Data: 2002-03-04 21:12:45
Temat: Re: Religia, zasady z "dobrego domu", fanatyzm - jak z tym walczyc?
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dawid" <p...@u...gda.pl> napisał w wiadomości
news:3c828c8e.647531@sunrise.pg.gda.pl...
> On Sun, 3 Mar 2002 00:11:45 +0100, "Saulo" <d...@w...pl> wrote:
>
>
> Nie wiem czy powinno czy nie. Ale jest ono argumentem, ktory matka
> posiada i ktorym spokojnie moze skonczyc kazdy trudny dla niej temat.
> Kolejny argument na niekorzysc Andrzeja.
Wielka szkoda, że nikt dotychczas nie zwrócił uwagi, że jeden z podstawowych
argumentów w dyskusji mają obie strony: matka i córka. Matce zależy na dobru
córki z tego prostego powodu, że ją przecież kocha, niezależnie od tego, co
tam powrzaskuje w chwilach zdenerwowania. I vice versa. Córce zapewne zależy
na dobrych układach zarówno z matką jak i chlopakiem. I to nie tylko ze
względów finansowych. Większość dzieci kocha przecież swoich rodziców.
>
>
> To jest bardzo plynna sprawa. Matka spokojnie moze powiedziec, nie
> bedziesz spedzala z tym chlopakiem nocy bo jestes lekkomyslna (on jest
> lekkomyslny), a jak zajdziesz w ciaze, to ja je bede musiala
> utrzymywac, jesli nie was razem. Jest to ciezkie do podwazenia :)
>
Ale awantura zaczęła się od drobiazgu polegającego na zbyt swobodnym
zachowaniu się A.M. w cudzym domu. Podobne odczucia miałaby kobieta w
restauracji, której partner siorbie herbatę nie wyjmując łyżeczki z
filiżanki.
> Podstawowa kwestia jest dobro dziecka, zaklada sie i slusznie, ze
> najwiecej o dobru dziecka wiedza wlasnie rodzice. Stad popychanie
> rodzicow dziecka w kierunku konkretnej szkoly lub zabronienie
> konkretnej religii moze byc slusze. W sytuacjach ekstremalnych, o
> ktorych piszesz problem moze wygladac nastepujaco: dziecko chce
> konkretnie tego i tego, rodzice czegos innego, nikt nie idzie na
> ustepstwa, co wiec z "domowych" srodkow rodzicom, by przekonac dziecko
> by zrobilo jak chca? Finanse. Jakkolwiek calkowite przestanie lozenia
> na dziecko jest z pewnoscia chore.
Nie jest chore, tylko jest po prostu przestępstwem niealimentacji, za które
idzie się do więzienia. Na dzieci upośledzone umysłowo, niezdolne do
samodzielnej egzystencji, rodzice mają obowiązek łożyć do końca życia.
> >Rodzice, splodziwszy dzieci, maja obowiazek je
> >utrzymywac. To nie jest żadna łaska. Dzieci nie sa wlasnoscia rodziców.
>
> A dzieci maja obowiazek wspierac rodzicow, nawet jesli dawno juz
> wyfrunely z domu.
Dokładnie. Dlatego złośliwie zapytałam o tę ewentualną paraplegię mamuśki,
czy inne ciężkie schorzenie, wymagające wielu lat opieki nad zniedołężniałym
wtedy rodzicem. Niby można za sowitą łapówkę taki wrak kopsnąć do domu
starców...Ale co z sumieniem?
>
> Btw. nie wiem czy dobrze pamietam, ale utrzymywanie wbrew pozorom
> niewiele oznacza, ot pare metrow kwadratowych (chyba 3) jesli dziecko
> jest zameldowane, jedzenie i pieniadze na zapewnienie podstawowych
> potrzeb bytowych (zadne kokosy).
Jeśli chodzi o metry, to nie 3 a 10. Taka kiedyś była socjalistyczna norma
:). A poza tym -cóż byś Ty chciał jeszcze?
>
>
> Zgadza sie. Tylko jaki stopien niezaleznosci kiedy?
Zgodny z podstawowymi potrzebami życiowymi obu stron. Jeśli dziecko jest
niepełnoletnie, zawsze te granice wyznaczają wtedy rodzice.
>
> Masz racje. Mysle, ze roznica miedzy nami wynika nie z realizacji a z
> podejscia. Ja w takiej sytuacji mysle o mozliwych argumentach,
> kontratakach, zejsciach, unikach, zagraniach i opracowuje sobie
> optymalne podejscie do nich.
Mnie się to wszystko wydaje takie niemiłe, wyrachowane, fałszywe, podstępne,
jak każda walka. Piszesz nawet o "planowaniu wojny" :(. I chyba nie od tego
Andrzej powinien układać sobie kontakty z przyszłą teściową. Nie tylko
dzieci wyczuwają fałsz. Starsi ludzie też. Najsmutniejsze, że On w niej
wogóle nie widzi matki, tylko upierdliwą zrzędzącą babę, którą dla własnej
wygody trzeba spacyfikować. Dobrze, że chociaż Dawid potrafił Mu uświadomić,
w jaką sytuację chce wmanewrować swoją sympatie.
. Powinna jednak walczyc o swoja godnosc.
Ty znów o tej walce :(. Jaki bagaż wyniesie z domu dziewczyna, którą ktoś
usiłuje przekonać, że powinna "walczyć" z własną matką, zamiast jej słuchać.
> >Mialem na mysli zrozumienie sytuacji przez matke :-)
A niby dlaczego to matka miałaby ustąpić przed roszczeniową postawą chłopaka
17-to letniej zaledwie córki, a nie odwrotnie? Nawet gdy już skończy te
upragnione 18 lat, to dziewczyna w tym wieku nie ma przecież żadnego
intratnego zawodu.Chce być czyjąś utrzymanką lub na zasiłku dla
bezrobotnych? Moim zdaniem to niezbyt ambitna perspektywa. A jaka
uzależniająca!
>
>
> Bedac na swoim otrzymuje:
> - "krzywa" milosc rodzicielska
> - mozliwosc zycia z kims kogo kocha
Zakładasz więc, że matki nie kocha, tylko jest w tym domu na statusie
pasożyta? I czy ktoś taki jest w ogóle zdolny do miłości? Czy aby pasożyt
nie zmieni tylko żywiciela? Nawet sensowne. jednego już przecież
wyeksploatował...
Dorrit
>
>
> pozdrowka,
>
> Dawid
>
> ICQ: 16199503
|