| « poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2004-11-03 13:49:22
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckn59zh68wwf$.dlg@iska.from.poznan...
> Bład nastepuje w punkcie:
> "PW=troska firmy o zdrowie pracownika,"
> Bo PW = troska o zdrowie nieobecnego pracownika.
>
> Przyczyna pierwotna - nieobecnosc pracownika, ktora komplikuje firmie
życie
> Przyczyna wtórna - troska o zdrowie nieobecnego pracownika
Ale przecież mówiliśmy o przyczynach naszych poszukiwań. Czy zatem przyczyna
może być oderwana od skutków ? Czy może być tak, że przyczyna jest
niezależna od osoby, u której wywołała skutki ??
Czy poprawne logicznie jest uważanie, że przyczyna dotyczy rodziny, skoro
chodzi o przyczynę, jaka wywołała reakcję w firmie i to było głównym wątkiem
dyskusji?
Byłoby poprawne, gdybyś gdziekolwiek to zaznaczyła - że nie chodzi Ci o
przyczyny naszego postępowania tylko ew. postępowania rodziny.
> > Czy zatem zasadne jest zadanie pytania jak rodzina ma się zajmować
troską
> > firmy ??
>
> Niestety zafiksowałaś się na zajmowaniu się troską firmy... niezasadnie.
Jesteś pewna ?
> > Nie te zdania miałam na myśli :) Nie wykręcaj kota ogonem, bo przeciez
piszę
> > wyraźnie, do których stwierdzeń mam zastrzeżenia.
>
> O nie moja droga - to, że Ty nie potrafisz logicznie powiązać wypowiedzi
to
> nie znaczy, że ja odwracam kota ogona.
> Pomyśl nad tym... może to Ci pomoże:
>
> "Wy się martwcie jak szybko załatwić zastępstwo za nieobecnego
> pracownika. A o zdrowie i życie tego nieobecnego pracownika niech się
> martwi jego rodzina.
> Mam nadzieję, że teraz udało Ci się zrozumieć treść wypływającą z *tych*
> *dwóch* *zdań* :]"
>
> Twoja odpowiedź na moje słowa:
> "Niestety, mam problemy ze zrozumieniem zdań nielogicznych... :("
>
> I pytanie kluczowe:
> "A cóz było nielogicznego w tych dwóch zdaniach"
>
> Powodzenia w rozważaniach :]
Moje stwierdzenie, że mam problemy ze zrozumieniem zdań nielogicznych nie
dotyczyło tych konkretnych zdań. Dotyczyło Twojego stwierdzenia, że może
"teraz" zrozumiem. Zatem zasugerowałam, że poprzednio nie mogłam, bo nie
rozumiem zdań nielogicznych (przepraszam, nie napisałam łopatologicznie,
wierzyłam, że załapiesz...). W dalszej części wypowiedzi potwierdziłam to,
pisząc "nie te zdania miałam na myśli".
Przeoczyłaś to jedno zdanie? Podły serwer Ci je zeżarł ? Mucha narobiła na
monitor w tym miejscu i nie przeczytałaś?
> Najpierw musisz coś na ten temat napisać... ja jestem cierpliwa :]
Nie wątpię :)
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2004-11-03 13:49:44
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:42c6.00000992.4188da2c@newsgate.onet.pl...
> "Kaszycha" <k...@n...pl> wrote:
> Ja np. teraz jako osoba, której nie spodobalo sie postepowanie Moniki,
moglabym
> sie poczuc skrzywdzona i urazona wrzuceniem mnie do worka ludzi, którzy:
"mają
> coś na sumieniu, coś do ukrycia, grają jakąś grę, manipulują".
> Mnie akurat urazic nielatwo ale wez pod uwage, ze moglas kogos w ten
sposób
> obrazic badz sprawic przykrosc.
Aga- przecież to co napisałam o ludziach, którzy tak postępują to wyłacznie
moja opinia i naprawdę nie dotyczy Ciebie osobiście ani Lii a nikogo
konkretnego. Po prostu w grupie ludzi, którym to postępowanie nie odpowiada
jest grupa ludzi mających cos do ukrycia. Akurat ich motywy obrony "nie
wtrącania się " nikogo w ich sprawy sa dla mnie jasne i zrozumiałe. Nie ma
co dyskutować- wszystko jasne. Z innymi dyskutuję.
