« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2010-02-03 23:13:07
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Ender napisał(a):
> de Renal pisze:
>
> > Ech, wiesz ja nigdy nie zastanawia�em si� jaka jest Medea, kilka razy
> > tych poczu�em jej ch��d na sobie, ale ciekawi mnie twoja niech�� do
> > niej, co t� niech�� wywo�a�o?
>
> Par� razy pr�bowa�em z ni� rozmawia� i najpierw pojawi�y si� bariery
> znaczeniowe, potem zosta�y wyja�nione jednak nadal funkcjonowa�y, a
> rozmowa prowadzi�a do nik�d.
> Od dawna ju� mia�em zamiar posadzi� j� na jednej grz�dzie z qur�, jako
> przypadek bezsensowny, jednak czasem, nawet do�� cz�sto zadawa�a
> pytania, kt�re przecie� wyra�nie wskazywa�y chyba na jej ch��
zrozumienia.
> Jednak jak pisa�em wyja�nienie, to znowu si� od niej odbija�o.
> Je�li do czegokolwiek doszli�my w naszych dialogach, to chyba tylko do
> tego, �e nasze porozumienie nie jest po prostu mo�liwe.
> A w warto�ci poznawcze raczej nie obfituje.
> No i chcia�em jej te� pokaza�, jak dzia�a pewien mechanizm, kt�ry
> niedawno u�y�a.
> Mam nadziej�, �e by� niefajny.
> ENder
Jaki mechanizm, ale wychodzi mi z tego co piszesz, że Medea to jakaś
despotka i kabotynka;))) No nie jestem za bardzo w temacie, bo
skurwiele z googla tak namiotali, że połowa postów jest bez literek,
grupy zaczynają przypominać antygrupy antydyskusyjne.;(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2010-02-04 08:14:37
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:p9paacplqryp$.micmuu0kky45$.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 03 Feb 2010 23:01:14 +0100, Ender napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Wed, 03 Feb 2010 19:47:18 +0100, medea napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>
>>>>> Dla mnie to byłby powód do rozwodu. I żeby nie było - nie sam fakt,
>>>>> lecz
>>>>> mentalność lekkoducha i egoisty.
>>>> No ale skąd taka nagła zmiana, XL? Przecież zazwyczaj rozwódkom
>>>> zarzucasz tutaj, że widocznie nie umiały nad związkiem pracować, nie
>>>> były dość dobre jako żony itd.? To jednak mentalność faceta i jakiś
>>>> jego
>>>> wybryk są wystarczającymi powodami do rozwodu?
>>>
>>> Zdaje się, że TAMTE rozwódki były zdradzane przez męża, tutaj tego
>>> raczej
>>> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
>>> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
>>> wynik niedostatku wzajemnych (nigdy nie ma jednakowej winy po jednej
>>> stronie) starań i więzi.
>>
>> Chyba niepotrzebnie Ixi tłumaczysz się tej pani.
>> Jej po prostu wręczono zbiór wartości moralnych i słusznych poglądów,
>> które przyjęła do stosowania i na zasadzie właśnie mechanicznej
>> świadomości będzie doszukiwać się wszelkich rzekomych niekonsekwencji
>> oraz używać wszelkich możliwych metod w celu dyskredytacji każdego
>> innego stanowiska spoza swego otrzymanego zbioru.
>> Taka jest też właśnie mechaniczna moralność.
>> Szkoda się z nią szarpać, ponieważ uszanowanie czyjegoś zdania po prostu
>> nie mieści się w jej zakresie pojęciowym.
>
> Niekoniecznie ma to związek z (jej, jakąkolwiek)) moralnością; medea
> wydaje
> mi się bardzo racjonalnie myślącą osobą i to może czasem przeszkadza we
> wzajemnym zrozumieniu z kimś tak emocjonalnym, jak ja. Może nawet myśli
> zbyt racjonalnie i dlatego od dłuższego czasu docieka sprzeczności we
> wszystkim, co pisze osoba tak emocjonalna w postępowaniu i poglądach jak
> ja
> - a ja czuję się poniekąd w obowiązku jej to dokładnie
> uzmysławiać/pokazywać za każdym razem w nadziei, że sama zobaczy
> bezskuteczność swoich usiłowań. Otóż można być efektywnym i racjonalnym
> będąc równocześnie bardzo emocjonalnym - to jej z trudem przychodzi
> przyjąć
> i zrozumieć, że emocje nie muszą człowiekiem rzucać we wszystkie strony,
> ale że mogą być siłą wspomagającą jego konsekwencję, przekonania - lepiej
> trafiają do ludzi równie emocjonalnych; może do medei akurat gorzej? :-)
W dużym skrócie- mam zupełnie odmienny odbiór medei:-). Jednak- w relacji z
Tobą- rzeczywiście widzę ją podobnie, jak to opisałaś. Jednak to chyba tylko
z Tobą- więc, jak mi się zdaje- coś jest nie tak w Waszym wzajemnym
odbiorze:-). Tak to widzę:-)
--
serdecznie pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2010-02-04 08:30:29
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hkcqqa$54c$3@news.onet.pl...
