Data: 2001-06-14 10:39:18
Temat: Re: Re: Gronkowiec u dziecka - pomocy!
Od: Artur Drzewiecki <d...@p...bez.onet.spamu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>On Wed, 13 Jun 2001 23:50:44 +0200, Artur Drzewiecki
><d...@p...bez.onet.spamu.pl> wrote:
>>>U 8 letniego dziecka stwierdzono na migdałkach gronkowca. Jest teraz leczony
>>>przez pediatrę antybiotykiem Augmentin.
>>Rozumiem, że gronkowiec został wyhodowany, zidentyfikowany i jest
>>leczony zgodnie z antybiogramem.
>LOL, alem sie uśmiał. Może mało widziałem ale jak żyję nie widziałem
>człowieka zakażonego czymolwiek a leczonego antybiotykiem któremu zrobiono
>antybiogram! Naprawdę są tacy?
Często być powinni.
Niestety spory odsetek lekarzy wierzy w "doświadczenie" (zdefiniowane
jako wieloletnie powtarzanie tych samych błędów z coraz większym
przekonaniem).
Muszę przyznać, że istnieje możliwość, że gronkowiec został rozpoznany
spojrzeniem "oka pediatry" na migdałki :-)))).
Należy zresztą rozróżnić dwa schematy leczenia:
- empiryczny (oparty na danych statystycznych dotyczących etiologii i
wrażliwości czynników etiologicznych na leki - oczywiście w określonych
okolicznościach),
- celowany - wg antybiogramu.
Niestety w Polsce szeroko stosowane są dwa schematy leczenia:
- "szerokozakresowy" - podaje się antybiotyk(i) o szerokim spektrum
działania, żeby objąć jak najwięcej gatunków bakterii,
- "firmowy" - podaje się lek, za który najłatwiej zdobyć tytuł "best
prescribera" w danej firmie.
Tyle, że one powodują szybkie narastanie oporności na antybiotyki.
>A tobie, o ile przypadek twojego dziecka jest _naprawdę_ poważny radzę
>zamiast biegać po lekarzach właśnie zidentyfikować szczep gronkowca.
>Idź raczej do Sanepidu aniżeli do kliniki.
I właśnie mi o to chodziło - przyznaję się, że niechcący pominąłem
Sanepid.
Reasumując - albo Sanepid albo Instytut/Zakład Mikrobiologii uczelni
medycznej.
>A w ogóle to niemal każdy ma jakiegoś gronkowca (oswojonego) i być może
>twoje dziecko jest na etapie "dogadywania" się ze swoim i ingerencja
>antybiotykiem będzie niewskazana?
Chodzi o nosicielstwo - nie powinno się go leczyć, gdy jest bezobjawowe
i nie stanowi zagrożenia dla innych (np. nosicielstwo gronkowca
metycylinoopornego u transplantologa).
>Jeśli ono żyło w prawie sterylnych warunkach, jak to
>się czasami zdarza w miastach u przewrażliwionych rodziców, to może jest
>to jego pierwszy kontakt i stąd ostrzejsza reakcja?
Właśnie - czy dziecko choruje na infekcje gdo często, czy nie?
--
Artur Drzewiecki
Jeśli chcesz wysłać mi list, usuń słowa "bez." i "spamu." z mego adresu w nagłówku.
|