Data: 2003-03-30 07:25:12
Temat: Re: SMIERC
Od: g...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
>>>> Niektórzy do końca się bronią. U niektórych depresja dominuje, ale
> nie jest etykietą, którą można przystawić do każdego.
Rzeczywiście, różnie to jest, ale generalnie można mówić o 2-wóch postawach
wobec śmierci. Rezygnacji i walce.
>>>> A leki opioidowe w odpowiednich dawkach dla danego pacjenta, nie wpływają
> istotnie na świadomość pacjenta.
Dodatkowo osłabiają wolę życia :(
>>>> Bardziej wpływają na to przerzuty (na
> przykład do OUN).
Och, to zupełnie inny temat.
>
> > >>Inaczej jest, gdy umiera nastolatek. Wtedy wszystko
> > > się wywraca do góry nogami. Ale w tym wieku też jest szansa na akceptację
> > > swojej śmierci. Każdy ma szansę by sie pogodzić.
> >
> >
> > Szansę, nadzieję? O czym Ty piszesz dziewczyno?? Śmierć już na nic nie daje
> > szansy ani żadnej nadziei z sobą nie niesie! Uważasz, że łatwiej
> człowiekowi,
> > dziecku umrzeć, jeśli "pogodzi się z tym"? Na jakiej podstawie wysnuwasz
> tak
> > przerażające wnioski?
>
>>>> To kwestia wiary, światopoglądu. Nigdy nie odbieram moim chorym nadziei.
Wiary, no właśnie. Nie darmo jeden z wybitnych nazwał religię opium dla ludu.
Co do nadziei, przez sam fakt pakowania ich do umieralni, już się im tę
nadzieję odbiera :(. Człowiek inteligentniejszy od razu skojarzy - tu się
umiera!
>>>>Ja nie jestem od tego, by im uratować życie, bo
> tego nie potrafię.
Gdybyś potrafiła, to byś tam nie pracowała.
>>>>Ale mogę zrobić wszystko, by godnie przeżyli swoje
> ostatnie chwile.
Chciałaś chyba napisać - godnie umarli?
>>>>Każdemu choremu trzeba dać szansę na pogodzenie się ze swoją
> śmiercią.
Nic podobnego. Każdemu trzeba dać szansę na ratunek od śmierci, za wszelką
cenę. Głównie wtedy, gdy nie jest jeszcze za późno. Zastanawiałaś sie może, ile
z tych ludzi, zwłaszcza dzieci, umarło w hospicjum tylko dlatego, że nie było
forsy na ich leczenie? W tym sensie hospicjum jest uspokojeniem sumienia żywych.
>>>>są chorzy, który dochodzą do tego etapu. Musiałabyś sama w tym
> uczestniczyć, by to zrozumieć.
Cały czas piszę o ratowaniu życia a nie rozumieniu śmierci. Ani Tobie nic z
tego rozumienia, ani tym bardziej im.
>>>>Pracując w hospicjum uczysz się cały czas czegoś nowego.
> Tam nie ma schematów postępowania. Musisz być elastyczny, jeśli chcesz
> naprawdę pomóc.
Po to tam jesteś, żeby "uczyć się" na czyjejś śmierci? Ciekawe, jak byś mi
pomogła, gdybym miała nieszczęście ostatnie tygodnie życia spędzić w takiej
umieralni? Trzymałabyś mnie za rączkę, klepałabyś paciorki i frazesy, waliła
morfinę w dupę?
>
>>>> Poczytaj sobie kiedyś trochę na temat opieki paliatywnej. Na przykład
Kubler-
> Ross "Rozmowy o śmierci i umieraniu". Ona tam opisuje etapy umierania, a na
> końcu stawia akceptację śmierci. Opisuje to co przeżyła rozmawiając z ludźmi
> umierającymi.
Ta książka stoi od lat w mojej domowej bibliotece. Kubler-Ross to postać z
ubiegłego wieku. Opieka paliatywna jeszcze nie istniała, a teraz może być z
powodzeniem stosowana w warunkach szpitalnych. Tak, szpitalnych! Nie ma ani
medycznej ani psychologicznej potrzeby kosztem ogromnych nakładów finansowych
budować umieralni, zatrudniać tam nisko wykwalifikowany, zbędny personel.
Warunki powstania ksiązki i poglądy dotyczą innych sytuacji. K-R była zaledwie
pielęgniarką, więc mogła tylko gadać, zamiast leczyć. W gruncie rzeczy, jakież
znaczenie mają JEJ przeżycia i jej akceptacja śmierci? Obcemu akceptacja cudzej
śmierci nie przysparza większych problemów ;).
>>>>Raczej każdy ma własną drogę. A niektóre z
> tych dróg dochodzą właśnie do akceptacji.
I to jest wg. Ciebie optymalna opcja?
>>>> Co ja robię dla chorych w hospicjum? Wszystko co mogę zrobić...
Więc pewnie nic :(. Ale musisz wierzyć, że cośkolwiek, żeby móc tam pracować, a
zwłaszcza akceptować system opieki paliatywnej, w moim przekonaniu całkowicie
nieadekwatny.
Goldie
>
> Pozdrawiam...
>
> Magdalena Chlebna
> www.hospicjumzabrze.bmj.net.pl
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|