> XL pisze:
>> Dnia Wed, 03 Feb 2010 12:46:09 +0100, Ender napisał(a):
>>
>>> Cały wątek odnosi się do sytuacji, gdy facet siedzi w metrze zbyt
>>> pogrążony we własnych emocjach, aby zwrócić uwagę na swoje dzieci, co
>>> jest jego psim obowiązkiem i zatroszczyć się o ich emocje.
>>> Po prostu jest gnojkiem robiącym wszystkim łachę, ze zachowa się jak
>>> dojrzały ojciec, którym powinien być, a nie czy chce lub potrafi, a
>>> Covey jeszcze usprawiedliwia taką postawę.
>>> Jak ktoś jest niedorozwojem rodzicielskim, to nie powinien się
>>> rozmnażać. Wtedy psychologia w ogóle byłaby zbędna, a patologia czy
>>> psychopaci nie byliby w ogóle zdefiniowani.
>>> ENder
>>
>> Popieram w całości.
>
> Zastanawiające, że normalność jest w takiej mniejszości.
> Czy aby na pewno jest normalna?
Jakby co, Ender, to określenie "obłudny dziwkarz"
było bezpośrednią reakcją, na użycie przez Ciebie słów
"gnojek robiący wszystkim łachę".
Przeredagowałem twój tekst - i w dodatku jest to całkiem
tak samo w temacie wątku, jak przykład z metrem. Zerknij:
"
... facet siedzi u kochanki zbyt pogrążony w spełnianiu własych
potrzeb, aby zwrócić uwagę na potrzebę szczerości i wyłączności
jego TŻ, co jest jego psim obowiązkiem i zatroszczyć się o to, by
jej zaufanie, plany życiowe itp. nie były budowane na fałszywych
przesłankach.
Po prostu jest manipulatorem udającym, że zachowuje się jak dojrzały
partner, którym powinien być, a nie czy chce lub potrafi, a
niektórzy, w tym kochanka jeszcze usprawiedliwiają taką postawę.
Jak ktoś jest niedorozwojem w aspekcie partnerstwia, to nie powinien się
wiązać. Wtedy psychoterapia osób zdradzonych, porzuconych
w ogóle byłaby zbędna, a patologia relacji w związkach czy
rozwody, zdrady itp. nie byłyby w ogóle zdefiniowane.
"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2010-02-04 08:57:54
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuEnder pisze:
> Taka osoba będzie np. siedzieć na przedstawieniu Carmen Bizeta,
> zachwycać się pięknem opery lub po prostu czuć się lepiej, ze
> uczestniczy w rozrywce dla lepszych ludzi, ale będzie potępiać zdradę i
> niewierną naturę człowieka, która wszak przecież dała właśnie podstawę
> do piękna tej opery, która się zachwyca.
> Albo będzie słuchać 5 symfonii Czajkowskiego poruszona do głębi pięknem
> jej muzyki, ale potępiać homoseksualizm, którego wszak rozterki dały
> powód i podstawę do powstania tej symfonii.
No ale komu ty to piszesz? Komuś, kto tak właśnie robi? Zastanów się.
Ciekawe, co Ty, XL, na to? Ja przecież nie potępiam ani homoseksualizmu,
ani zdrajców. Widocznie nie zrozumiałeś mnie ENder.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2010-02-04 08:59:12
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuXL pisze:
> Niekoniecznie ma to związek z (jej, jakąkolwiek)) moralnością; medea wydaje
> mi się bardzo racjonalnie myślącą osobą i to może czasem przeszkadza we
> wzajemnym zrozumieniu z kimś tak emocjonalnym, jak ja. Może nawet myśli
> zbyt racjonalnie i dlatego od dłuższego czasu docieka sprzeczności we
> wszystkim, co pisze osoba tak emocjonalna w postępowaniu i poglądach jak ja
> - a ja czuję się poniekąd w obowiązku jej to dokładnie
> uzmysławiać/pokazywać za każdym razem w nadziei, że sama zobaczy
> bezskuteczność swoich usiłowań. Otóż można być efektywnym i racjonalnym
> będąc równocześnie bardzo emocjonalnym - to jej z trudem przychodzi przyjąć
> i zrozumieć, że emocje nie muszą człowiekiem rzucać we wszystkie strony,
> ale że mogą być siłą wspomagającą jego konsekwencję, przekonania - lepiej
> trafiają do ludzi równie emocjonalnych; może do medei akurat gorzej? :-)
Ciekawy wątek nawiązaliście. Możecie jeszcze sobie poużywać, ustosunkuję
się później, bo mało czasu teraz.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2010-02-04 09:25:05
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hke24p$kpj$1@news.onet.pl...
