Data: 2004-06-17 07:01:13
Temat: Re: Puszystość - mój punkt widzenia.
Od: "jangr" <j...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik "Chaciur" napisał w wiadomości:
> > Użytkownik "jangr" napisał w wiadomości:
> > > Użytkownik "Chaciur" napisał w wiadomości:
> > > Możesz się zastanowić dla czego czepiasz się osób otyłych?
> > No, zastanowiłem się już. Bo kiedyś może i nie mogli zadbać o sylwetkę
> > (nie wiadomo było jak), a teraz nie chce im się, bo JAK, to już
wiadomo...
> Zawsze było wiadomo: wystarczy wchłonąć mniej niż się spali.
Nie do końca tak jest. Teoretycznie tak, ale praktycznie każdy konsument
zjada więcej niż spala (nie uwzględniam sytuacji ekstremalnych typu
obóz pracy), ale nie każdy ma problemy z otyłością.
> > > Po co tak uogólniać? Czytają Cię określone osoby a nie społeczeństwo
> > > i to do nich mówisz, że są niechlujami.
> > Bo chcę wpłynąć, uświadomić im, że wygląd sylwetki zależy
> > wyłącznie tylko od nich. To jest bardzo proste działanie.
> Cel szczytny, musisz natomiast dopracować metody.
Niektóre osoby potrzebują takiego dopingu. Wjeżdżanie komuś
na ambicję czasami przynosi efekty. Szczególnie często postępuje się
tak w przypadku uzależnień. Nie miałem intencji nikogo obrazić
czy poniżyć, na pewno nie pogardzam, chciałem tylko żeby moje pisanie
odniosło skutek. Czasami to się sprawdza. Jeśli choć na jedną osobę
podziała to dopingująco, to warto było tak napisać.
> > A dlaczego w ogóle o tym piszę? Jestem na grupie: pl.misc.dieta
> > i wydaje mi się że piszę na temat. A może nie? :-)
> Piszesz na temat, napisz mi jeszcze czy chudy to też niedbaluch
> czy nie i dlaczego tak lub nie.
> pozdrawiam Chaciur
Co Ty z tym chudym? Jeśli jego chudość jest patologiczna, spowodowana
np. paleniem 40 papierosów dziennie, albo przewlekłą chorobą na którą
się z uporem nie chce leczyć, to źle.
Na taką osobę też bym chciał wpłynąć radykalnie poprzez tekst,
że jest niechlujem, itp. Jeśli to miałoby pomóc?
Mam kolegę, który był palący (ja też kiedyś paliłem, ale b. dawno).
Przekonywałem go na różne sposoby i nakłaniałem, żeby rzucił.
Latami nie udawało mi się go przekonać.
I w końcu wjechałem mu ostro na ambicję. Też tak jak niektórzy
tutaj - mógłby się na mnie za to obrazić. Ale NIE PALI.
Osiągnąłem wspaniały skutek.
Na szczęście nie obraził się na mnie i ostatecznie dziś jest zadowolony.
Pozdrawiam,
Janusz.
|