Może i racja, że słowa nalezy dbierać uważniej- ale w końcu gdyby tak
wszystko tłumaczyć, precyzowac kropka po kropce to byłoby nudne jak flaki z
olejem no i część Grupowiczów pewnie miałaby żal, że się obraża ich
inteligencję...
I nie czuję się urażona- nie ma czym :)
Pozdrawiam Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2004-11-03 13:55:30
Temat: Re: Rodzinne komplikacjeDnia 2004-11-03 14:49:22 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *idiom* skreślił te oto słowa:
> Ale przecież mówiliśmy o przyczynach naszych poszukiwań. Czy zatem przyczyna
> może być oderwana od skutków ? Czy może być tak, że przyczyna jest
> niezależna od osoby, u której wywołała skutki ??
Jak postarasz się zrozumieć, że ta przyczyna nie powinna była u Was
wywoływać tego co zrobiliście to wszystko stanie się prostsze...
> Czy poprawne logicznie jest uważanie, że przyczyna dotyczy rodziny, skoro
> chodzi o przyczynę, jaka wywołała reakcję w firmie i to było głównym wątkiem
> dyskusji?
Ujmę to tak:
Poszukiwanie pracownika nastąpiło ponieważ:
1. nie pojawił się w pracy
2. martwiliscie sie o jego życie
Najpierw pojawiła się przyczyna pierwsza. Po dojechaniu psa gończego na
miejsce zamieszkania ofiary okazało się, że nie jest on tam osiągalny. Dla
firmy oznacza to, że nieobecny pracownik w tym dniu jest dla Was
niedostępny, a więc możliwie szybko musicie znaleźć zastępstwo.
Przyczyna druga powodująca dalsze poszukiwania pojawiła się dopiero na
miejscu zamieszkania ofiary. Wnioskuję na podstawie:
"skoczył do jego domu i przekonał się, że auto stoi pod blokiem,
ale nikt nie reaguje na dzwonienie dzwonkiem i domofonem.
Zaczęliśmy sie poważnie martwić - może coś się stało?"
Otóż, moim zdaniem martwienie się o zdrowie i życie ofiary nie leży w
gestii firmy, lecz rodziny ofiary.
Ja rozumiem, że są ludzie, którzy nie przezyją w pełni dnia dopóki nie
wysłuchają wszystkich plotek na ławce czy w sklepiku, ale w miejscu pracy
takie nawyki należałoby trzymać na smyczy.
> Byłoby poprawne, gdybyś gdziekolwiek to zaznaczyła - że nie chodzi Ci o
> przyczyny naszego postępowania tylko ew. postępowania rodziny.
Przepraszam, chodzi mi o przyczyny dla których wszczyna się poszukiwania
bogu ducha winnego człowieka.
>>> Czy zatem zasadne jest zadanie pytania jak rodzina ma się zajmować
> troską
>>> firmy ??
>> Niestety zafiksowałaś się na zajmowaniu się troską firmy... niezasadnie.
> Jesteś pewna ?
Tak. I co mi teraz zrobisz? :]
> Moje stwierdzenie, że mam problemy ze zrozumieniem zdań nielogicznych nie
> dotyczyło tych konkretnych zdań. Dotyczyło Twojego stwierdzenia, że może
> "teraz" zrozumiem. Zatem zasugerowałam, że poprzednio nie mogłam, bo nie
> rozumiem zdań nielogicznych (przepraszam, nie napisałam łopatologicznie,
> wierzyłam, że załapiesz...). W dalszej części wypowiedzi potwierdziłam to,
> pisząc "nie te zdania miałam na myśli".
>
> Przeoczyłaś to jedno zdanie? Podły serwer Ci je zeżarł ? Mucha narobiła na
> monitor w tym miejscu i nie przeczytałaś?
Nie denerwuj się tak... jeśli już musisz denerwuj się o zdrowie i zycie
swoich wspolpracowników :]
Nie przeoczyłam zdania. Pominęłam je, bo nie wnosiło nic do ciągu
logicznego nad którym miałaś się zastanowić. Naprawde... na serwer nie
narzekam, a monitor utrzymuję w czystości (nie wszystkie swoje
doswiadczenia musisz przekładac na innych ludzi).
>> Najpierw musisz coś na ten temat napisać... ja jestem cierpliwa :]
>
> Nie wątpię :)
To na dzisiaj koniec z tłumaczeniem Ci czegokolwiek, bo widzę że nie tylko
mnie przerosło zadanie wytłumaczenia Ci kilku podstawowych kwestii :]
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2004-11-03 14:04:50
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:thwrobhmz3pg$.dlg@iska.from.poznan...
