dziedziny wiedzy. Jedną
ma opanowaną - zostają jeszcze TRZY. Do tego bardzo od siebie odmienne - z
inną terminologią, innym przedmiotem zainteresowania, inną metodyką
nauczania. Nie da się tego uzupełnić KURSEM, ani tym bardziej
SAMOKSZTAŁCENIEM. Studia podyplomowe - zgoda, jeśli będą prowadzone
rzetelnie (a to niestety raczej nie jest normą). Kursy doskonalące zaś są
dobre, gdy szlifuje się już posiadaną wiedzę i umiejętności (jak sama nazwa
wskazuje są one DOSKONALĄCE - więc musi już byćcoś do doskonalenia).

>
> >> To zacznij uczyć przyrody w przeciętnej szkole podstawowej
> >> Narzekać na pracę innych jest bardzo łatwo
> >
> > Ciekawe podejście do życia. Czyżbyś uważał, że NIE POWINIENEM oczekiwać
> > dobrej pracy od nauczycieli z podstawówki?
>
> A pewnie.

NIE POWINIENEM?! A czemu to?

> To może sprawdź po swojej lekcji (no, za tydzień) ilu uczniów Ci
stwierdzi,
> że "tego nie braliśmy", "tego nie pamętam", "mnie wtedy nie było"

Sprawdzam - nie mogę powiedzieć, że WSZYSCY uczniowie opanowali materiał,
ale procent jest niezły. Inna sprawa, że często wychodzą w takich sytuacjach
braki z podstawówki, których wcześniej nie udało się zauważyć.

> Znamienne, że Twoje twierdzenia zgłąszasz nie we wrześniu - a teraz - pod
> koniec maja - więc oceniasz już swoją pracę.

Odpowiedź na to jest dość prosta - przeprowadziłem się ostatnio, a nie
miałem wcześniej możliwości założenia internetu (a w pracy nie ma czasu na
grupy dyskusyjne :).

>
> > Ja swoją wykonuję dobrze. o stoi
> > na przeszkodzie innym? Nie mogą wszyscy uczyć tylko przyrody, bo kto
> > będzie
> > uczył innych przedmiotów.
>
> Twoją pracę tak naprawdę ocenią nauczyciele w liceum (i uczniowie PO
> skończeniu szkoły).

No i pod tym względem nie muszę się wstydzić.

> Możesz być pewien, że niezależbnie od tego jak teraz będziesz pracować,
> co najmniej połowa będzie twierdzić, że teemu, że Twoi uczniowie
> nic nie umieją - to Ty jesteś winien

Jak uczeń mi mówi, że czegoś nie było, to nie zawsze mu wierzę. Ale jeśli
widzę, że z jakiejś podstawówki przyszło kilka klas (niemal w komplecie) i
nawet dobrzy uczniowie twierdzą, że czegoś nie było - i widzę, że tego nie
umieją, to chyba jednak mają rację.
A co do nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych: środowisko fizyków w
miejscowości, w której mieszkam nie jest duże i wszyscy lepiej lub gorzej,
ale się znamy i wiemy, co kto robi, a czego nie. Więc jak uczeń w ogólniaku
mówi, że czegoś nie było, to jego nauczyciel - wiedząc, skąd przyszedł - wie
czy ów mówi prawdę. Jest to jeden z uroków małych miejscowości.

> > Od decydentów można oczekiwać konsekwencji. Zresztą - jak widać
koncepcja
> > się nie zmieniła.
>
> A nieprawda - właśnie trwają prace nad podstawą programową

To nie jest zmiana koncepcji! W każdym przedmiocie co pewien czas taka
zmiana następuje - co nie oznacza, że nauczyciel musi kształcić się od nowa.
Wiedza merytoryczna, którą powinien posiąść nauczyciel przedmiotu i tak jest
znacznie szersza odnajszerszej nawet podstawy programowej. O zmianie
koncepcji można by mówić, gdyby do przyrody dołączono np. hisotrię.

> > To dobrze! Może wreszcie coś drgnęło.
>
> Może na skutek wprowadzenia przyrody i przyzwyczajeniu się uczniów
> do nauki inną niż dawniej metodą...
>
Mam taką nadzieję. Bo ostatnie roczniki, które "dostawaliśmy" z roku na rok
były coraz gorsze. I to nie tylko z przedmiotów przyrodniczych.
A tak przy okazji. Jaka OKE podaje porównanie z rokiem poprzednim? Ja
sprawdzałem na gdańskiej (mój rejon) i tam było tylko przedstawienie
aktualnych wyników. A CKE podaje tylko ubiegłoroczne (i to dla czełej
Polski, więc trudno porównać). Pytam, bo chciałbym popatrzeć, jak to się
kształtuje.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2005-05-26 08:08:33

Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "locke" <l...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d72osf$2be$1@news.onet.pl...

>> Nie, tylko Ty z uporem maniaka powtarzasz, że "starzy" nauczyciele jużsię
>> niczego nie nauczą (statystycznie moje obserwacje mówią co innego)
>
> Akurat w miejscu, w którym odpowiadałeś nic o "starych" naucycielach nie
> było. Było o przygotowanaich ze strony MEN-u...

Ale to było w tym wątku i nadal ściśle zwsiażane z tematem

> Żeby uczyć przyrody, nauczyciel musi opanować CZTERY dziedziny wiedzy.

A ile dziedzin musi opanować nauczyciel nauczania zintegrowanego?

> ma opanowaną - zostają jeszcze TRZY. Do tego bardzo od siebie odmienne - z
> inną terminologią, innym przedmiotem zainteresowania, inną metodyką
> nauczania.

Niezupełnie.
Po prostu już na poziomie szkoły podstawowej NIE MA tych starych przedmiotów
a uczy się czegoś innego
Nauka przyrody łączy zagadnienia z tych dziedzin wiedzy a nie te dziedziny
wiedzy

> Nie da się tego uzupełnić KURSEM, ani tym bardziej
> SAMOKSZTAŁCENIEM.

Powiem Ci brutalnie. - Skoro piszesz o sobie, to masz rację
Ja nie widzę takich niemożliwości ani różnic
Być może za dużo rzeczy w życiu robiłem
Fizyk z wykształcenia, Strażnik Ochrony Przyrozy
i opiekun SKKT PTTK z zamiłowania + Przodownik
Turystyki Kajakowej i Pieszej - uczę informatyki
Na dodatek tworzę całkiem spory zbiór polskich wierszy w internecie...

> Studia podyplomowe - zgoda, jeśli będą prowadzone rzetelnie

Nie zakąłdam innej możliwości

> (a to niestety raczej nie jest normą).

Normą niestety są mało lotni i leniwi studenci myslący, że szkółka
nazywana wyższą uczelnią da im pełnię wiedzy, również metodycznej
A doświadczenie tysięcy (już!!!!) lat, mówiące, że trzeba się uczyć
od mistrzów, a nie w szkółce, warte jest tylko śmiechu

> Kursy doskonalące zaś są
> dobre, gdy szlifuje się już posiadaną wiedzę i umiejętności (jak sama
> nazwa
> wskazuje są one DOSKONALĄCE - więc musi już byćcoś do doskonalenia).

Toż to jasne.
Jeśli ktoś idzie na kurs - to po to, by uzyskać wskazówki, CZEGO się uczyć,
a nie tylko uzyskac gotową wiedzę.
Bywałem na kursach , gdzie wiedziałem więcej od instruktora - a jednak z ich
kursów sporo się nauczyłem - bo uzyskałem wskazówki, czego jeszcze moigę
sie nauczyć


>> >> To zacznij uczyć przyrody w przeciętnej szkole podstawowej
>> >> Narzekać na pracę innych jest bardzo łatwo
>> >
>> > Ciekawe podejście do życia. Czyżbyś uważał, że NIE POWINIENEM oczekiwać
>> > dobrej pracy od nauczycieli z podstawówki?
>>
>> A pewnie.
>
> NIE POWINIENEM?! A czemu to?

Zakładasz, że wszyscy po podstawówce umieją tyle samo (i wszytko !!)
Jak rozumiem, tego nie sprawdzasz - więc nie modyfikujesz swojego programu
dostosowując go do możliwości uczniów (merytorycznych i intelektualnych)
/gdybyś tak robił, to byś nie pytał/

Ciekawe...
Takie założenie tkwiło u podstaw ministra Kuberskiego - podczas
projektowania w Polsce 10-latki
Więc... Nihil novi sub sole...

>> To może sprawdź po swojej lekcji (no, za tydzień) ilu uczniów Ci
> stwierdzi,
>> że "tego nie braliśmy", "tego nie pamętam", "mnie wtedy nie było"
>
> Sprawdzam - nie mogę powiedzieć, że WSZYSCY uczniowie opanowali materiał,
> ale procent jest niezły.

Ten procent będzie bardzo zależał od konkretnej szkoły

> Inna sprawa, że często wychodzą w takich sytuacjach
> braki z podstawówki, których wcześniej nie udało się zauważyć.

