Data: 2005-09-07 12:46:07
Temat: Re: Religia w I klasie
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Agnieszka" ...
>>
> Jak trzeba, to raban potrafię zrobić. Awantura w pierwszej klasie
> poskutkowała tym, że dziecko - z łaską czy bez - przez kolejne 3 lata
> jednak na tej świetlicy siedziało. To że się paniom nie podobało, było
> widać bardzo dobrze, ale dla mnie najważniejsze było, że syn jest pod
> opieką i na tym się skoncentrowałam. Dobre samopoczucie pań
> swietliczanek nie jest mi do szczęścia potrzebne.
Jeżeli miały przydzieloną opiekę nad dzieckiem, to ich samopoczucie nie ma
nic do rzeczy.
Tak po zastanowieniu, na ile znam od środka pracę szkoły: nie uwierzę, że
nie było wyznaczonego miejsca i opiekuna. Pierwsza rzecz, którą się wbija
belfrowi do łba, to ta, że odpowiadasz za dzieci. Dyżuruj, bo odpowiadasz,
nie puszczaj wcześniej z lekcji, bo... itd. aż do absurdów typu: nie posyłaj
po kredę. To taki aksjomat jest, priorytet i zasada działania.
Natomiast nierzadko są problemy z dopilnowaniem szczegółów, np.
powiadomieniem właściwej osoby (bibliotekarki, świetliczanki), że od do
odpowiada za tego i tamtego ucznia. I jeszcze jedna możliwość, powiadomienie
było, ale właściwa osoba nie skojarzyła, że wizyta Piotrusia w bibliotece
czy świetlicy jest związana ze znanym, ale słabo pamiętanym poleceniem dyra.
>
> Ale ja jestem awanturna z urodzenia. A co mają robić ludzie, którzy
> nie znają swoich praw? Mają tylko nadzieję, że dziecku nic się nie
> stanie...
>
Nieznajomość prawa szkodzi.
Czasem trzeba kogoś postawić do pionu, nie ma wyjścia. Ale zawsze na gruncie
prawa.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|