> Wiesz, jak była łacha to co się czepiasz.
> A moja znajoma jest naprawdę cudowną kobietą i jak masz coś do mnie, to
> przynajmniej z niej nie rób dziwki, bo nic ci złego nie zrobiła.
>
>> Przeredagowałem twój tekst - i w dodatku jest to całkiem
>> tak samo w temacie wątku, jak przykład z metrem. Zerknij:
>>
>> "
>> ... facet siedzi u kochanki zbyt pogrążony w spełnianiu własych
>> potrzeb, aby zwrócić uwagę na potrzebę szczerości i wyłączności
>> jego TŻ, co jest jego psim obowiązkiem i zatroszczyć się o to, by
>> jej zaufanie, plany życiowe itp. nie były budowane na fałszywych
>> przesłankach.
>> Po prostu jest manipulatorem udającym, że zachowuje się jak dojrzały
>> partner, którym powinien być, a nie czy chce lub potrafi, a
>> niektórzy, w tym kochanka jeszcze usprawiedliwiają taką postawę.
>> Jak ktoś jest niedorozwojem w aspekcie partnerstwia, to nie powinien się
>> wiązać. Wtedy psychoterapia osób zdradzonych, porzuconych
>> w ogóle byłaby zbędna, a patologia relacji w związkach czy
>> rozwody, zdrady itp. nie byłyby w ogóle zdefiniowane.
>> "
>
> Mylisz trochę odpowiedzialność wobec pełnoletniej, w pełni świadomej i
> samodzielnej TŻ, z odpowiedzialnością za niepełnoletnie, niezbyt jeszcze
> świadome i niesamodzielne dziecko i dla tego wychodzi ci jakiś dziwoląg.
> Jeśli w tak absurdalny sposób chcesz dowodzić jakiś swoich racji, to
> lepiej daj se siana, bo jak chcesz to przyznam ci ją bez takiej
> niepotrzebnej kombinatoryki ;-)
Ale odczep się na chwilęod dzieci. Potraktuj powyższy tekst
jako nie mający związku z metrem, dziećmi itp itd.
Czy nie jest 'logiczny' ?
Moim zdaniem różnica jest WYŁĄCZNIE taka, że drugi tekst
bardzo konkretnie odnosi się do Twoich osobistych doświadczeń
i potrafisz go rozpatrywać wielowymiarowo. Widzisz, w jakim stopniu
jest obarczony stereotypami typu 'zła kochanka', 'oszukiwana żona(TŻ)'
itp itd. Jesteś w stanie wyczuć 'płaskość' tego tekstu, nieuczciwość
budzi on Twój wewnętrzny sprzeciw i mówisz 'pierdolenie od rzeczy'.
I będziesz miał za idiotę tego, kto go wyprodukował i każdego,
komu się on spodoba.
To ja Ci tylko komunikuję, że równie płaski i stereotypowy jest Twój
tekst o facecie z metra, który cytowałem i przeredagowałem. To wszystko ;)
Tekst wyglada, jakby go pisał idiota, Mrs. Ender ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2010-02-04 09:58:26
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuW Usenecie medea <e...@p...fm> tak oto plecie:
>
> Ender pisze:
>
>> Taka osoba będzie np. siedzieć na przedstawieniu Carmen Bizeta,
>> zachwycać się pięknem opery lub po prostu czuć się lepiej, ze uczestniczy
>> w rozrywce dla lepszych ludzi, ale będzie potępiać zdradę i niewierną
>> naturę człowieka, która wszak przecież dała właśnie podstawę do piękna
>> tej opery, która się zachwyca.
>> Albo będzie słuchać 5 symfonii Czajkowskiego poruszona do głębi pięknem
>> jej muzyki, ale potępiać homoseksualizm, którego wszak rozterki dały
>> powód i podstawę do powstania tej symfonii.