A sprawdziłeś, co umieją, jak zaczynałeś rok szkolny?
Masz oceniać _przyrost_ wiedzy, a nie tylko samą wiedzę uczniów
Po wcześniejszej diagnozie jakości ich wiedzy i możliwości

>> Znamienne, że Twoje twierdzenia zgłaszasz nie we wrześniu - a teraz - pod
>> koniec maja - więc oceniasz już swoją pracę.
>
> Odpowiedź na to jest dość prosta - przeprowadziłem się ostatnio, a nie
> miałem wcześniej możliwości założenia internetu (a w pracy nie ma czasu na
> grupy dyskusyjne :).

Takie samo tłumaczenie jak uczniów "a mnie wtedy nie było w szkole"

> mówi, że czegoś nie było, to jego nauczyciel - wiedząc, skąd przyszedł -
> wie
> czy ów mówi prawdę. Jest to jeden z uroków małych miejscowości.

Może przytoczę jeszcze jedno (tym razem polskie) przysłowie:
"Tak krawiec kraje, jak mu materii staje"
Ja pracuję w szkole o wynikach (cytuję) "najwyższych w okręgu"
- ale ponad połowa uczniów (właśnie dlatego) do mojej szkoły dojeżdża...
A to się oczywiście (in plus) na wynikach odbija

>> A nieprawda - właśnie trwają prace nad podstawą programową
>
> To nie jest zmiana koncepcji! W każdym przedmiocie co pewien czas taka
> zmiana następuje - co nie oznacza, że nauczyciel musi kształcić się od
> nowa.
> Wiedza merytoryczna, którą powinien posiąść nauczyciel przedmiotu i tak
> jest
> znacznie szersza odnajszerszej nawet podstawy programowej. O zmianie
> koncepcji można by mówić, gdyby do przyrody dołączono np. hisotrię.

Widzisz różnicę? Bo ja nie. Widziałem (znaczącą) zmianę koncepcji
w nauczaniu fizyki - odejście od zadań i rachunków na rzecz pokazów
i doświadczeń - to była zmiana bardziej rewolucyjna niż wprowadzenie
przyrody

> Mam taką nadzieję. Bo ostatnie roczniki, które "dostawaliśmy" z roku na
> rok
> były coraz gorsze. I to nie tylko z przedmiotów przyrodniczych.

Więc to nie wprowadzenie przyrody jest tu przyczyną. (krawiec sie kłania)

> A tak przy okazji. Jaka OKE podaje porównanie z rokiem poprzednim? Ja
> sprawdzałem na gdańskiej (mój rejon) i tam było tylko przedstawienie
> aktualnych wyników. A CKE podaje tylko ubiegłoroczne (i to dla czełej
> Polski, więc trudno porównać). Pytam, bo chciałbym popatrzeć, jak to się
> kształtuje.

OKE w Krakowie.
A ja mam konkretne wyniki mojej szkoły
2002/2003 - srednia 34/40 punktów
2003/2004 - średnia 31.1/40 punktów
2004/2005 - średnia 35,1/40 punktów



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2005-05-26 10:54:57

Temat: Re: Przyroda
Od: "locke" <l...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d7406e$hhd$1@news.telbank.pl...

> > Żeby uczyć przyrody, nauczyciel musi opanować CZTERY dziedziny wiedzy.
>
> A ile dziedzin musi opanować nauczyciel nauczania zintegrowanego?

Ale on je zdobywa w sposób uporządkowany i niesamodzielnie - tylko studiując
nauczanie wczesnoszkolne.

>
> > ma opanowaną - zostają jeszcze TRZY. Do tego bardzo od siebie odmienne -
z
> > inną terminologią, innym przedmiotem zainteresowania, inną metodyką
> > nauczania.
>
> Niezupełnie.
> Po prostu już na poziomie szkoły podstawowej NIE MA tych starych
przedmiotów
> a uczy się czegoś innego

No właśnie.

> Nauka przyrody łączy zagadnienia z tych dziedzin wiedzy a nie te dziedziny
> wiedzy

"Zagadnienia z dziedzin", a co to znaczy? Co znaczy, że ktoś uczy fizyki?
Czy czasem nie to, że uczy ZAGADNIENIA z fizyki? Każdy przedmiot szkolny
polega na nauczaniu ZAGADNIEŃ z określonej dziedziny wiedzy. A żeby móc to
robić, trzeba tę dziedzinę opanować. A przyroda to taki przedmiot, który
łączy zagadnienia z czterech różnych dziedzin. Samodzielne opanowanie tych
zagadnień jest oczywiście możliwe, ale wymaga czasu i sporych pieniędzy.
Dlatego rozsądnym byłoby, gdyby ministerstwo PRZED wprowadzeniem przyrody do
szkół postarało się o umożliwienie nauczycielom zdobycia odpowiednich
kwalifikacji.

>
> > Nie da się tego uzupełnić KURSEM, ani tym bardziej
> > SAMOKSZTAŁCENIEM.
>
> Powiem Ci brutalnie. - Skoro piszesz o sobie, to masz rację
> Ja nie widzę takich niemożliwości ani różnic
> Być może za dużo rzeczy w życiu robiłem
> Fizyk z wykształcenia, Strażnik Ochrony Przyrozy
> i opiekun SKKT PTTK z zamiłowania + Przodownik
> Turystyki Kajakowej i Pieszej - uczę informatyki
> Na dodatek tworzę całkiem spory zbiór polskich wierszy w internecie...

No to ja również odpowiem brutalnie: ile NOWYCH dziedzin wiedzy opanowałeś?
Informatyka to umiejętność niejako wpisana w wykształcenie fizyczne; SOP -
funkcja nie wymagająca nadmiernej wiedzy; opiekun PTTK - tak samo;
przodownik turystyki - wymaga znajomości pewnych zagadnień prawnych. A
tworzenie czegoś w internecie to też nie taka filozofia.
A jak już się chwalimy:
ja też jestem fizykiem (stopień doktora);
uczyłem informatyki, matematyki i chemii (i oczywiście fizyki, której uczę
do dziś);
w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt rewelacyjne,
ale zawsze coś);
opiekunem koła turystycznego też byłem - mam uprawnienia kierownika
wycieczek.
A mimo tego wszystkiego mam odwagę stwierdzić, że są dziedziny, których
wolałbym uczyć się pod kierunkiem jakiegoś fachowca - bo samodzielnie
mógłbym mieć trudności, albo przynajmniej straciłbym na to zbyt wiele czasu.

>
> > Studia podyplomowe - zgoda, jeśli będą prowadzone rzetelnie
>
> Nie zakąłdam innej możliwości
>
> > (a to niestety raczej nie jest normą).
>
> Normą niestety są mało lotni i leniwi studenci myslący, że szkółka
> nazywana wyższą uczelnią da im pełnię wiedzy, również metodycznej
> A doświadczenie tysięcy (już!!!!) lat, mówiące, że trzeba się uczyć
> od mistrzów, a nie w szkółce, warte jest tylko śmiechu

Smutna, ale prawda...

>
> > Kursy doskonalące zaś są
> > dobre, gdy szlifuje się już posiadaną wiedzę i umiejętności (jak sama
> > nazwa
> > wskazuje są one DOSKONALĄCE - więc musi już byćcoś do doskonalenia).
>
> Toż to jasne.
> Jeśli ktoś idzie na kurs - to po to, by uzyskać wskazówki, CZEGO się
uczyć,
> a nie tylko uzyskac gotową wiedzę.

To również. Chociaż głównie chodzi chyba o wymianę poglądów i doświadczeń.

> Bywałem na kursach , gdzie wiedziałem więcej od instruktora - a jednak z
ich
> kursów sporo się nauczyłem - bo uzyskałem wskazówki, czego jeszcze moigę
> sie nauczyć
>

Jak pisałem wyżej - zyskujesz jakieś informacje od instruktora, on od
ciebie - słowem kurs był udany.
Są jednak i takie kursy, gdzie instruktor nawet nie wie, do jakiej grupy
będzie mówił, opowiada truizmy, albo sam nie wie co ma mówić i tak się to
odbywa. Na koniec nauczyciele dostają zaświadczenia, że byli, a instruktor
może rozliczyć się z umowy z organizatorem (wszak kurs sięodbył). Ileż
takich "kursów" widziałem już w swojej karierze...

>
> >> >> To zacznij uczyć przyrody w przeciętnej szkole podstawowej
> >> >> Narzekać na pracę innych jest bardzo łatwo
> >> >
> >> > Ciekawe podejście do życia. Czyżbyś uważał, że NIE POWINIENEM
oczekiwać
> >> > dobrej pracy od nauczycieli z podstawówki?
> >>
> >> A pewnie.
> >
> > NIE POWINIENEM?! A czemu to?
>
> Zakładasz, że wszyscy po podstawówce umieją tyle samo (i wszytko !!)

Oczekuję DOBREJ PRACY od NAUCZYCIELI. Zakładam bowiem, że POWINNI być dobrze
przygotowani do pracy.

