Data: 2010-02-06 20:55:01
Temat: Re: Pytania na które też nie znam odpowiedzi.
Od: "Redart" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkkbff$ep2$1@news.onet.pl...
>> Może tak Twoja TŻ rozumie Wasze ustalenia ? Jakbyś ocenił
>> jej doświadczenia i jej rozumienie fundamentów, Waszej
>> niepisanej umowy ?
>
> Prawdopodobnie już o niej zapomniała, albo chciała zapomnieć,
> a ja nie czuję potrzeby, żeby o niej przypominać.
Pewno, teraz, jakbyś przypomniał, to by się to od razu
stało podejrzane.
Zastanawiam sie, jak długo może trwać związek, w którym
ludzie ze sobą o niczym istotnym nie rozmawiają,
bo wiele z tego, co istotne - jest tabu. Pole minowe,
którego końca nie widać.
IMHO w takim czymś nie da się rozwiązać żadnego większego
problemu - a takie w ciągu dwóch lat mogą się rzeczywiście
nie pojawiać. Statystycznie pojawiają się np. po 4-6
latach.
>> A jak w ogole Twoja TŻ wypada pod wzgledem atrakcyjności
>> - fizycznej i mentalnej przy Twoich kochankach(nce ?).
>> Jest od nich 'dużo słabsza' ?
>
> Oprócz obecnej, w poprzednich urzekała chyba magia jakiejś chwili.
> Kiedy się kończyła to różnie bywało, albo poczucie winy, albo
> satysfakcja, a później poczucie winy.
> TŻ to zupełnie inna sprawa.
> Całuje się kogoś, do kogoś czuje się znacznie głębsze uczucie.
> To tak jakby się, nie wiem, wtulić w swój ulubiony koc.
> Może sam potrafisz to nazwać lepiej.
Mama ? ;)
To co z tą atrakcyjnością fizyczną Twojej TŻ ?
Nie jest trochę tak, że jesteś z kimś, kto ma przy Tobie
kompleksy i to wzmacnia jej uczucie 'wdzięczności' do Ciebie ?
>>> Jak widzisz sam, twoje oczekiwania uległy już znacznym redukcjom, stąd
>>> też
>>> obszar, w którym okazujecie swoje głębokie emocje też został znacznie
>>> ograniczony.
>>> Jak znacznie?
>>> Czy na pewno są to jeszcze głębokie emocje, czy tylko głębokie
>>> przyzwyczajenia do nich?
>> Wydaje mi się, że przecież to nie oczekiwania, ale stabilność,
>> zaufanie, otwartość i przewidywalność są wartościami w związku.
>
> Jeśli takie masz założenia, to tak ci się wydaje.
> I nic dziwnego, że wydaje ci się jak następuje poniżej.
> Jednak to tylko ci się wydaje.
Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, byś był zdolny, by to
oceniać. Jeśli nie utrzymałeś żadnego związku dłużej niż
dwa lata, to znaczy że poruszasz się w ogóle w innej
rzeczywistości niż ktoś, kto jest po 6+6 latach. Ty cyzelujesz
swoje umiejętności w ukrywaniu zdrady i być może stajesz się
w tej kwestii perfekcjonistą, inni latami pracują nad
jednym związkiem. Nawet, jeśli pracowałeś w barze i widziałeś
całe kolejki żonatych facetów rozpływających się w ramionach
przypadkowych kobiet - to uznałbym to za zbyt wąski lufcik
oglądu małżeńskiej rzeczywistości.
Jak było z Twoimi rodzicami ?
>> Seks bardzo silnie warunkuje, koduje. Dlatego ja osobiście mam
>> bardzo duży dystans do czegoś takiego jak 'pocieszanie w łóżku'.
>> Sam kiedyś, jeszcze przed małżeństwem, miałem okazję by
>> koleżankę 'pocieszyć', ale tylko ją poprzytulałem w łóżku
>> (nie było łatwo przystopować, wierz mi ...).
>
> To jest jakieś chore.
> Nie zrobić czegoś, żeby potem żałować.
Żałować ? Żałuję tego tak samo, jak żałuję, że nie brałem
nigdy żadnych narkotyków.
Zresztą znalazł się inny pocieszyciel, dałem im nawet klucze
od swojego pokoju, żeby nie byli skazani na ławkę w korytarzu ;)
Wyczułem może w tej dziewczynie jakąś słabość. Wiesz
- ja też potrafię być skurczybykiem, nie chciałbym za partnerkę
kogoś, kto w dołku, np. po jakiejś awanturze ze mną szuka
innego męskiego ramienia. Ten drugi pocieszyciel tylko mnie
utwierdził, że dobrze zrobiłem. Poza tym wtedy już na
horyzoncie pojawiła się moja obecna żona i stwierdziłem, że
trzeba się skupić i być trochę konsekwentnym a nie łapać
kilka srok za ogon. Jak się czułem z podobnymi wyborami
niekomfortowo to szedłem sobie zwalić gruchę - i świat
stawał się prostszy.