> Dnia 2004-11-03 13:49:45 w sprzyjających i niepowtarzalnych
okolicznościach
> przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:
>
> > Rozumiesz pewnie, że mam subiektywne odczucie co do sytuacji opisywanej
> > przez Monikę z powodu o których piszę poniżej. Jednak nie rozumiem
Twojego
> > popadania w przesadyzm?
>
> Oczywiście rozumiem Twoje nastawienie do tej sytuacji.
No to super- co z Twoim przesadyzmem w takim razie? Ja jakoś nie rozumiem a
Ty widac nie masz ochoty wyjaśnić.
> > Jak facet nie przyszedł a miał być ( a o ile dobrze rozumiem to zdarzyło
mu
> > sie po raz pierwszy) i nie da się do niego dodzwonić to widać, że nie
jest
> > ok, prawda?
>
> Szczęsliwie moja wyobraźnia podpowiada mi dzisiątki innych powodów niż
> zawał i śmierć, gdy ktoś się gdzieś nie pojawia i nie odbiera telefonu.
Do pierwszego razu Lia, do pierwszego razu, którego Ci nie życzę.
> przydarzyć od czasu do czasu.
> Ponieważ wiem, że zdarza mi się wyłaczac telefon w domu i komórkę, bo nie
> mam ochoty z nikim rozmawiać to nie wpadam w panikę, gdy przez godzinę nie
> mogę się dodzwonić do rodziców...itd...
To wszystko tłumaczy- bierzesz pod uwagę tylko swoje osobiste doświadczenia-
to dopóki nie dostaniesz zawału, wylewu czy normalnie ktoś Cię napadnie i
pobije w Twoim własnycm domu- po prostu nie zrozumiesz czym kierowała się
Monika i o czym ja piszę.
Ale skoro Twoja wyobraźnia jest taka właśnie to naprawdę się cieszę, ze nie
rozumiesz i obyś nigdy nie zrozumiała :)
> Ja jedynie zareagowałam na Twoje stwierdzenie "Gdyby żyła to
> spytałabym ją czy zainteresowanie sąsiadów uznałaby z nękanie..."
> sugerujące, że sąsiedzi powinni sie interesować swiatłem innych.
Dla mnie to jak mówisz jest tylko i wyłącznie sugestia, żaden pewnik, żaden
absurd. Pożywka dla wyobraźni jeśli ktoś ją posiada oczywiście....
>>
> > Powinnam chyba przeprosić!
>
> Moim zdaniem nie masz za co, ale jeśli to Ci poprawi nastrój.
Powinnam przeprosić siebie, że potraktowałam grupę pl. soc. rodzina jak
grupę ludzi przyjacielskich, nastawionych pozytywnie. O naiwności ludzka!
A nastrój jest w porządku- nawet bardzo.
> > Nie zgadzam się, że Monika przesadziła. Zachowała się po ludzku i ja to
> > popieram w pełni i nie uważam za coś niewłaściwego. Ludzie którzy mają
coś
> > na sumieniu, coś do ukrycia, grają jakąś grę, manipulują- owszem im się
to z
> > pewnościa nie spodoba. Ale to jest ich problem a nie mój ani podobnych
> > Monice Ludzi (celowo z dużej litery)
>
> Tak, tak - bo wszyscy, którzy nie lubią jak im firma zaczyna gościć we
> własnym domu, albo nie życzą sobie by sąsiedzi wtykali im nos do garnków
> mają coś na sumieniu... to Ty może wróć do studiowania puchatego, bo on
nie
> ma problemów ani w z wyciąganiem wniosków ani z wymyślaniem teorii na tym
> poziomie :]
Powiedz mi co jest takiego złego w tym, że ktoś się troszczy o druga osobę?
Co tak bardzo może się nie podobać jeśli nie masz nic niewygodnego do
ukrycia?
Dla mnie to jest dopiero absurd....
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2004-11-03 14:27:02
Temat: Re: Rodzinne komplikacje"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote:
> Może i racja, że słowa nalezy dbierać uważniej- ale w końcu gdyby tak
> wszystko tłumaczyć, precyzowac kropka po kropce to byłoby nudne jak flaki z
> olejem no i część Grupowiczów pewnie miałaby żal, że się obraża ich
> inteligencję...
Przasadzasz ;)
Wydaje mi sie, ze prostota i precyzja wypowiedzi pozwala uniknac sporej gamy
klotni. Wole miec wylozone cos lopatologicznie ( dopoki wciaz kulturalnie ) niz
domyslac sie co autor mial na mysli i czy chcial mnie obrazic czy uczynil to
nieswiadomie ;)
pzdr
agi, której chyba w nalog wchodzi dyskusja z Kaszycha ;)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2004-11-03 14:28:01
Temat: Re: Rodzinne komplikacjeDnia 2004-11-03 15:04:50 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:
>> Oczywiście rozumiem Twoje nastawienie do tej sytuacji.
>
> No to super- co z Twoim przesadyzmem w takim razie? Ja jakoś nie rozumiem a
> Ty widac nie masz ochoty wyjaśnić.
Myslałam, że już doczytałaś o tym, że ten 'przesadyzm' to ironia...
>> Szczęsliwie moja wyobraźnia podpowiada mi dzisiątki innych powodów niż
>> zawał i śmierć, gdy ktoś się gdzieś nie pojawia i nie odbiera telefonu.
> Do pierwszego razu Lia, do pierwszego razu, którego Ci nie życzę.
Pierwszy raz mam za sobą - nadal nie podejrzewam, że stało się najgorsze
gdy rodzice nie odbierają telefonu. Może to kwestia przyzwyczajenia... po
tylu latach wykonywania niebezpiecznej pracy przez moich rodziców dla dobra
własnej psychiki zapewne nie zamartwiam się tym, że ktoś nie odbiera
telefonu. Prawdopodobienstwo, że stało się cos złego jest mniejsze niż
prawdopodobienstwo, że komórka się rozładowała, są poza zasięgiem, albo
własnie nie mogą odebrać telefonu.
> To wszystko tłumaczy- bierzesz pod uwagę tylko swoje osobiste doświadczenia-
> to dopóki nie dostaniesz zawału, wylewu czy normalnie ktoś Cię napadnie i
> pobije w Twoim własnycm domu- po prostu nie zrozumiesz czym kierowała się
> Monika i o czym ja piszę.
> Ale skoro Twoja wyobraźnia jest taka właśnie to naprawdę się cieszę, ze nie
> rozumiesz i obyś nigdy nie zrozumiała :)
Otóż to jest argument z cyklu "jak bedziesz miec dziecko to pogadamy o...".
Ja pomimo tego, że mam doświadczenie pt. "moi rodzice zostali napadnięci i
nie wyszli z tego bez szwanku" nadal nie wyobrazam sobie najgorszego. Taki
ze mnie typ - nie ma sensu zamartwianie się na zapas.
> Powinnam przeprosić siebie, że potraktowałam grupę pl. soc. rodzina jak
> grupę ludzi przyjacielskich, nastawionych pozytywnie. O naiwności ludzka!
Człowiek uczy sie całe życie...
> Powiedz mi co jest takiego złego w tym, że ktoś się troszczy o druga osobę?
Jak już pisałam, od troszczenia są rodzina, przyjaciele, znajomi, ludzie
których o to prosisz albo ci, ktorym za to płacisz.
Jeśli firma jest dla Ciebie miejscem pracy od - do to troska firmy jest li
i jedynie wtykaniem nosa w nie swoje sprawy.
> Co tak bardzo może się nie podobać jeśli nie masz nic niewygodnego do
> ukrycia?
Niektórzy ludzie szanują swoją prywatność.
Pracowałam w firmie, w której *pracowałam* i nie miałam zamiaru sie nią
dzielić ani tym, że mam nowego kota, ani tym, że mi umarł chomik.
Pracowałam w siedziebie firmy, i najnormalniej w świecie nie życzyłam
sobie, żeby np dyrektor handlowy nachodził mnie w moim mieszkaniu.
Nie lubię gdy w firmie czas się spędza na piciu herbatki i omawianiu
artykułu z ostatniego "Twojego Stylu" czy konsystencji kupki dziecka
sekretarki.
Niektórzy ludzie tak mają... że pracują od 8 do 20, ale po od 20 do 8 nie
chcą żeby firma ingerowała w ich życie.
Tak samo nie życzę sobie, żeby o 21.00 przychodziła sąsiadka z dołu
pożyczyć mąkę.
Jak się nikogo nie spodziewam to nie reaguję na domofon - nie oznacza to,
ze własnie mam zawał, oznacza to, że nie chce mi się z nikim widzieć.
Naprawde nie trzeba miec nic do ukrycia, ani nic na sumieniu, żeby szefa
chcieć oglądać tylko w biurze, a sąsiadkę tylko na klatce schodowej.
> Dla mnie to jest dopiero absurd....
Kwestia podejscia do życia, i poszanowania swojej prywatnosci i czasu.
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2004-11-03 14:38:03
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:i7v0yuvz5wo1.dlg@iska.from.poznan...
> Jak postarasz się zrozumieć, że ta przyczyna nie powinna była u Was
> wywoływać tego co zrobiliście to wszystko stanie się prostsze...
Ale wywołała.
I była to przyczyna.
Czy powinna czy nie to już inna sprawa i nie ma znaczenia w tym momencie.
> Ujmę to tak:
> Poszukiwanie pracownika nastąpiło ponieważ:
> 1. nie pojawił się w pracy
> 2. martwiliscie sie o jego życie
>
> Najpierw pojawiła się przyczyna pierwsza. Po dojechaniu psa gończego na
> miejsce zamieszkania ofiary okazało się, że nie jest on tam osiągalny. Dla
> firmy oznacza to, że nieobecny pracownik w tym dniu jest dla Was
> niedostępny, a więc możliwie szybko musicie znaleźć zastępstwo.
>
> Przyczyna druga powodująca dalsze poszukiwania pojawiła się dopiero na
> miejscu zamieszkania ofiary. Wnioskuję na podstawie:
> "skoczył do jego domu i przekonał się, że auto stoi pod blokiem,
> ale nikt nie reaguje na dzwonienie dzwonkiem i domofonem.
> Zaczęliśmy sie poważnie martwić - może coś się stało?"
>
> Otóż, moim zdaniem martwienie się o zdrowie i życie ofiary nie leży w
> gestii firmy, lecz rodziny ofiary.
>
> Ja rozumiem, że są ludzie, którzy nie przezyją w pełni dnia dopóki nie
> wysłuchają wszystkich plotek na ławce czy w sklepiku, ale w miejscu pracy
> takie nawyki należałoby trzymać na smyczy.
Super wywód. Z tym zastrzeżeniem, że znowu Ci ściereczka do kurzu zasłoniła
kawałek mojego zdania "Obowiązkowy, odpowiedzialny, bez uprzedzenia nie
przyszedł - zaczęliśmy się
martwić. Okazało się, że nie odbiera komórki ani tel domowego"
Zatem wniosek, że przyczyna druga zaszła po wizycie jest błędny.... Ale nie
jestem zaskoczona...
Tyle tylko, że nie ma najmniejszego znaczenia z punktu widzenia oceny
Twojego błedu logicznego.
BTW dlaczego pominęłaś kwestie logiczności Twojej wypowiedzi, a zajęłaś się
z nianacka, znowu kwestią kto powinien się martwić o zdrowie i plotki?
> > Przeoczyłaś to jedno zdanie? Podły serwer Ci je zeżarł ? Mucha narobiła
na
> > monitor w tym miejscu i nie przeczytałaś?
>
> Nie denerwuj się tak... jeśli już musisz denerwuj się o zdrowie i zycie
> swoich wspolpracowników :]
A skąd wniosek, że się zdenerwowałam? Przyłapanie interlokutora na byku mnie
nie denerwuje - bawi wyłącznie. Taką mam wredną naturę, że jak ktoś probuje
udowodnić, jaka jestem głupia, ale mu średnio wychodzi, to sprawia mi to
radość...
> Nie przeoczyłam zdania. Pominęłam je, bo nie wnosiło nic do ciągu
> logicznego nad którym miałaś się zastanowić. Naprawde... na serwer nie
> narzekam, a monitor utrzymuję w czystości (nie wszystkie swoje
> doswiadczenia musisz przekładac na innych ludzi).
A, rozumiem, czyli pomijasz co wg ciebie zbędne, a mimo tego zastanawiasz
się nad logiką całej wypowiedzi? To, przyznasz pewno, dość twórcze podejście
do logiki.
> To na dzisiaj koniec z tłumaczeniem Ci czegokolwiek, bo widzę że nie tylko
> mnie przerosło zadanie wytłumaczenia Ci kilku podstawowych kwestii :]
No, cóż... Nikt od Ciebie tego nie wymagał :D
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2004-11-03 15:46:04
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:t5xa2r9vtbxo.dlg@iska.from.poznan...
> >
> > No to super- co z Twoim przesadyzmem w takim razie? Ja jakoś nie
rozumiem a
> > Ty widac nie masz ochoty wyjaśnić.