> Jak rozumiem, tego nie sprawdzasz - więc nie modyfikujesz swojego programu
> dostosowując go do możliwości uczniów (merytorycznych i intelektualnych)
> /gdybyś tak robił, to byś nie pytał/

Powtórzę jeszcze raz.
Mam do zreazlizowania program GIMNAZJUM nie PODSTAWÓWKI. Na ten cel mam
cztery godziny w cyklu kształcenia -to razem daje około 120 godzin w ciągu
trzech lat, ale w praktyce - biorąc pod uwagę, że najważniejsze elementy
CAŁEGO programu powinny być zrealizowane do końca marca (bo egzamin), więc
mam mniej niż 100 godzin. Jak odliczymy imprezy szkolne, wycieczki,
konieczne powtórzenia wiadomości i sprawdziany, ale również dodatkowe lekcje
powtórzeniowe, gdy materiał jest trudniejszy zostaje mniej niż 80 godzin. A
program jest obszerny. Gdzie tu jeszcze zmieścić materiał szkoły
podstawowej? Ja nie mam innego wyjścia - MUSZĘ wymagać, by uczniowie umieli
to, co przewiduje program przyrody w podstawówce. I nie chodzi tu o
przypadki jednostkowe - te są zawsze. Ja piszę o całych klasach, które mają
braki z podstawówki - i to braki rażące.

> >> To może sprawdź po swojej lekcji (no, za tydzień) ilu uczniów Ci
> > stwierdzi,
> >> że "tego nie braliśmy", "tego nie pamętam", "mnie wtedy nie było"
> >
> > Sprawdzam - nie mogę powiedzieć, że WSZYSCY uczniowie opanowali
materiał,
> > ale procent jest niezły.
>
> Ten procent będzie bardzo zależał od konkretnej szkoły

Ja piszę o MOJEJ pracy. Ale masz rację, że są podstawówki, skąd przychodzą
dobrze przygotowani uczniowie.

>
> > Inna sprawa, że często wychodzą w takich sytuacjach
> > braki z podstawówki, których wcześniej nie udało się zauważyć.
>
> A sprawdziłeś, co umieją, jak zaczynałeś rok szkolny?

Od pewnego czasu to robię. Stąd moje wypowiedzi.

> Masz oceniać _przyrost_ wiedzy, a nie tylko samą wiedzę uczniów

Nie. Mam PRZYGOTOWAĆ uczniów do egzaminu gimnazjalnego. Przyrost wiedzy może
być podstawą do mojej samooceny lub oceny mojej pracy przez nadzór
pedagogiczny. Niejest jednak celem samym w sobie nauki w gimnazjum.

> > Odpowiedź na to jest dość prosta - przeprowadziłem się ostatnio, a nie
> > miałem wcześniej możliwości założenia internetu (a w pracy nie ma czasu
na
> > grupy dyskusyjne :).
>
> Takie samo tłumaczenie jak uczniów "a mnie wtedy nie było w szkole"

Niektórzy w pracy pracują, nie dyskutują...

> Widzisz różnicę? Bo ja nie. Widziałem (znaczącą) zmianę koncepcji
> w nauczaniu fizyki - odejście od zadań i rachunków na rzecz pokazów
> i doświadczeń - to była zmiana bardziej rewolucyjna niż wprowadzenie
> przyrody

A co za różnica (z punktu widzenia DOBREGO nauczyciela) - rozwiązać zadanie
czy pokazać doświadczenie? Nauczyciel powinien umieć jedno i drugie.
Oczywiście - jeśli jest dobrym nauczycielem. Bez więksego przygotowywania
się podszedłbym do takiej zmiany koncepcji i poradził sobie w cuglach... Ale
tego samego nie powiedziałbym, gdybym miał nagle zacząć uczyć choćby
biologii.

>
> > Mam taką nadzieję. Bo ostatnie roczniki, które "dostawaliśmy" z roku na
> > rok
> > były coraz gorsze. I to nie tylko z przedmiotów przyrodniczych.
>
> Więc to nie wprowadzenie przyrody jest tu przyczyną. (krawiec sie kłania)

Ależ ja popieram wprowadzenie tego przedmiotu! Nie czytasz uważnie moich
postów. Ja tylko pyszczę nad niezbyt dobrym przygotowaniem do jego
wprowadzenia. Ale - w końcu nauczyciele to dość inteligentna grupa i jakoś
sobie poradzili. Szkoda tylko tych zmarnowanych pięciu lat, kiedy to
nauczyciele przyrody SAMI musieli do wszystkiego dochodzić, bez
wcześniejszego przygotowania.

>
> > A tak przy okazji. Jaka OKE podaje porównanie z rokiem poprzednim? Ja
> > sprawdzałem na gdańskiej (mój rejon) i tam było tylko przedstawienie
> > aktualnych wyników. A CKE podaje tylko ubiegłoroczne (i to dla czełej
> > Polski, więc trudno porównać). Pytam, bo chciałbym popatrzeć, jak to się
> > kształtuje.
>
> OKE w Krakowie.
> A ja mam konkretne wyniki mojej szkoły
> 2002/2003 - srednia 34/40 punktów
> 2003/2004 - średnia 31.1/40 punktów
> 2004/2005 - średnia 35,1/40 punktów

SUPER! Najszczersze gratulacje!



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2005-05-26 12:26:32

Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "locke" <l...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d749te$c74$1@news.onet.pl...

>> Po prostu już na poziomie szkoły podstawowej NIE MA tych starych
> przedmiotów >> a uczy się czegoś innego
>
> No właśnie.

Zaliczasz się do "starych" nauczycieli nie mogącychg się dostosować
do tych zmian? Sam pisałeś, że przyroda jest juz od 5 lat..

>> Nauka przyrody łączy zagadnienia z tych dziedzin wiedzy a nie te
>> dziedziny
>> wiedzy
>
> "Zagadnienia z dziedzin", a co to znaczy?

To znaczy, że nie ma sztywnego podziału między fizykę a inne dziedziny
wiedzy
Przyroda (środowisko, nie nauka) nie zna takiego podziału
Ryba pływając nie zna prawa Archimedesa, a ptak aerodynamiki
Deszcz też nie studiował praw termodynamiki

> Co znaczy, że ktoś uczy fizyki?
> Czy czasem nie to, że uczy ZAGADNIENIA z fizyki? Każdy przedmiot szkolny
> polega na nauczaniu ZAGADNIEŃ z określonej dziedziny wiedzy.

I właśnie tak powinna funkcjonować nauka szkolna
Co więcej - powinna łączyć zagadnienia z różnych dziedzin wiedzy
- czytając np tekst literacki (jęszyk polski) dodatkowo czytasz
o opisach (przyroda) zjawiskach fizycznych etc
Odejście od encyklopedyzmu zaczęło się juz dawno

> A żeby móc to
> robić, trzeba tę dziedzinę opanować. A przyroda to taki przedmiot, który
> łączy zagadnienia z czterech różnych dziedzin. Samodzielne opanowanie
> tych
> zagadnień jest oczywiście możliwe, ale wymaga czasu i sporych pieniędzy.
> Dlatego rozsądnym byłoby, gdyby ministerstwo PRZED wprowadzeniem przyrody
> do
> szkół postarało się o umożliwienie nauczycielom zdobycia odpowiednich
> kwalifikacji.

Może sprawdź swoje informacje - bo studia przygotowujące do nowych
przedmiotów
zaczęły sie wcześniej niż ich (przedmiotów) wprowadzenie

> No to ja również odpowiem brutalnie: ile NOWYCH dziedzin wiedzy
> opanowałeś?

Nie musiałem niczego _nowego_ opanowywać - bo tę wiedzę zyskiwałem
w trakcie pracy - choćby dla dobierania przykładów

> uczyłem informatyki, matematyki i chemii (i oczywiście fizyki, której uczę
> do dziś);

Czy do uczeniia tych przedmiotów (poza fizyką) ukończyłeś dodatkowe
studia? Bo jeśłi nie - to sam robisz to, o co masz do innych pretensje

> w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt rewelacyjne,
> ale zawsze coś);

Moje są w internecie od 1996.

> A mimo tego wszystkiego mam odwagę stwierdzić, że są dziedziny, których
> wolałbym uczyć się pod kierunkiem jakiegoś fachowca - bo samodzielnie
> mógłbym mieć trudności, albo przynajmniej straciłbym na to zbyt wiele
> czasu.

Dotyczy to każdej nauki
Ale jeśli weżmiesz podręcznik, a zwłaszcza poradnik metodyczny, to
jest dużym ułatwieniem - pozwalającym na uczenie innego przedmiotu.

A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a jednak
tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej
Fachowcy są nie tylko na uczelniach - wielu z nich robi to samo w codziennej
pracy w szkole - modyfikując swoją pracę - zmieniając ją wraz ze zmianami
w progamach nauczania

>> Normą niestety są mało lotni i leniwi studenci myslący, że szkółka
>> nazywana wyższą uczelnią da im pełnię wiedzy, również metodycznej
>> A doświadczenie tysięcy (już!!!!) lat, mówiące, że trzeba się uczyć
>> od mistrzów, a nie w szkółce, warte jest tylko śmiechu
>
> Smutna, ale prawda...