> No jeśli tak uważasz, to robisz się coraz mniej wiarygodny.
> Albo jesteś zwierzęciem nie panującym nad chucią, albo człowiekiem.
Ślicznie. Ty nad sobą w pełni panujesz. Pełna kontrola,
wszystko świadome wybory.
Tym razem to ja Ci powiem - wydaje Ci się. Tylko, jak ktoś
wypiera emocje i "leci w intelekt" to taki może być efekt
- tracisz kontakt ze swoimi popędami. One Tobą sterują, ale
wydaje Ci się, że to świadome wybory.
Kobiety nie mają w tych kwestiach złudzeń. Mówią wprost:
"myśli jajami".
>> No ale znasz to od tej strony. Znasz dokładnie siłę magnetyzmu
>> przelotnych, intensywnych spotkań z drugim człowiekiem,
>> z oddaną kobietą, z atrakcyjną osobowością, czy czasem nawet
>> niekoniecznie. Cieżko z takiego czegoś zrezygnować, jak już
>> się w to wejdzie.
>
> Czy ja wiem czy ciężko.
> Wchodzi się w to, a potem wychodzi.
> Zgodnie z naturą romansu. Nic nie trwa wiecznie,
> choć chyba im większa fascynacja, tym szybciej mija - wypala się.
Ciężko jest wtedy, kiedy trzeba się wycofać, zanim się
wypali albo na dobre rozpali. Czyli zanim sobie strzelisz
działkę, nie po.
>> Kilka rzeczy, które powiedziałeś (nie widzę teraz, więc nie zacytuję)
>> wskazuje bardzo wyraźnie, że skoki w bok są dla Ciebie czymś w rodzaju
>> "okresowej weryfikacji własnej wartości na rynku damsko-męskim",
>> że na nich budujesz swoje poczucie bezpieczeństwa w świecie, poczucie
>> "jeszcze ze mną ok, widzą mnie jako normalnego człowieka". Skąd Ci się
>> to wzięło ? Jaki był stosunek Twojego ojca do matki, jeśli wolno spytać ?
> Masz chyba jakieś dziwne, nierealnie wyobrażenie o romansach,
... dobra, niech będzie ... Ty jesteś specjalista ...
> chyba dla tego, że nie do końca uświadomiłeś sobie własną seksualność,
... nie kumam :))) ...
> i wyolbrzymiasz znaczenie i rolę seksu.
... no to z niego zrezygnuj, skoro nie jest on aż tak istotny ...
... miej po prostu miłe koleżanki - Twoja TŻ będzie 'wniebowzięta'.
Nie będziesz sięmusiał badać, dokładnie myć i kombinować żelaznych alibi.
Możesz dla niej i dla siebie zrobić tę drobną przysługę ? Cieżko ?
Zamach na wolność ? Zabierają cukierka ? To niedopuszczalne, żeby
człowiek nie mógł zjeść cukierka ! Nigdy w życiu się na to nie zgodzę !
Chcę cukierka zawsze kiedy chcę i basta ! Bo to ... bo to jest po prostu
nielogiczne, żeby nie zjeść cukierka. Po to jest cukier, żeby cukierek
smakował, a po to smakuje, żeby go zjeść. Kropka ! ;)
> Z romansem w analogia jest tak jak z piwem.
> Owszem, masz pyszne, zimne zimne piwo w lodówce w domu.
> Lub przynajmniej wydaje ci się, że masz ;-)
> A tu przechodzisz sobie razu pewnego i widzisz, że w jakimś pubie inne być
> może równie pyszne piwko śmieje się do ciebie.
> Idealny kolorek, obiecująca pianka, szron na szklance.
> Wydaje ci się, że musi być pyszne. I faktycznie jest pyszne.
> Wypijasz, duszkiem lub powoli i jest cool.
> Przecież nie musisz lecieć zaraz z ryjem do domu i chwalić się,
> że wypiłeś sobie gdzieś pyszne piwko.
> No to oso-hosi?
No właśnie, oso-hozi ? O so-hozi Twojej TŻ, może ona jakaś
tępa jest, czy co ?
Sprawa jest prosta - takie historie to ja już słyszałem
- jak ludzie mówili o związkach otwartych. Opowiadały
tak i kobiety i mężczyźni. I super ! Tak - są ludzie,
którzy potrafią się dobrać w kwestii rozsmakowywania
się w cukierkach. To dobranie się nie zawsze szło łatwo
i bezboleśnie. Ale wiedzieli, czego chcą. I wszyscy
podkreślali wagę szczerości w takich układach. Ktoś,
kto próbował się 'podpiąć' pod taki styl życia bez
uzgodnienia tego z partnerem - był skreślany jako
ktoś niepoważny. Manipulant. Popierdoleniec.
Rozumiesz różnicę ?
|