>
> Myslałam, że już doczytałaś o tym, że ten 'przesadyzm' to ironia...
Nie doczytałam bo to nie było napisane. No i u Ciebie - logicznej przeciez
osoby o wiele bardziej spodziewałam się argumentów a nie ironii.
> Otóż to jest argument z cyklu "jak bedziesz miec dziecko to pogadamy
o...".
> Ja pomimo tego, że mam doświadczenie pt. "moi rodzice zostali napadnięci i
> nie wyszli z tego bez szwanku" nadal nie wyobrazam sobie najgorszego. Taki
> ze mnie typ - nie ma sensu zamartwianie się na zapas.
Zgadzam się, że zamartwianie się na zapas nie mam sensu, ale czy my
przypadkiem nie dyskutujemy o troszczeniu się o innych ludzi? Odbiegasz
daleko od tematu....
> > Powinnam przeprosić siebie, że potraktowałam grupę pl. soc. rodzina jak
> > grupę ludzi przyjacielskich, nastawionych pozytywnie. O naiwności
ludzka!
>
> Człowiek uczy sie całe życie...
I umiera głupi- ale szcześciem nie Ty jedna tu piszesz.....
> > Powiedz mi co jest takiego złego w tym, że ktoś się troszczy o druga
osobę?
> Niektórzy ludzie szanują swoją prywatność.
> Pracowałam w firmie, w której *pracowałam* i nie miałam zamiaru sie nią
> dzielić ani tym, że mam nowego kota, ani tym, że mi umarł chomik.
> Pracowałam w siedziebie firmy, i najnormalniej w świecie nie życzyłam
> sobie, żeby np dyrektor handlowy nachodził mnie w moim mieszkaniu.
A nachodził Cię?
Rozumiem, że naruszeniem prywatności jest w Twoim rozumieniu także pytanie o
zdrowie, dyskusja o obejrzanym filmie czy artykule z "twojego Stylu"?
Właściwie to wszelkie tematy poza zawodowymi.
Dla mnie to okropne sztywniactwo. Sama właśnie dzięki gadkom o artykułach w
Twoim Stylu poznałam dwie wspaniałe przyjaciółki. Praca w przyjaznym
środowisku jest przyjemnością- przynajmniej dla mnie. Spędzamy tam tyle
czasu! Moim zdaniem nie da się wyłaczyc życia na czas pełnienia obowiązków
zawodowych bo normalnie nie byłoby kiedy żyć.
> Tak samo nie życzę sobie, żeby o 21.00 przychodziła sąsiadka z dołu
> pożyczyć mąkę.
Jasne są sklepy całodobowe! A ja lubię gdy przychodzi do mnie...I tu sie
różnimy!
> Jak się nikogo nie spodziewam to nie reaguję na domofon - nie oznacza to,
> ze własnie mam zawał, oznacza to, że nie chce mi się z nikim widzieć.
Może Ty jesteś gwiazda estradową i nazwisko Twoje Górniak?
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2004-11-03 16:08:36
Temat: Re: Rodzinne komplikacjeDnia 2004-11-03 16:46:04 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Kaszycha* skreślił te oto słowa:
> Nie doczytałam bo to nie było napisane.
Było w poście do idiom.
Ale rzeczywiscie nie masz obowiązku czytania wszystkiego w tym wątku.
> No i u Ciebie - logicznej przeciez
> osoby o wiele bardziej spodziewałam się argumentów a nie ironii.
Sklasyfikuj mnie jako osobę złośliwą - łatwiej Ci będzie odczytywać moje
intencje :]
> Zgadzam się, że zamartwianie się na zapas nie mam sensu, ale czy my
> przypadkiem nie dyskutujemy o troszczeniu się o innych ludzi? Odbiegasz
> daleko od tematu....
Kontynuuję kierunek narzucony przez Ciebie. Dyskusja o troszczeniu przeszła
w pokazanie, że kwestia doświadczeń warunkuje nasze reakcje na pewne
zdarzenia (np brak kontaktu z jakąś osobą). Pokazałam jedynie, że mając
spektrum "złych" doświadczeń nie każdy zakłada, że ten brak kontaktu via
telefon oznacza to najgorsze.
>>> Powinnam przeprosić siebie, że potraktowałam grupę pl. soc. rodzina jak
>>> grupę ludzi przyjacielskich, nastawionych pozytywnie. O naiwności
>>> ludzka!