Więc jednak może warto stawiać nie tylko na świeżo wykształconych
absolwentów ale i na mistrzów w zawodzie, którzy potrafią
dostosować się do zmian?


>> Jeśli ktoś idzie na kurs - to po to, by uzyskać wskazówki, CZEGO się
> > uczyć, a nie tylko uzyskac gotową wiedzę.
>
> To również. Chociaż głównie chodzi chyba o wymianę poglądów i doświadczeń.

i ta wymiana nieraz jest więcej warta niż "czysta" wiedza z uczelni
Np: http://sbs.2p.pl/zjazd4/

> Są jednak i takie kursy, gdzie instruktor nawet nie wie, do jakiej grupy
> będzie mówił, opowiada truizmy, albo sam nie wie co ma mówić i tak się to
> odbywa. Na koniec nauczyciele dostają zaświadczenia, że byli, a instruktor
> może rozliczyć się z umowy z organizatorem (wszak kurs sięodbył). Ileż
> takich "kursów" widziałem już w swojej karierze...

Tyle że z istnienia złych kursów nie wynika, że metoda "kursowa"
nie da kwalifikacji

>> Zakładasz, że wszyscy po podstawówce umieją tyle samo (i wszytko !!)
>
> Oczekuję DOBREJ PRACY od NAUCZYCIELI. Zakładam bowiem, że POWINNI być
> dobrze
> przygotowani do pracy.

Ty też. Rozpoznanie umiejętności (nie tylko wiadomości) uczniów
to część wiedzy, którą Ty masz pozyskać

> Mam do zreazlizowania program GIMNAZJUM nie PODSTAWÓWKI.

A moze to Twój program jest zły? Może wymagasz zbyt wiele wiedzy
encyklopedycznej?

> podstawowej? Ja nie mam innego wyjścia - MUSZĘ wymagać, by uczniowie
> umieli
> to, co przewiduje program przyrody w podstawówce. I nie chodzi tu o
> przypadki jednostkowe - te są zawsze. Ja piszę o całych klasach, które
> mają
> braki z podstawówki - i to braki rażące.

A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?
Wymagasz i oceniasz - czy też uzupełniasz ich wiedzę?

> Ja piszę o MOJEJ pracy. Ale masz rację, że są podstawówki, skąd przychodzą
> dobrze przygotowani uczniowie.

A jeśli trafisz na podstawówkę, w której 20% uczniów ma orzerczenia
z Poradni o obniżeniu wymagań?
A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?

>> Masz oceniać _przyrost_ wiedzy, a nie tylko samą wiedzę uczniów
>
> Nie. Mam PRZYGOTOWAĆ uczniów do egzaminu gimnazjalnego. Przyrost wiedzy
> może
> być podstawą do mojej samooceny lub oceny mojej pracy przez nadzór
> pedagogiczny. Niejest jednak celem samym w sobie nauki w gimnazjum.

Pyttałem o OCENĘ, a nie o PRZYGOTOWANIE
Oceniasz przyrost wiedzy - a przygotowac musisz wszystkich
Jeśli dostaniesz słabych uczniów... to Ty będziesz miał więcej pracy...

>> Takie samo tłumaczenie jak uczniów "a mnie wtedy nie było w szkole"
>
> Niektórzy w pracy pracują, nie dyskutują...

Dziwne...
Niektórzy (np z lenistwa) przygotowują sobie (i uczniom) wcześniej
lekcję, by nie musieć 10 uczniom tłumaczyć 20 razy tego samego...


> A co za różnica (z punktu widzenia DOBREGO nauczyciela) - rozwiązać
> zadanie
> czy pokazać doświadczenie? Nauczyciel powinien umieć jedno i drugie.

Dla nauczyciela - żadna (pokazać, czy obliczyć)
Dla ucznia - kolosalna - bo bnie starczy policzyć słupków, a trzeba jeszcze
zrozumieć
mechanizm działania. I potrafić go wytłymaczyć.

> Ależ ja popieram wprowadzenie tego przedmiotu! Nie czytasz uważnie moich
> postów. Ja tylko pyszczę nad niezbyt dobrym przygotowaniem do jego
> wprowadzenia.

Przy każdej zmianie są takie same pyszczenia
Nawet po 10 latach będą pretensje, że miany są wprowadzone za wcześnie
i bez przygotowania.
Przyczyna (pyszczenia) jest prosta - pyszczący nie wiedzą, że rzecz była
przygotowywana ("mnie wtedy nie było w szkole")

To tak jak zima co roku zaskakujaca drogowców

> Ale - w końcu nauczyciele to dość inteligentna grupa i jakoś
> sobie poradzili. Szkoda tylko tych zmarnowanych pięciu lat, kiedy to
> nauczyciele przyrody SAMI musieli do wszystkiego dochodzić, bez
> wcześniejszego przygotowania.

Alez byli przygotowywani. Rozmaite kursy i warsztaty były organizowane
przez Ośrodki Doskonalenia Nauczycieli. Były opracowywane materiały
dydaktyczne i podręczniki (łącznie z ich testowaniem)
Nie wierzysz - sprawdź
http://www.codn.edu.pl/
http://www.cen.gda.pl/

(tam możesz popytać o historię zmian)

Proces przygotowywania zmian trwa jednak dość długo
- i każdy zainteresowany może o wszystkim wiedzieć
wystarczająco wcześnie
(tyle że konieczne jest częste kontakty w tej sprawie)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2005-05-26 13:59:28

Temat: Re: Przyroda
Od: "locke" <l...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d74f9v$b3g$1@news.telbank.pl...
> To znaczy, że nie ma sztywnego podziału między fizykę a inne dziedziny
> wiedzy
> Przyroda (środowisko, nie nauka) nie zna takiego podziału
> Ryba pływając nie zna prawa Archimedesa, a ptak aerodynamiki
> Deszcz też nie studiował praw termodynamiki

Ale nauczyciel - chcąc wytłumaczyć DLACZEGO ryba pływa a deszcz pada i
paruje - MUSI znać te prawa. I na tym polega cała sztuczka, że prawa te
pochodzą z różnych dziedzin wiedzy, posługują się innym językiem, mają inny
opis matematyczny (jeśli w ogóle mają). Trudno jest samodzielnie opanować je
wszystkie.

> Może sprawdź swoje informacje - bo studia przygotowujące do nowych
> przedmiotów
> zaczęły sie wcześniej niż ich (przedmiotów) wprowadzenie

Zaskoczyłeś mnie muszę przyznać. Według posiadanych przeze mnie informacji
przygotowujące do nauki przyrody podyplomówki ruszyły w tym samym roku, w
którym przyroda weszła do szkół. Ale nawet jeśli jakieś uczelnie zaczęły
prowadzić te kierunki wcześniej, to i tak było ich zbyt mało, by przygotować
kadrę do każdej szkoły.

>
> > No to ja również odpowiem brutalnie: ile NOWYCH dziedzin wiedzy
> > opanowałeś?
>
> Nie musiałem niczego _nowego_ opanowywać - bo tę wiedzę zyskiwałem
> w trakcie pracy - choćby dla dobierania przykładów

No właśnie - NIC NOWEGO. Co innego uczyć się razem z dzieciakami na szlaku
kajakowym, a co innego podczas lekcji przyrody...

>
> > uczyłem informatyki, matematyki i chemii (i oczywiście fizyki, której
uczę
> > do dziś);
>
> Czy do uczeniia tych przedmiotów (poza fizyką) ukończyłeś dodatkowe
> studia? Bo jeśłi nie - to sam robisz to, o co masz do innych pretensje

Był to epizod. Ale zauważ, że piszę iż UCZYŁEM. Tymczasem wielu nauczycieli
przyrody NIE UCZY fizyki czy chemii (chociaż powinni) - więc moja sytuacja
była raczej odwrotna.

>
> > w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt
rewelacyjne,
> > ale zawsze coś);
>
> Moje są w internecie od 1996.

Jakby nie było - przyznałeś się do dłuższego stażu... :))

>
> > A mimo tego wszystkiego mam odwagę stwierdzić, że są dziedziny, których
> > wolałbym uczyć się pod kierunkiem jakiegoś fachowca - bo samodzielnie
> > mógłbym mieć trudności, albo przynajmniej straciłbym na to zbyt wiele
> > czasu.
>
> Dotyczy to każdej nauki
> Ale jeśli weżmiesz podręcznik, a zwłaszcza poradnik metodyczny, to
> jest dużym ułatwieniem - pozwalającym na uczenie innego przedmiotu.

I w ten sposób mogę poprowadzić kilka lekcji - np. zastępując innego
nauczyciela. Ale nie podjąłbym się na takich podstawach przygotowywaćdo
matury czy choćby egzaminu gimnazjalnego. Że o np. uczestniku konkursu
przedmiotowego nie wspomnę.
Samokształcenie jest czasem koniecznością, np. w sytuacji doraźnej, gdy
trzeba zastąpić nieobecnego nauczyciela. Ale przygotowywanie się w ten
sposób do samodzielnej pracy z uczniami i przygotowywanie ich do dalszej
nauki czy egzaminów to raczej zły pomysł. I zgadzam się, że przeciętny
nauczyciel w końcu opanuje w ten sposób nowy przedmiot - błyskotliwy
nauczyciel może to zrobićnawet szybko - ale upłynie parę lat, które będą
stratą dla uczniów.

>
> A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a jednak
> tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej

No, jakąś tam podstawową wiedzę i umiejętności też powinny przekazywać.

> Fachowcy są nie tylko na uczelniach - wielu z nich robi to samo w
codziennej
> pracy w szkole - modyfikując swoją pracę - zmieniając ją wraz ze zmianami
> w progamach nauczania

Ale ci fachowcy wcześniej odebrali dobrą edukację w czasie studiów.

> Więc jednak może warto stawiać nie tylko na świeżo wykształconych
> absolwentów ale i na mistrzów w zawodzie, którzy potrafią
> dostosować się do zmian?

Przypominam - pisałem o stosowaniu jako JEDYNEGO kryterium opartego na stażu
pracy. A ten niekoniecznie oznacza bycie dobrym nauczycielem.

> Tyle że z istnienia złych kursów nie wynika, że metoda "kursowa"
> nie da kwalifikacji

Zależy od zakresu kwalifikacji. Kwalifikacje kierownika wycieczek - tak. Ale
już kwalifikacji do uczenia fizyki w liceum - nie.

> > Oczekuję DOBREJ PRACY od NAUCZYCIELI. Zakładam bowiem, że POWINNI być
> > dobrze
> > przygotowani do pracy.
>
> Ty też. Rozpoznanie umiejętności (nie tylko wiadomości) uczniów
> to część wiedzy, którą Ty masz pozyskać

No przecież piszę, że to robię...

>
> > Mam do zreazlizowania program GIMNAZJUM nie PODSTAWÓWKI.
>
> A moze to Twój program jest zły? Może wymagasz zbyt wiele wiedzy
> encyklopedycznej?

Mam do zrealizowania podstawę programową. Nie ja ją ustalam - nie ja też
będę na końcu sprawdzał jej opanowanie. Gdyby ode mnie zależało - byłaby
zupełnie inna. Ale nie zależy to ode mnie - ja muszę realizować to, co
wymyślił MENiS i w takim czasie, jaki dostałem.

>
> > podstawowej? Ja nie mam innego wyjścia - MUSZĘ wymagać, by uczniowie
> > umieli
> > to, co przewiduje program przyrody w podstawówce. I nie chodzi tu o
> > przypadki jednostkowe - te są zawsze. Ja piszę o całych klasach, które
> > mają
> > braki z podstawówki - i to braki rażące.
>
> A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?

Martwię się... :(
A poważnie. To zależy czego dotyczą te braki. Jeśli są to istotne a do tego
dość trudne wiadomości czy umiejętności to poświęcam lekcję, żeby to
nadrobić (klnąc w duchu na nieodpowiedzialnego "przyrodnika" z podstawówki).
Ale jeśli braki dotyczą mniej istotnych albo łatwiejszych zagadnień, to
odsyłam dzieciaki do samodzilnej nauki. Potem - na lekcji powtórzeniowej -
można się przy tym trochę dłużej zatrzymać, żeby wyjaśnić ewentualne
wątpliwości.

> > Ja piszę o MOJEJ pracy. Ale masz rację, że są podstawówki, skąd
przychodzą
> > dobrze przygotowani uczniowie.
>
> A jeśli trafisz na podstawówkę, w której 20% uczniów ma orzerczenia
> z Poradni o obniżeniu wymagań?

To ja RÓWNIEŻ stosuję siędo tych orzeczeń. A inna sprawa, że orzeczenie z
poradni nie oznacza w ogóle braku wymagań. Jeśli uczeń nie ma orzeczenia o
kształceniu specjalnym, to obowiązuje go minimum programowe.

> A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
> Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?

A co ma wspólnego dom dziecka z inteligencją? Zdarzyło mi się kiedyś
pracowaćz grupką dzieciaków z domu dziecka - było wśród nich nieco więcej
trudności wychowawczych (wynikających z rozchiwania emocji), ale
intelektualnie były w normie.

> Pyttałem o OCENĘ, a nie o PRZYGOTOWANIE
> Oceniasz przyrost wiedzy - a przygotowac musisz wszystkich
> Jeśli dostaniesz słabych uczniów... to Ty będziesz miał więcej pracy...

Oceniam opanowanie odpowiednich standardów - bo to będzie sprawdzane podczas
egzaminu. Przyrost wiedzy - również, bo pokazuje wkład pracy. Do tego
jeszcze aktywność, systematyczność. Słowem - sporo różnych elementów. Z
głównym naciskiem na opanowanie materiału. A co do pracy ze słabszymi - też
tej pracy DOWOLNIE dużo włożyć nie mogę. Jest pewien limit czasu, który mogę
poświęcić uczniom i tego się nie przeskoczy.

> Niektórzy (np z lenistwa) przygotowują sobie (i uczniom) wcześniej
> lekcję, by nie musieć 10 uczniom tłumaczyć 20 razy tego samego...

To są też tacy, którzy NIE PRZYGOTOWUJĄ lekcji? To już teraz rozumiem,
dlaczego są takie problemy na przyrodzie - widocznie to tamci nauczyciele
nie przygotowują się do lekcji... :)
A poważnie - to chyba normalne, że nauczyciel przygotowuje się do lekcji
uwzględniając w jakiej klasie będzie ją prowadził.


>
> > A co za różnica (z punktu widzenia DOBREGO nauczyciela) - rozwiązać
> > zadanie
> > czy pokazać doświadczenie? Nauczyciel powinien umieć jedno i drugie.
>
> Dla nauczyciela - żadna (pokazać, czy obliczyć)
> Dla ucznia - kolosalna - bo bnie starczy policzyć słupków, a trzeba
jeszcze
> zrozumieć
> mechanizm działania. I potrafić go wytłymaczyć.

Ale nie pisaliśmy o uczniach, tylko o zmianie koncepcji. Dla dobrego
nauczyciela taka zmiana koncepcji to żadna zmiana, bo powinien być jednakowo
dobrze przygotowany do obu sposobów prowadzenia lekcji. A poza tym, to
koncepcja jest taka, że ważne są i doświadczenia, i rachunki. Tym bardziej,
że na egzaminie gimnazjalnym uczeń nie przeprowadza (ani nawet nie opisuje)
doświadczeń, a za to sporo liczy. Tu zresztą wychodzi też brak konsekwencji
tzw. fachowców od metodyki - z jednej strony kładą nacisk na poglądowość,
zrozumienie, umiejętność wnioskowania, z drugiej zaś - na egzaminie
sprawdzają, jak uczeń liczy.

>
> > Ależ ja popieram wprowadzenie tego przedmiotu! Nie czytasz uważnie moich
> > postów. Ja tylko pyszczę nad niezbyt dobrym przygotowaniem do jego
> > wprowadzenia.
>
> Przy każdej zmianie są takie same pyszczenia
> Nawet po 10 latach będą pretensje, że miany są wprowadzone za wcześnie
> i bez przygotowania.
> Przyczyna (pyszczenia) jest prosta - pyszczący nie wiedzą, że rzecz była
> przygotowywana ("mnie wtedy nie było w szkole")

Jeśli - jak twierdzisz - wprowadzenie przyrody było przygotowane (poważnie -
tj. z odpowiednimi działaniami, a nie tylko mówieniem o jej wprowadzeniu, bo
często tak w Polsce wygląda przygotowywanie nowych koncepcji), to coś jest
nie tak, że poziom spadł i dopiero po kilku latach zaczyna się podnosić. A
tak poza tym, to nawet nie wiadomo, czy zaczyna - Kraków, o którym piszesz
(podobnie jak Warszawa, Poznań, Gdańsk czy inne duże ośrodki) nie muszą być
tu miarodajne dla całego kraju. Jednak większość dzieci chodzi do szkół w
mniejszych ośrodkach i szkół nie tak dobrych, jak twoja. To, co piszesz w
gruncie rzeczy jest nawet gorsze niż to, co ja pisałem - bo ja
odpowiedzialność za poziom zrzuciłem na ministerstwo, które źle przygotowało
reformę. Ale jeśli byla ona przygotowana dobrze, to wina leży jedynie po
stronie szkoły - czyli nauczycieli, którzy uczyli przyrody.

