Data: 2004-07-19 12:17:51
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:cd9sp8.3vs55bf.1@hr6k.hbb43764c.invalid...
> Będę polemizował z tym poglądem. W dwóch trzecich ;).
To ja postaram się z tej jednej trzeciej zrobić conajmnie dwie szóste :)
> Moim zdaniem (a widzę, że potwierdzili to również Marek i Kachna),
> wiatr wieje zarówno w nas samych, jak i między nami. I każde takie
> wianie skutkuje zmianą w każdym miejscu - na zewnątrz i wewnątrz nas.
Nie mogę się z tym zgodzić w odniesieniu do niefizycznej warstwy człowieka.
Fizycznie - wystawienie się na słońce powoduje opaleniznę - mamy zmianę.
Ale w odniesieniu do psychiki taki mechanizm nie działa. Zasłyszane słowa,
zaobserwowane sytuacje, czy też sytuacja w jakiej się znajdujemy - te rzeczy
nie mają wpływu bezpośredniego na nas. Dopiero interpretacja świadoma lub
nieświadoma może powodować nasze przemiany. Koronnym dowodem broniącym mojej
jednej trzeciej :) jest róznorodność zmian jakie zachodzą u różnych ludzi
pod wpływem tych samych czynników. Dajmy na to, mamy rodziców którzy tresują
swoje dziecko. Z takiej tresury może wyrosnąć pedancik, ktoś niepewny
siebie, buntownik albo jeszcze ktoś inny. Nie da się moim zdaniem
doprowadzić człowieka ze stanu A do B z zewnątrz, poprzez jakąś stymulację -
z jednego powodu - nie da się narzucić stanu B jako istniejącego i
funkcjonującego w danym człowieku. Jeśli wydaje nam się że własnie to
uczyniliśmy - to moim zdaniem, stan B był już w tym kimś i uległ
"uwolnieniu" - ba, pójdę dalej i podkreślę słowo _był_ a odłożę na bok słowo
_podatność_. Tu jednak muszę sam przyczepić się do mojej jednej trzeciej.
Skoro był stan A i jakiś bodziec doprowadził go do stanu B lub stanu C, D
... to chyba bodziec ten możnaby było określić wiaterkiem ? Nie tak szybko
:) Zmiana stanu A na inny wynika z wewnętrznej potrzeby zmiany tego stanu na
inny - jeśli nie ma takiej potrzeby, to choćby nie wiem jak tłukł bodźcami
stymulującymi nic się nie zmieni. Czy byłbyś w stanie tak zachachmencić,
żebym zaczął pałać chęcią zgłębienia tajników chemii, która to nigdy a
nigdy mnie nie interesowała ? Ale. Od małego nie lubiłem chodzić na ryby. A
teraz latam jak kot z pęcherzem w każdej wolnej chwili. Jak nie lubiałem,
żadne gadanie, przykład, pokazywanie trofeów - nie było mnie w stanie
skłonić do zainteresowania tematem :) To jak ? Napewno ten wiaterek wieje na
zewnątrz ? Jakoś go nie widzę ... lub tak jak Marek napisał - nie czuję :)
> Pytanie więc natury społecznej. Drab po zbóju tłucze właśnie wrzeszczącą
> wniebogłosy kobiecinę, usiłując jej wyrwać torebkę z rentą. Czy zauważysz
> ten zewnętrzny wiatr, czy odniesiesz się do niego z "obrzydzeniem"
uznając,
> że kobieta ma za swoje, bo nie powinna przechodzić tą wąską uliczką?
Jakoś ten fragment jest dla mnie niezrozumiały - może poeta nieco rozjaśni
co ma na myśli ?
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|