>> Człowiek uczy sie całe życie...
> I umiera głupi- ale szcześciem nie Ty jedna tu piszesz.....
I owszem, oprócz mnie nastawionej pozytywnie do życia, znajdziesz jeszcze
takich, którzy wszędzie widzą zawały i trupy zjadane przez psy ;]
>> Niektórzy ludzie szanują swoją prywatność.
>> Pracowałam w firmie, w której *pracowałam* i nie miałam zamiaru sie nią
>> dzielić ani tym, że mam nowego kota, ani tym, że mi umarł chomik.
>> Pracowałam w siedziebie firmy, i najnormalniej w świecie nie życzyłam
>> sobie, żeby np dyrektor handlowy nachodził mnie w moim mieszkaniu.
>
> A nachodził Cię?
A niechby spróbował :]
> Rozumiem, że naruszeniem prywatności jest w Twoim rozumieniu także pytanie o
> zdrowie, dyskusja o obejrzanym filmie czy artykule z "twojego Stylu"?
To są sytuacje, które mają prawo się pojawić w pracy w przerwie
śniadaniowej, a nie w trakcie pracy.
> Właściwie to wszelkie tematy poza zawodowymi.
To pewnie zależy czy płacą za pracę czy za odsiedziane godziny.
> Dla mnie to okropne sztywniactwo.
To jest normalne jak się pracuje w firmie gdzie oceniany jestes za efekty
swojej pracy. Jak ktoś ma fantazję siedzieć po nocach w biurze bo w trakcie
dnia bardziej fascynowały go pogaduszki to jego sprawa. Ja za bardzo lubię
swój dom i czas poświęcany przyjaciołom, żeby nocować w firmie.
> Sama właśnie dzięki gadkom o artykułach w
> Twoim Stylu poznałam dwie wspaniałe przyjaciółki. Praca w przyjaznym
> środowisku jest przyjemnością- przynajmniej dla mnie.
Najprostsza droga do zepsucia atmosfery w pracy - ścięcie się z kimś komu
się powierzało sekrety swojego życia.
> Spędzamy tam tyle
> czasu!
Tyle ile potrzeba na wykonanie swoich obowiązków plus to co przebombiemy na
pogaduszki o kolorowych gazetach. Może niektórzy lubią szybko zrobić to co
do nich należy, a w domu porozmawiać ze swoim partnerem o przeczytanej
ksiązce... Cokto lubi...
> Moim zdaniem nie da się wyłaczyc życia na czas pełnienia obowiązków
> zawodowych bo normalnie nie byłoby kiedy żyć.
Zostań sobie kiedyś szefem, kieruj pracą grupy ludzi, wejdź z nimi w
relacje kumpelskie, a potem zacznij wymagac, oceniac, i sprawiedliwie
przyznawac premie... powodzenia :]
>> Jak się nikogo nie spodziewam to nie reaguję na domofon - nie oznacza to,
>> ze własnie mam zawał, oznacza to, że nie chce mi się z nikim widzieć.
> Może Ty jesteś gwiazda estradową i nazwisko Twoje Górniak?
Nie, ja mam zaspokojone potrzeby afiliacyjne, i nie potrzebuję
zainteresowania ze strony obojętnych mi ludzi.
(A pani Górniak nie otworzyła Ci drzwi jak się dobijałaś do jej domofonu?
;])
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2004-11-03 17:21:38
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Użytkownik "Lia" <L...@a...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:1qu8t7cz4phfg.dlg@iska.from.poznan...
> Sklasyfikuj mnie jako osobę złośliwą - łatwiej Ci będzie odczytywać moje
> intencje :]
A szkoda, bo sprawiałaś wrażenie osoby logicznej i pozbawionej nadmiernych
emocji. No ale skoro tego sobie właśnie życzysz...
pewne
> zdarzenia (np brak kontaktu z jakąś osobą). Pokazałam jedynie, że mając
> spektrum "złych" doświadczeń nie każdy zakłada, że ten brak kontaktu via
> telefon oznacza to najgorsze.
I spokojnie zwalnia się z troski o nich. To po ilu dniach a może tygodniach
albolatach budzi się w Tobie niepokój gdy ktoś kto zazwyczaj nie zawalał
zawala i nie odpowiada na telefony?
> I owszem, oprócz mnie nastawionej pozytywnie do życia, znajdziesz jeszcze
> takich, którzy wszędzie widzą zawały i trupy zjadane przez psy ;]
Zaliczam się do nich to ich świetnie rozumiem.