> Alez byli przygotowywani. Rozmaite kursy i warsztaty były organizowane
> przez Ośrodki Doskonalenia Nauczycieli. Były opracowywane materiały
> dydaktyczne i podręczniki (łącznie z ich testowaniem)
> Nie wierzysz - sprawdź

To czemu było tak źle?! Czemu dzieciaki przychodzą z podstawówki z brakiem
elementarnych wiadomości z fizyki czy chemii?! Co robili ci nauczyciele?!
Powtarzam - nie mam na myśli JEDNOSTKOWYCH przypadków, ale całe klasy
przychodzące z określonych szkół! To, co piszesz (a nie mam podstaw, by ci
nie wierzyć) jest straszne! Znaczy to, że w szkołach podstawowych (nie
wszystkich - fakt, ale w ogromnej ich liczbie) przyrody uczyli NIEODPOWIEDNI
nauczyciele. Więc może jednak moja koncepcja ze złymi kryteriami
zatrudniania/zwalniania nauczycieli miała sens...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2005-05-26 17:48:59

Temat: Re: Przyroda
Od: "Ja" <j...@n...tpi.pl> szukaj wiadomości tego autora

locke wrote:

> Ale nauczyciel - chcąc wytłumaczyć DLACZEGO ryba pływa a deszcz pada i
> paruje - MUSI znać te prawa. I na tym polega cała sztuczka, że prawa
> te pochodzą z różnych dziedzin wiedzy, posługują się innym językiem,
> mają inny opis matematyczny (jeśli w ogóle mają). Trudno jest
> samodzielnie opanować je wszystkie.

Nie widzę w tym żadnego problemu. I nigdy nie widziałem
Znani mi nauczyciele biologii i geografii również
(może nie wiesz, ale na biologii - na studiachj uczy się również
chemii i fizyki - zdając z nich egzaminy. Może to nie teoria kwantów,
ale dla potrzeb szkoły wystarczy;
I pracownię fizyczną- by skończyć ją wcześniej - robiłem z biologami
Ale to może była słaba uczelnia, że tak mieszała przedmioty na studiach
(Kraków, ul Reymonta 4 i Ingardena (dawniej Krupnicza))

> Zaskoczyłeś mnie muszę przyznać. Według posiadanych przeze mnie
> informacji przygotowujące do nauki przyrody podyplomówki ruszyły w
> tym samym roku, w którym przyroda weszła do szkół. Ale nawet jeśli
> jakieś uczelnie zaczęły prowadzić te kierunki wcześniej, to i tak
> było ich zbyt mało, by przygotować kadrę do każdej szkoły.

Zdaje się, że równolegle miały być prowadzone szkolenia uczące nauczycieli
(gimnazjów!) do uczenia np fizyki po zmianie sposobu uczenia...

>> Nie musiałem niczego _nowego_ opanowywać - bo tę wiedzę zyskiwałem
>> w trakcie pracy - choćby dla dobierania przykładów
>
> No właśnie - NIC NOWEGO. Co innego uczyć się razem z dzieciakami na
> szlaku kajakowym, a co innego podczas lekcji przyrody...

Taaakkk. Widać nigdy nie widziałeś lekcji przyrody... na szlaku...
Pokazania różnic między wschodnimi i zachodnimi zboczami
jurajskich dolinek, obserwacji chmur i deszczu (nie mówiąc już o śniegu i
lodzie...
(Przykłady mogę mnożyć)

>> Czy do uczeniia tych przedmiotów (poza fizyką) ukończyłeś dodatkowe
>> studia? Bo jeśłi nie - to sam robisz to, o co masz do innych
>> pretensje
>
> Był to epizod. Ale zauważ, że piszę iż UCZYŁEM. Tymczasem wielu
> nauczycieli przyrody NIE UCZY fizyki czy chemii (chociaż powinni) -
> więc moja sytuacja była raczej odwrotna.

Dlaczego zakładasz, że ONI tego NIE robią?
A może masz po prostu za małą próbkę losową?
(+ oczywiście założenie, że samokształcenie jest nic niewarte)
To może jednak warto odświeżyć definicję STUDIOWANIA?...

>>> w wolnych chwilach tworzę strony internetowe (takie, niezbyt
>>> rewelacyjne, ale zawsze coś);
>>
>> Moje są w internecie od 1996.
>
> Jakby nie było - przyznałeś się do dłuższego stażu... :))

Nie pierwszy raz. W szkole jestem od 20 sierpnia 1979
I ciągle się uczę (wiedza niekoniecznie związana z moimi
przedmiotami)

> I w ten sposób mogę poprowadzić kilka lekcji - np. zastępując innego
> nauczyciela. Ale nie podjąłbym się na takich podstawach
> przygotowywaćdo matury czy choćby egzaminu gimnazjalnego. Że o np.
> uczestniku konkursu przedmiotowego nie wspomnę.

To tylko kwestia konieczności (jeśli jest) i czasu
(chęci są tu oczywiste)

> Samokształcenie jest czasem koniecznością, np. w sytuacji doraźnej,
> gdy trzeba zastąpić nieobecnego nauczyciela.

Swego czasu zostałem zmuszony do uczenia języka polskiego w 4 klasie SP
Niezupełnie zastępstwo, raczej złośliwość dyrektora.
Ku memu zaskoczeniu - miałem największe postępy w szkole...
(trochę pracy - własnej - mnie to kosztowało... ale okazało się możliwe)

> Ale przygotowywanie się
> w ten sposób do samodzielnej pracy z uczniami i przygotowywanie ich
> do dalszej nauki czy egzaminów to raczej zły pomysł. I zgadzam się,
> że przeciętny nauczyciel w końcu opanuje w ten sposób nowy przedmiot
> - błyskotliwy nauczyciel może to zrobićnawet szybko - ale upłynie
> parę lat, które będą stratą dla uczniów.

Dlatego nauczyciel m,a tylko 18 godzin dydaktycznych etatu - by mieć
czas na przygotowanie KAŻDEJ lekcji z KAŻDEGO przedmiotu
Czasu na przeczytanie podręcznika i poradnika wystarczy...
Nie uważaj studiów.za panaceum na wszystko
/ chyba że... "repetitia mater studiorum est"/

>> A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a
>> jednak tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej
>
> No, jakąś tam podstawową wiedzę i umiejętności też powinny
> przekazywać.

ano powinny...
Ale KTO ma to zrobić?
Praktyki w szkołach prowadzą nauczyciele z doświadczeniem, którzy
wiedzę czerpią z praktyki, a nie z świeżo ukończonych studiów...

> Ale ci fachowcy wcześniej odebrali dobrą edukację w czasie studiów.

Takiś tego pewien?
I same wykłady na uczelni to robią?...

> Przypominam - pisałem o stosowaniu jako JEDYNEGO kryterium opartego
> na stażu pracy. A ten niekoniecznie oznacza bycie dobrym nauczycielem.

Niezupełnie. JEDYNIE to kryterium wymieniłeś. Wybacz, nie potrafię czytac w
myślach
Natomiast ciągle przedkładasz sucha wiedzę uczelnianą nad doświadczenie
w UCZENIU

>> Tyle że z istnienia złych kursów nie wynika, że metoda "kursowa"
>> nie da kwalifikacji
>
> Zależy od zakresu kwalifikacji. Kwalifikacje kierownika wycieczek -
> tak. Ale już kwalifikacji do uczenia fizyki w liceum - nie.

Zaczałeś od nauczania przyrody w SP...
I to w odniesieniu do nauczycieli z kwalifikacjami do nauczania np
biologii, geografii czy fizyki - uczacych przyrody...
(Rzecz jasna mowa tu tylko o nauczycielach mających _udokumentowane_
kwalifikacje do nauczania _przyrody_)
Pretensje masz, że nie mają wiedzy fizycznej (weż pod uwagę, że to
absolwenci 6 klasy - w której i tak przedtem były tylko początki nauczania
fizyki)
Gimnazjum - to dawna 7 i 8 klasa - więc... jeśli odwołać sie do dawniejszych
programó - to na poziomie 7 i 8 klasy SP (czylio obecnych 1 i 2 gimnazjum
to Ty masz ich nauczyć fizyki...

> Mam do zrealizowania podstawę programową. Nie ja ją ustalam - nie ja
> też będę na końcu sprawdzał jej opanowanie. Gdyby ode mnie zależało -
> byłaby zupełnie inna. Ale nie zależy to ode mnie - ja muszę
> realizować to, co wymyślił MENiS i w takim czasie, jaki dostałem.

Masz doi zrealizowania wybrany przez _Ciebie_ program zawierający
podstawę programową
A kształt podstawy programowejteż może od Ciebie zależeć
- jeśli włączysz sie w prace zespołu przygotowującego te podstawy

>> A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?
>
> Martwię się... :(
> A poważnie. To zależy czego dotyczą te braki. Jeśli są to istotne a
> do tego dość trudne wiadomości czy umiejętności to poświęcam lekcję,
> żeby to nadrobić (klnąc w duchu na nieodpowiedzialnego "przyrodnika"

A może zmodyfikowac swój program tak, by powtarzając potrzebne
wiadomości jednocześnie pokazywać nowe?