>
> No ale komu ty to piszesz? Komuś, kto tak właśnie robi? Zastanów się.
> Ciekawe, co Ty, XL, na to? Ja przecież nie potępiam ani homoseksualizmu,
> ani zdrajców. Widocznie nie zrozumiałeś mnie ENder.
"Chciałam dobrze, wyszło jak zawsze."
Qra, no ale ja to taka dennie głupia jestem, że mnie akurat wolno... ale Ty,
Ewo, czyż Ty akurat chcesz ze mną na tej samej grzędzie siedzieć?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2010-02-04 10:00:09
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hke571$vb5$1@news.onet.pl...
Od rozmów o Twoim związku jest inny wątek ;) i tam się
ew. będę 'ustosunkowywał'. Ale oczywiście cieszę się, że piszesz o tym.
Tutaj jest tylko kwestia Twojego głupawego, 'moralizatorskiego' gadulstwa
o nieszczęściach innych ludzi - które nie są twoimi nieszczęściami.
O tym, że zbyt łatwo zastępujesz zrozumienie stereotypami (stereotypy
'właściwego rodzicielstwa', 'zdystansowanej pomocy' i 'hartowania przez
cierpienie') mimo, że dobrze wiesz, jak potrafią być one krzywdzące
i 'nic nie wyjaśniające', nie wkładające do żadnych twórczych rozwiązań
w sytuację ludzi "żyjących nimi od środka".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2010-02-04 10:02:12
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hke5sn$41$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>W Usenecie medea <e...@p...fm> tak oto plecie:
>>
>> Ender pisze:
>>
>>> Taka osoba będzie np. siedzieć na przedstawieniu Carmen Bizeta,
>>> zachwycać się pięknem opery lub po prostu czuć się lepiej, ze
>>> uczestniczy w rozrywce dla lepszych ludzi, ale będzie potępiać zdradę i
>>> niewierną naturę człowieka, która wszak przecież dała właśnie podstawę
>>> do piękna tej opery, która się zachwyca.
>>> Albo będzie słuchać 5 symfonii Czajkowskiego poruszona do głębi pięknem
>>> jej muzyki, ale potępiać homoseksualizm, którego wszak rozterki dały
>>> powód i podstawę do powstania tej symfonii.
>>
>> No ale komu ty to piszesz? Komuś, kto tak właśnie robi? Zastanów się.
>> Ciekawe, co Ty, XL, na to? Ja przecież nie potępiam ani homoseksualizmu,
>> ani zdrajców. Widocznie nie zrozumiałeś mnie ENder.
>
>
> "Chciałam dobrze, wyszło jak zawsze."
>
> Qra, no ale ja to taka dennie głupia jestem, że mnie akurat wolno... ale
> Ty, Ewo, czyż Ty akurat chcesz ze mną na tej samej grzędzie siedzieć?
A jest tam jeszcze miejsce dla łysiejącego koguta (co łysieje jednocześnie
i od przodu i od czubka) ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2010-02-04 10:02:34
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuW Usenecie Ender <e...@n...net> tak oto plecie:
>
> W przypadku mojej TŻ faktem jest, że nie wszystko jej mówię i nie o
> wszystkim wie, co robię, ale istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że
> nigdy nie wkroczy na mój obszar wolności, który sobie zarezerwowałem i mam
> do niego prawo, a tym samym wymóg formalny związku pozostanie
> spełniony. Przez to, ze jestem jaki jestem, jestem obiektem jej uczuć,
> źródłem komfortu itp.
> Z przykładów konkretnych, kupiłem swojej TŻ nowy samochodzik - o jakim
> zawsze marzyła, a pewnie nigdy sama by na niego nie zarobiła.
> Staram się być dla niej najlepszym partnerem jak potrafię.
> Czy więc na pewno byłaby szczęśliwsza beze mnie?
> Czy ta sytuacja nie jest warta ryzyka, że moja zdrada się wyda i ją zrani?
> Owszem, nie daję jej tu wyboru, ale czy na pewno w innym przypadku miałaby
> ten wybór?
> Przecież w każdym związku istnieje jakieś ryzyko, że coś w nim nie wypali
> lub popsuje się. Te ryzyko jest w zasadzie ciągle, wiec co to za różnica
> jakie i po co roztrząsać jakieś ryzyko, zamiast koncentrować się na
> korzyściach? ;-)
> Ender
Pan Tiger Woods?
Witamy w naszych skromnych progach.
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |