Data: 2001-12-03 15:03:29
Temat: Re: Pyzy drozdzowe gotowane na parze
Od: <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Użytkownik <d...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:6...@n...onet.pl...
> > Ja robie pyzy tylko z mąki z mlekiem i drożdżami, bez jajek. > A daj
dokładniejszy przepis, jeśli można prosić?
>
> kluskolubna Wkn
>
> A pewnie że mozna... Sama chciałaś!!!! Dwie pyzy z sosem patelkowym ( albo
rumianym) i małe piwo kosztowały w "Lubuskiej" w Poznaniu dwa czterdzieści za
moich studenckich czasów i wystarczały za dobry obiad. Tak zawarłam przyjaźń z
pyzami czyli kluskami na parze czyli pampuchami. Nazwa jest ważna, bowiem
większość rodaków za pyzy uważa kulki z dziurka, robione z surowych
ziemniaków. Czasami z dodatkiem mąki , czasami z dodatkiem ziemniaków
gotowanych, ale obowiązkowo z kartofli. Ale w Wielkopolsce pyza jest zawsze
drożdżowa, zawsze gotowana na parze i obowiązkowo z sosem podana, w wersji
wytwornej z pieczoną kaczką i sosem spod tejże kaczki. No i pyzy bez piwa
prawie się nie liczą.
Pokochałam pyzy, potem moją poznańską teściową wypytywałam o tajniki
przyrządzania. "Do miski wsypiesz mąkę, dodasz rozpuszczone drożdże i wodę i
wyrobisz. Dobrze wyrabiaj drewnianą łyżką, aż ciasto gładkie będzie. Przykryj
miskę, niech podrośnie. Weź płaski garnek, nalej wody i przykryj łatą, obwiąż
mocno, przykryj miską. Jak ciasto wyrośnie, to jeszcze raz wymieszaj i rób
kulki z ciasta, kładź na posypana mąką ścierkę, niech rosną. A jak już wyrosną
( woda w garnku powinna się już zagotować) kładź na łatę, przykryj miską i
gotuj."
Proste, prawda? Akurat! Najpierw proporcje mąki , wody i drożdży. Powiedzmy -
pół kilo mąki ( spraktykowałam - wychodzi ok. 25 sztuk), więc dwa deko drożdży,
łyżeczka cukru do drożdży i około pół litra płynu. Zależy od suchości mąki.
Ciasto powinno być raczej miękkie. Przyznam się, że chętnie dodaję mleka, nie
wody, i trochę soli. Wyrabiam robotem, a jak podrośnie wykładam na posypaną
mąką stolnicę. Rozciągam na grubość ok. 1 cm i wykrawam szklanką. Na płaski
garnek kładę siatkę- pokrywkę ( te do smażenia frytek, żeby tłuszcz nie
pryskał) przykrytą kawałkiem papierowego ręcznika (pyzy maja tendencję do
przyklejania się do siatki) z tych nierozłażących się. Jak nie, to stara
ścierka czy inna szmata przykrojona do wielkości garnka. Ważne! Bo zwisające
końce lubią się, szczególnie na gazie, przypalać. A przykrywam dużą patelnią,
nie miską ,bo dzięki rączce wygodniej zdejmować
Pierwsze pyzy wyszły mi płaskie i twarde, drugie wyrosły ładnie, ale na
talerz trafiły niedogotowane, trzecie.. czwarte...wreszcie takie jak trzeba. I
zadomowiły się w mojej kuchni. A kiedy pewnego razu zawiodły drożdże i znowu
płaskie placki zdejmowałam z garnka, dzieci skrzywiły się , zjadły, ale do
dzisiaj wspominają : to było wtedy, kiedy się mamie pyzy nie udały....Qd
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|