>> A jeśli trafisz na podstawówkę, w której 20% uczniów ma orzerczenia
>> z Poradni o obniżeniu wymagań?
>
> To ja RÓWNIEŻ stosuję siędo tych orzeczeń. A inna sprawa, że
> orzeczenie z poradni nie oznacza w ogóle braku wymagań. Jeśli uczeń
> nie ma orzeczenia o kształceniu specjalnym, to obowiązuje go minimum
> programowe.

Więc zaczynasz od _egzekwowania_ tego,co uczeń powinien według podstawy
wiedzieć?

>> A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
>> Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?
>
> A co ma wspólnego dom dziecka z inteligencją? Zdarzyło mi się kiedyś
> pracowaćz grupką dzieciaków z domu dziecka - było wśród nich nieco
> więcej trudności wychowawczych (wynikających z rozchiwania emocji),
> ale intelektualnie były w normie.

Ja tu niczego nie łączę - co najwyżej jako sumę logiczną
Ale meritum sprawy to nie zmienia

> A co do pracy
> ze słabszymi - też tej pracy DOWOLNIE dużo włożyć nie mogę. Jest
> pewien limit czasu, który mogę poświęcić uczniom i tego się nie
> przeskoczy.

A jeśłi dokładnie z tym problemem zetknęli się nauczyciele przyrody?
(mogę Cię zapewnić, że tak jest)

> A poważnie - to chyba normalne, że nauczyciel przygotowuje się do
> lekcji uwzględniając w jakiej klasie będzie ją prowadził.

Więc i uwzględniając opanowaną przez uczniów wcześniej wiedzę
(a nie tylko wymogi podstawy programowej)

> Ale nie pisaliśmy o uczniach, tylko o zmianie koncepcji. Dla dobrego
> nauczyciela taka zmiana koncepcji to żadna zmiana, bo powinien być
> jednakowo dobrze przygotowany do obu sposobów prowadzenia lekcji.

Czyli potwierdzasz moje zdanie - boto samo dotyczy uczenia przyrody

> Jeśli - jak twierdzisz - wprowadzenie przyrody było przygotowane
> (poważnie - tj. z odpowiednimi działaniami, a nie tylko mówieniem o
> jej wprowadzeniu, bo często tak w Polsce wygląda przygotowywanie
> nowych koncepcji),

Tak było. Miałem w rękach spis możliwych szkoleń za okres kilku lat
iu z racji zawodowych zainteresowań widziałem to też w skali całej Polski

> to coś jest nie tak, że poziom spadł i dopiero po
> kilku latach zaczyna się podnosić.

"Tak krawiec kraje, jak mu materii staje"
= i tak o wszystkim decydują uczniowie...

> To czemu było tak źle?! Czemu dzieciaki przychodzą z podstawówki z
> brakiem elementarnych wiadomości z fizyki czy chemii?!

Podstawówka to max dawna klasa VI (reszta była w klasie VII i VIII,
czyli w obecnym gimnazjum)
Chemia była w klasach VII i VIII - więc i tak absolwent klasy VI
nie miał prawa nic wiedzieć z chemii, bo się jej w ogóle nie uczył
Nie wiedziałeś o tym?

Może formułując wymagania wobec absolwenta klasy VI sprawdź,
co powinien umieć...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2005-05-26 18:33:59

Temat: Re: Przyroda
Od: "locke" <l...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d75266$cjh$1@news.telbank.pl...

> Nie widzę w tym żadnego problemu. I nigdy nie widziałem
> Znani mi nauczyciele biologii i geografii również
> (może nie wiesz, ale na biologii - na studiachj uczy się również
> chemii i fizyki - zdając z nich egzaminy. Może to nie teoria kwantów,
> ale dla potrzeb szkoły wystarczy;

Wiem, są te zajęcia. Ja też miałem np. chemię - ale nie podjąłbym się teraz
na podstawie tamtych zajęć (15 lat temu) uczyć grupę przygotowującą się do
matury. Jak długo pamięta się treści z zajęć, które trwają rok, a potem nie
korzysta się z nich w ogóle?

> Dlaczego zakładasz, że ONI tego NIE robią?

Bo widzę skutki.

> A może masz po prostu za małą próbkę losową?

W ciągu kilku kolejnych lat 100% uczniów przychodzących z niektórych szkół.
To chyba wystarczająco duża próba...

> > I w ten sposób mogę poprowadzić kilka lekcji - np. zastępując innego
> > nauczyciela. Ale nie podjąłbym się na takich podstawach
> > przygotowywaćdo matury czy choćby egzaminu gimnazjalnego. Że o np.
> > uczestniku konkursu przedmiotowego nie wspomnę.
>
> To tylko kwestia konieczności (jeśli jest) i czasu
> (chęci są tu oczywiste)

Właśnie - czas. Zakładając, że chęć jest opanowanie (czy choćby
przypomnienie) sporej partii materiału znacznie więcej czasu wymaga
samokształcenie niż nauka pod kierunkiem fachowców.

> Dlatego nauczyciel m,a tylko 18 godzin dydaktycznych etatu - by mieć
> czas na przygotowanie KAŻDEJ lekcji z KAŻDEGO przedmiotu

I chyba przygotowuje...

> Czasu na przeczytanie podręcznika i poradnika wystarczy...

Ale samo przeczytanie podręcznika i poradnika nie wystarczy...

> Nie uważaj studiów.za panaceum na wszystko
> / chyba że... "repetitia mater studiorum est"/

Studia wyposażają w solidnąwiedzę i umiejętności nabywane od specjalistów i
ćwiczone w pracowniach i laboratoriach. Przygotowując się z podręcznika
można "wykuć" materiał na lekcję (ja tak przygotowywałem się w moim
epizodzie z chemią), ale raczej trudno ująć nauczaną treść całościowo (bo
jej "zakorzenienie" w innych treściach nie znajduje się w tym podręczniku).
Pozwala to odbyć lekcję i czegoś tam nauczyć, ale wystarczy parę pytań
bardziej ambitnych uczniów, by mit dobrze przygotowanego nauczyciela
prysł...

>
> >> A studia (uczelnia) z założenie nie powinny być tylko "szkółką" a
> >> jednak tylko wskazaniem drogi, którą trzeba iść dalej
> >
> > No, jakąś tam podstawową wiedzę i umiejętności też powinny
> > przekazywać.
>
> ano powinny...
> Ale KTO ma to zrobić?
> Praktyki w szkołach prowadzą nauczyciele z doświadczeniem, którzy
> wiedzę czerpią z praktyki, a nie z świeżo ukończonych studiów...

Miałem na myśli wiedzę merytoryczną, nie pedagogiczną. A praktyki w szkole -
parę lekcji w wybranych klasach - to raczej śmieszne przygotowanie. Jeśli
chodzi o umiejętności pedagogiczne (radzenie sobie z uczniami, odpowiedni
dobór metod czy środków itp.) to - niestety - chyba wszyscy nauczyciele uczą
się tego dopiero podczas pracy. Dlatego ważne jest, by przynajmniej treści,
których mają uczyć mieli opanowane wcześniej.

>
> > Ale ci fachowcy wcześniej odebrali dobrą edukację w czasie studiów.
>
> Takiś tego pewien?

A nie? Proszę mi pokazać nauczyciela dyplomowanego czy choćby mianowanego
BEZ wyższego wykształcenia. Jasne - można powiedzieć, że ich dyplomy to
tylko papierki, ale fakt, że WSZYSCY dobrzy nauczyciele mają ukończone
studia o czymś świadczy...

> I same wykłady na uczelni to robią?...

Pracownie, laboratoria - to jeśli chodzi o wiedzę merytoryczną. Bo - jak
pisałem - jeśli chodzi o stronę pedagogiczną, to rzeczywiście brak jest
dobrego przygotowania PRZED podjęciem pracy.

>
> > Przypominam - pisałem o stosowaniu jako JEDYNEGO kryterium opartego
> > na stażu pracy. A ten niekoniecznie oznacza bycie dobrym nauczycielem.
>
> Niezupełnie. JEDYNIE to kryterium wymieniłeś. Wybacz, nie potrafię czytac
w
> myślach

Wydaje mi się, że dość precyzyjnie to omówiliśmy. Wyraźnie pisałem o głównym
kryterium, jakim był wiek (staż pracy) nauczyciela. Na drugim miejscu
podałem układy z dyrekcją. Oba te względy raczej mało mają wspólnego z
JAKOŚCIĄ pracy nauczyciela...

> Zaczałeś od nauczania przyrody w SP...

Więc uczenia przyrody w SP też nie nauczy się na kursie. Bo nie da się na
kilku(-nastu) zajęciach odtworzyć dawno zapomnianych wiadomości z TRZECH
bardzo odmiennych dziedzin. Nawet w tak ograniczonym zakresie, jaki
potrzebny jest w szkole podstawowej (bo nauczyciel powinien wiedzieć sporo
więcej niż tylko to, co ma przekazać uczniom).

> Pretensje masz, że nie mają wiedzy fizycznej (weż pod uwagę, że to
> absolwenci 6 klasy - w której i tak przedtem były tylko początki nauczania
> fizyki)

To nie ma znaczenia! Ja nie porównuję wiedzy absolwentów SP z tym, czego
uczyli się uczniowie klasy 6-tej DAWNEJ podstawówki, tylko z tym, co zawarte
jest w podstawie programowej.

> Gimnazjum - to dawna 7 i 8 klasa - więc... jeśli odwołać sie do
dawniejszych
> programó - to na poziomie 7 i 8 klasy SP (czylio obecnych 1 i 2 gimnazjum
> to Ty masz ich nauczyć fizyki...

Zastanów się co piszesz! Ja nie mam realizować programu 7 i 8 klasy BO ICH
JUŻ DAWNO NIE MA!! Ja mam program gimnazjum, a SP ma program SP. I jesteśmy
rozliczani nie z tego, czego KIEDYŚ uczyła klasa 6, 7 i 8 tylko z tego,
czego dziś uczy klasa 6 SP oraz 1, 2, i 3 gimnazjum.

>
> > Mam do zrealizowania podstawę programową. Nie ja ją ustalam - nie ja
> > też będę na końcu sprawdzał jej opanowanie. Gdyby ode mnie zależało -
> > byłaby zupełnie inna. Ale nie zależy to ode mnie - ja muszę
> > realizować to, co wymyślił MENiS i w takim czasie, jaki dostałem.
>
> Masz doi zrealizowania wybrany przez _Ciebie_ program zawierający
> podstawę programową

Ale podstawa programowa jest jedna.

> A kształt podstawy programowejteż może od Ciebie zależeć
> - jeśli włączysz sie w prace zespołu przygotowującego te podstawy

Jak to zrobić? Pytam, jak młodszy nauczyciel - starszego i bardziej
doświadczonego kolegę. Chętnie bym to zrobił, bo uważam, że obecna podstawa
jest zła.

>
> >> A jeśli czegoś nie wiedzą - to co robisz?
> >
> > Martwię się... :(
> > A poważnie. To zależy czego dotyczą te braki. Jeśli są to istotne a
> > do tego dość trudne wiadomości czy umiejętności to poświęcam lekcję,
> > żeby to nadrobić (klnąc w duchu na nieodpowiedzialnego "przyrodnika"
>
> A może zmodyfikowac swój program tak, by powtarzając potrzebne
> wiadomości jednocześnie pokazywać nowe?

Nie bardzo wiem, czy ty wiesz, jak wygląda podstawa programowa fizyki w
gimnazjum. I jak cholernie ciężko zmieścić się w czasie ze wszystkim.
Próbowałem już paru programów i ciągle jest to problem - nawet bez powtórek
z SP. Poza tym - wystarczy by moi koledzy z SP robili co trzeba - w końcu
oni też biorą za coś pieniądze (często większe niż ja).

> Więc zaczynasz od _egzekwowania_ tego,co uczeń powinien według podstawy
> wiedzieć?

Nie rozumiem pytania?
Najpierw uczę - potem egzekwuję (wolę określenie "sprawdzam") wiedzę.

>
> >> A w innej masz np 30% uczniów z Domu Dziecka? (taki rejon)
> >> Bierzesz to pod uwagę w plaowaniu realizowanego programu?
> >
> > A co ma wspólnego dom dziecka z inteligencją? Zdarzyło mi się kiedyś
> > pracowaćz grupką dzieciaków z domu dziecka - było wśród nich nieco
> > więcej trudności wychowawczych (wynikających z rozchiwania emocji),
> > ale intelektualnie były w normie.
>
> Ja tu niczego nie łączę - co najwyżej jako sumę logiczną
> Ale meritum sprawy to nie zmienia

Jakoś tego meritum nie łapię...

>
> > A co do pracy
> > ze słabszymi - też tej pracy DOWOLNIE dużo włożyć nie mogę. Jest
> > pewien limit czasu, który mogę poświęcić uczniom i tego się nie
> > przeskoczy.
>
> A jeśłi dokładnie z tym problemem zetknęli się nauczyciele przyrody?
> (mogę Cię zapewnić, że tak jest)

100% klasy słabsze? I czemu TYLKO z fizyki? Albo TYLKO z chemii?

>
> > A poważnie - to chyba normalne, że nauczyciel przygotowuje się do
> > lekcji uwzględniając w jakiej klasie będzie ją prowadził.
>
> Więc i uwzględniając opanowaną przez uczniów wcześniej wiedzę
> (a nie tylko wymogi podstawy programowej)

Oczywiście. Ale nie można w nieskończoność powtarzać jednego i tego samego.
Przychodzi w końcu taki moment, że trzeba wyegzekwować wiedzę.

>
> > Ale nie pisaliśmy o uczniach, tylko o zmianie koncepcji. Dla dobrego
> > nauczyciela taka zmiana koncepcji to żadna zmiana, bo powinien być
> > jednakowo dobrze przygotowany do obu sposobów prowadzenia lekcji.
>
> Czyli potwierdzasz moje zdanie - boto samo dotyczy uczenia przyrody

No właśnie: POWINIEN być dobrze przygotowany. Czemu więc źle uczy?

> > to coś jest nie tak, że poziom spadł i dopiero po
> > kilku latach zaczyna się podnosić.
>
> "Tak krawiec kraje, jak mu materii staje"
> = i tak o wszystkim decydują uczniowie...

100% klasy - "matołki"? W to raczej nie uwierzę. Tym bardziej, że zazwyczaj
z JEDNEJ wybranej dziedziny poziom uczniów w klasie jest zdecydowanie
wyższy. Dziwnym trafem ta dziedzina to specjalność nauczyciela przyrody,
którego mieli z czasu zanim zaczął uczyć przyrody.

>
> > To czemu było tak źle?! Czemu dzieciaki przychodzą z podstawówki z
> > brakiem elementarnych wiadomości z fizyki czy chemii?!
>
> Podstawówka to max dawna klasa VI (reszta była w klasie VII i VIII,
> czyli w obecnym gimnazjum)
> Chemia była w klasach VII i VIII - więc i tak absolwent klasy VI
> nie miał prawa nic wiedzieć z chemii, bo się jej w ogóle nie uczył
> Nie wiedziałeś o tym?

To nie sądzieciaki, które PIĘĆ lat temu były w SP, ale były tam ROK temu (a
we wrześniu będziemy mieli tych, którzy byli DWA MIESIĄCE temu)! Ja nie
sprawdzam znajomości pojęć z dawnej podstawówki, tylko z programu przyrody!
Czy tak trudno to zrozumieć? Treści fizycznych w programie przyrody jest
niewiele - a i tak nie są opanowane jak trzeba.

>
> Może formułując wymagania wobec absolwenta klasy VI sprawdź,
> co powinien umieć...
>
Czy ty czytasz moje CAŁE posty, czy tylko wybrane fragmenty? Bo już palce
mnie bolą o pisaniu o PROGRAMIE PRZYRODY w SP. Czy uważasz, że nie potrafię
sprawdzić, co jest w podstawie programowej przyrody w klasach IV-VI?
Szczerze powiedziawszy łatwiej mi to zrobić, niż wynaleźć stary program
klasy 6, 7 i 8 - bo te są trudniej dostępne. W przeciwieństwie do
nauczycieli przyrody SP, ja PRZYKŁADAM się do mojej pracy (i mam tego
efekty).


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2005-05-26 18:36:32

Temat: Re: Przyroda
Od: Jacek Skowroński <j...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora

Die 25-05-2005 locke <l...@a...pl> scripsit:

> Przesadziłem chyba z magistrem, ale - nie mam pewności, bo nie odnalazłem
> odpowiedniego zapisu w prawie - licencjat chyba nie wystarcza. Tak
> przynajmniej wiem z kontaktów z osobami po licencjacie, które mają problemy
> z zatrudnieniem w szkole.

AFAIR wystarcza w szkole podstawowej i gimnazjum. Problemy z zatrudnieniem
jednak są, ponieważ dyrektor mając do wyboru osobę z licencjatem i osobę z
magiterium raczej wybierze tę drugą.

--
Jacek Skowroński

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Rewelacyjny program do nauki slowek j.ang!
,,Świetlana'' przyszłość
Czy można odwołać się od oceny z matury?
nowa matura - wyniki
pedagogika

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

UwB sprzedał dawny Dom Partii, który w 1990 roku "w brawurowej i happeningowej akcji" przejęli studenci filii UW
Instytut IDEAS może zacząć działać: "Ma to być unikalny w europejskiej skali ośrodek badań nad sztuczną inteligencją."
Instytut IDEAS może zacząć działać: "Ma to być unikalny w europejskiej skali ośrodek badań nad sztuczną inteligencją."
U nas propagują modę na SI, a w Chinach naukowcy SI po kolei umierają w wieku 40-50lat
Uniwersytet Jagielloński zawiesza protestujących studentów

zobacz wszyskie »