Data: 2004-09-28 09:11:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
Jeżeli jakieś prawo/zjawisko istnieje absolutnie powszechnie,
tak, że 'widzimy je' zawsze i wszędzie - to w istocie z powodu powyższej
właściwości naszych zmysłów W OGÓLE nie jesteśmy w stanie go dostrzec.
To jest odmiana "najciemniej jest pod latarnią", wynikająca z właściwości
naszych zmysłów.
Dlatego porównując swoje sądy z 'normalnymi' ludźmi nigdy nie będziemy
w stanie zrozumieć, na czym polegają błędy postrzegania. Dokładnie tak,
jak przebywając wiecznie w zielonym pokoju NIKT z nas nie byłby w stanie
zrozumieć, czym jest 'zieleń', bo nigdy by jej 'istnienie' nie dotarło do
świadomości.
W laboratorium efekt jest spektakularny, ale czy poza nim również?
OCZYWIŚCIE. Jeżeli nie wgryziecie się w zagadnienie (nie jego laboratoryjny
'wygląd', a skutki 'na co dzień') to sami nie nauczycie się omijać tego efektu.
I to już jest pierwszy powód wskazujący na potężną rolę inteligencji
emocjonalnej (tj. naukowej wrażliwości na najmniejsze niezgodne z 'normalnym'
postrzeganiem efekty). Odnosząc to do przykładu z 'zielenią' trzeba umieć
w takim 'zielonym' pokoju odszukać choć najmniejsze ślady innych barw,
(a przecież wszystko jest 'zielone' !) by w ogóle móc zauważyć istnienie 'zieleni'.
W istocie wszystkie wielkie odkrycia naukowe i techniczne wynalazki wcale
nie polegały na 'niezwykle skomplikowanych' operacjach w zwykłym rozumieniu
tego słowa, ale na zrozumieniu zniekształcających filtrów, jakie mamy WSZYSCY
z natury założone na nasze zmysły. Bowiem odkrycie Kopernika polegało na
zauważeniu wpływu względności naszego postrzegania na widzenie świata/
kosmosu. I tylko tyle. Dzisiaj układ heliocentryczny bez najmniejszych oporów
można wytłumaczyć dziecku w 15 minut (z grubsza oczywiście), a Kopernik przy
trochę mniej sprzyjających okolicznościach mógł wylądować na stosie.
Na 'zdrowy rozum' był Kopernik, Einstein itd. i już wszyscy 'wszystko wiedzą'
o względności... Czyżby? Wykonajcie najprostsze z możliwych doświadczenie -
narysujcie na kartce kropkę (czarne kółko) i wskażcie je palcem. Większość
pokaże środek kółka i stwierdzi, że to jest kółko/plama. Tymczasem nasze
zmysły nie postrzegają środka, a jedynie krawędź i prawidłowo należałoby
wskazać cały brzeg. 'Sumowanie do środka' odbywa się podświadomie, ale
jeżeli chcemy świadomie obserwować świat, to powinniśmy robić to - uważnie
przyglądając się nie 'obiektowi', a jego relacjom z otoczeniem. Dlatego
trzeba umieć patrzeć na wszystko w takim 'nienormalnym' trybie, by zauważać
naprawdę istotne sprawy. Powiecie - ależ naukowcy patrzą prawidłowo! Czyżby?
Gro problemow z komputerami bierze się właśnie stąd - interesują się
komputerkiem 'samym w sobie' a tymczasem on w ogóle nie ma znaczenia, bo
naprawdę istotna jest relacja sprzętu z użytkownikiem. A kogo z informatyków
obchodzi użytkownik (w sensie: jest tak samo ważny dla poprawnego rozumienia
kompletnej relacji jak komputer) ? Według podświadomego podejścia ważne
jest by komputerek działał tak jak się informatykowi wydaje, że jest najlepiej,
a nieistotny użytkownik ma się do tego sam dostosować.
Albo inny przykład - proszę powiedzieć co to jest rodzina? Odpowiedź:
matka, ojciec, dziecko. Nie tak! Jeżeli chcecie prawidłowo rozumieć
cokolwiek, to należy zapomnieć o takim postrzeganiu. Rodzina to relacje
matka-ojciec, matka-dziecko, matka-OTOCZNIE, oj-dz, oj-ot, itd. itp.
W ten sposób nikt nie patrzy? No właśnie ! Dlatego niewiele widzi,
bowiem istotne sprawy lądują w podświadomości i nie są logicznie zauważane.
(Kto jest winien małżeńskim kłótniom? Ojciec albo matka ! Nic z tego -
zawsze winni są obydwoje (winna jest wzajemna relacja, w tym(!) relacje
każdego z osobna z otoczeniem).
Tego typu błędy robi każdy z nas patrząc na świat (bo tak jest 'stworzony')
i by się ich pozbyć(/nauczyć neutralizować) potrzeba b. długiego i uważnego
treningu przy postrzeganiu WSZYSTKIEGO. Pośpiech i 'przeciętnie' postrzeganie
inteligencji ("mam jak najszybciej zrozumieć to, co się do mnie mówi,
natychmiast, bo inaczej mnie wyśmieją/przegram w konkursie o miejsce
w stadzie") jest totalnym zaprzeczeniem właściwego myślenia.
Oczywistym jest, że rzeczy kontrastowe jest nam łatwiej postrzegać.
Tymczasem absolutnie podstwową rolę dla końcowych efektów postrzegania
i myślenia spełniają najmniej kontrastowe elementy (patrz znaczenie słyszenia
wszystkich alikwotów/harmonicznych w odbiorze muzyki). Oczywiste jest, że
jakość myślenia i sprawność umysłu zależy wprost od jego 'czułości' na
najlżejsze nawet sygnały, a nie od postrzegania wyłącznie kontrastów.
Doprowadzone do szczytów kontrastowości reklamy zwyczajnie kpią
z naszej inteligencji (powtarzam to za Feynmanem), a mimo to ktoś dla kogoś
je produkuje. Bowiem informacje, które nie są podkreślone najwyższymi
kontrastami w ogóle już nie docierają do publiki i ~nikt ich nie bierze pod uwagę.
/.../
Normalnie, 'szeregowo' myślący człowiek nie jest w stanie głęboko
zrozumieć ani geniusza, ani mistyka, ani nawet głęboko zakochanego.
I żadna dyskusja tego nie zmieni, dopóki sam nie nauczy się myśleć
w sposób eliminujący złudzenia poznawcze.
Pozdrawiam
Jerzy Turyński
--
Sent: Wednesday, November 03, 1999 9:07 PM
Subject: O mysleniu - cz. II
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ż archiwum pozwolił sobie wybrać [All]
|