>mieszkaniu.
> >
> > A nachodził Cię?
>
> A niechby spróbował :]
Ochroniarz już sobie z nim poradzi :)
> To są sytuacje, które mają prawo się pojawić w pracy w przerwie
> śniadaniowej, a nie w trakcie pracy.
>
> > Właściwie to wszelkie tematy poza zawodowymi.
>
> To pewnie zależy czy płacą za pracę czy za odsiedziane godziny.
>
> > Dla mnie to okropne sztywniactwo.
>
> To jest normalne jak się pracuje w firmie gdzie oceniany jestes za efekty
> swojej pracy.
Zauważyłam po sobie, że co jakiś czas przerwa w pracy pomaga a nie szkodzi.
Myśli trzeba oderwać od problemu, nabrać dystansu aby go skutecznie
rozwiązać.No chyba, że się kroi kurczaki na akord i za każda sztukę masz 2
zł- to faktycznie- trzeba robić a nie gadać. Dwa zdania i kurcze 4 zł mniej
:(
Jak ktoś ma fantazję siedzieć po nocach w biurze bo w trakcie
> dnia bardziej fascynowały go pogaduszki to jego sprawa. Ja za bardzo lubię
> swój dom i czas poświęcany przyjaciołom, żeby nocować w firmie.
>
> > Sama właśnie dzięki gadkom o artykułach w
> > Twoim Stylu poznałam dwie wspaniałe przyjaciółki. Praca w przyjaznym
> > środowisku jest przyjemnością- przynajmniej dla mnie.
>
> Najprostsza droga do zepsucia atmosfery w pracy - ścięcie się z kimś komu
> się powierzało sekrety swojego życia.
A kto mówi o powierzaniu sekretów życia? Dla Ciebie przyjaźn to spowiedź?
Poza tym co to niby oznacza ścięcie w pracy? W przyjaznym środowisku
zazwyczaj jest problem do rozwiązania a nie "ścięcia". Może przez gadanie o
katarach i kupkach dzieci unikniesz ścięć, spróbuj powodzenia:)
> > Spędzamy tam tyle
> > czasu!
>
> Tyle ile potrzeba na wykonanie swoich obowiązków plus to co przebombiemy
na
> pogaduszki o kolorowych gazetach. Może niektórzy lubią szybko zrobić to co
> do nich należy, a w domu porozmawiać ze swoim partnerem o przeczytanej
> ksiązce... Cokto lubi...
Taaa i jak wyrobisz swoje obowiązki za dwie godziny to po prostu
wychodzisz zamiast siedzieć 8 przepisowych godzin. Patrząc z góry na
rozplotkowane koleżanki, biegniesz do domu i wyłączasz komórkę, ignorujesz
sąsiadki i oddajesz się do dyspozycji mężowi i przyjaciołom.
Moje doświadczenie jest takie, że zdarzają się dni, że nie masz czasu iść do
WC, ale są i spokojniejsze.
> > Moim zdaniem nie da się wyłaczyc życia na czas pełnienia obowiązków
> > zawodowych bo normalnie nie byłoby kiedy żyć.
>
> Zostań sobie kiedyś szefem, kieruj pracą grupy ludzi, wejdź z nimi w
> relacje kumpelskie, a potem zacznij wymagac, oceniac, i sprawiedliwie
> przyznawac premie... powodzenia :]
Byłam- moje doświadczenia są bardzo dobre i nigdy nie było tak, że wszyscy
dostali równo i nie zdarzyło mi się aby ktos miał żale i pretensje. Pozwalał
na to świetny arkusz ewaluacji- wszystko stało jasno, jak krowa na rowie! I
nie miało znaczenia jak przyjemnie czy mniej przyjemnie przechodziły
dyskusje o filmach czy artykułach.
> > Może Ty jesteś gwiazda estradową i nazwisko Twoje Górniak?
>
> Nie, ja mam zaspokojone potrzeby afiliacyjne, i nie potrzebuję
> zainteresowania ze strony obojętnych mi ludzi.
> (A pani Górniak nie otworzyła Ci drzwi jak się dobijałaś do jej domofonu?
> ;])
Nie! Poszczuła mnie 6 wilkami - do dziś czuję zęby jednego na 4- literach!
Nie możesz chyba o sobie powiedzieć, że lubisz ludzi, co? Nie masz w
zwyczaju bezinteresownie uśmiechnąć się do nieznajomej na ulicy....
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |