Data: 2008-11-25 21:11:30
Temat: Re: Rada Rodziców
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:492c677e$1@news.home.net.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka"
>>> Moment, ale regulmin to sobie rada sama ustala, a nie pracownicy szkoły.
>>
>> Wiecie co wszystkie grupowe nauczycielki? ;-)
>> Możecie mi długo i namiętnie wmawiać, że dyrekcjom szkół wszelakich wcale
>> się oczka nie śmieją do tych pieniędzy. I że nie próbują wpływać na
>> sposób ich wydawania. Możecie próbować długo i namiętnie ;-) I ja
>> oczywiście doskonale wiem, że ostatecznie podpis pod wydatkami składa
>> jakieś tam prezydium rady. I że można radośnie umyć ręce i powiedzieć
>> "ale to rodzice sami".
>>
> Wiesz co, grupowy głosie rodziców?
> Gdyby jutro administracyjnie zlikwidować RRy, to może w co setnej szkole
> cokolwiek by to zmieniło (niekoniecznie na gorsze ;)).
>
> Kasę dajecie dobrowolnie, na cele statutowe i nawet nie chce się
> przeczytać tego statutu, a potem zdziwieni. Mówię o statucie RR.
> Wybieracie byle kogo, dajecie się wybierać siłą inercji, podnosicie łapki
> bez jakiejkolwiek refleksji, byle szybciej zakończyć spotkanie rady czy
> wywiadówkę. Jedna dostatecznie zdeterminowana i wygadana osoba,
> niekoniecznie dyrektor, może spokojnie sterować tą łódką przy Waszym
> kompletnym bezwładzie. Normalnie stado gęsi, nic dziwnego, że w końcu ktoś
> się bierze za skubanie.
O pszrszm, właśnie przeczytałam statut (regulamin właściwie), lepiej późno
niż wcale ;-)
A i z własnego doświadczenia wiem, że to stado gęsi potrafi się wkurzyć i
uciąć skubiące łapki.
Tak mi się wydaje, że najgorsze, co może być to własnie ta obowiązkowość
rad, karykaturalne uregulowania odnośnie wyboru najpierw w klasach a potem
do szkolnej rady i cała ta otoczka związana ze współistnieniem rady,
dyrekcji i ogółu rodziców, którzy w większości przypadków chcą mieć po
prostu święty spokój. Robienie na siłę społeczeństwa obywatelskiego musiało
się zamienić w groteskę. A że znaleźli się tacy, którzy postanowili
wykorzystać sytuację i zgarnąć coś dla siebie? Uroki najlepszego z ustrojów,
nie? ;-)
Nie Ewo, mój poprzedni post wcale nie był frontalnym atakiem na nauczycieli.
Był bardziej wyrazem bezradności w zaistniałej sytuacji. Zaistniałej dawno
temu i trudnej do odwrócenia. Bo "tradycja", bo właśnie ta bezwładnośc
ogółu...
Agnieszka
|