Data: 2005-09-07 09:10:09
Temat: Re: Religia w I klasie
Od: "Agnieszka" <a...@z...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dfm7ug$9n9$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Agnieszka" ...
> >
> > A to "podobno" leży na tej samej półce co "miała" w ministerstwie.
To
> > "coś zorganizować" najłatwiej jest załatwić, gdy przez przypadek
uda
> > się jedną religię wcisnąć na pierwszą lub ostatnią lekcję: "pani
mi
> > napisze oświadczenie, że bierze pani na siebie obowiązek
zapewnienia
> > bezpieczeństwa za syna". Ale jak religia jest w środku, to nikt ze
> > strony szkoły takiego oświadczenia nie napisze. A dzieci robią, co
> > chcą i nikogo to nie obchodzi. Wiem, bo widzę.
> >
>
> Nie 'podobno', tylko na bank i na pewno. I bez pisania jakichkolwiek
> oświadczeń - szkoła odpowiada za bezpieczeństwo dzieci. Obowiązkiem
> dyrektora jest zorganizowanie opieki dla uczniów nieuczęszczających
na
> religię. Niedopełnienie tego obowiązku i puszczenie uczniów samopas
na
> miasto to imo całkiem skuteczny, choć powolny sposób popełnienia
zawodowego
> samobójstwa.
>
> Dlatego nie wierzę, że nie ma przydzielonego miejsca (biblioteka,
świetlica)
> i osoby odpowiedzialnej za te dzieciaki. Szczególnie, że jak sama
piszesz,
> dyrek jest na tyle świadom swoich obowiązków, że prosi o
oświadczenie
> rodziców, jeżeli religia jest na pierwszej/ostatniej godzinie.
To bardzo ciekawe co piszesz. I bardzo mądre. Niestety szara
rzeczywistość skrzeczy.
Religię wprowadzono do szkół, gdy byłam w liceum. Pamiętam co wtedy
robiłam. Naprawdę. I nie chcę, żeby moje dziecko robiło podobne
rzeczy.
Kiedy Piotrek był w pierwszej klasie i religia była między innymi
lekcjami, to wydawało mi się logiczne, że szkoła zapewni mu opiekę w
tym czasie. Na moje pytanie odpowiedział, że siedzi na korytarzu. Był
na tyle mały, że nie wpadł na to, by robić coś innego... Na moje
pytanie do wychowawczyni, dlaczego dziecko pozostaje bez opieki
dostałam odpowiedź, że przecież w tym czasie chodzi do biblioteki.
Nie, do biblioteki nie chodził, bo pani bibliotekarka ZABRONIŁA
dzieciom z klas 1-3 przesiadywać w bibliotece, a jak któreś zbłądziło
to wyganiała. Po mojej - tym razem awanturze - łaskawie panie
świetliczanki zgodziły się przyjąć dziecko pod swoją opiekę. Ale było
to łaskawie.
W zeszłym roku mieliśmy niewyobrażalne wręcz szczęście i obie lekcje
religii były na pierwszej lekcji. W tym roku już są w środku i wiem,
że Piotrek chodzi samopas. Za tydzień jest zebranie rodziców i jestem
bardzo ciekawa czego się na tym zebraniu dowiem, oj bardzo ciekawa
jestem...
Ewo, ja naprawdę wierzę, że zalecenia (czy co tam) z ministerstwa
regulują takie sprawy, wierzę nawet, że są szkoły, w których te sprawy
są rozwiązane tak jak powinny. Ale niestety nie wszędzie. Są szkoły,
gdzie trzeba walczyć o każdą duperelę, a i tak efekty tej walki są
nikłe. Co jest najbardziej wkurzające wtedy, gdy te "duperele" to jest
bezpieczeństwo dzieci. A dopóki tym dzieciom nie dzieje się
spektakularna krzywda, to teorie o zawodowym samobójstwie dyrektora
można sobie między bajki wsadzić.
Pozdrawiam,
Agnieszka
|