« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2010-02-03 19:11:21
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuDnia Wed, 03 Feb 2010 19:47:18 +0100, medea napisał(a):
> XL pisze:
>
>> Dla mnie to byłby powód do rozwodu. I żeby nie było - nie sam fakt, lecz
>> mentalność lekkoducha i egoisty.
>
> No ale skąd taka nagła zmiana, XL? Przecież zazwyczaj rozwódkom
> zarzucasz tutaj, że widocznie nie umiały nad związkiem pracować, nie
> były dość dobre jako żony itd.? To jednak mentalność faceta i jakiś jego
> wybryk są wystarczającymi powodami do rozwodu?
Zdaje się, że TAMTE rozwódki były zdradzane przez męża, tutaj tego raczej
nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
wynik niedostatku wzajemnych (nigdy nie ma jednakowej winy po jednej
stronie) starań i więzi.
> Nawet kiedy, jak widzisz,
> mężczyzna ewidentnie dobrze rokuje? ;)
>
Wtedy, kiedy się otwarcie i beztrosko bawił z obcą kobieta, gdy dziecko
było chore a żona w rozpaczy, nie rokował. Wtedy kwalifikował się do
rozwodu żtp "z liścia".
Że dziś rokuje - to bardzo pozytywne.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2010-02-03 19:25:23
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cqfe6czkoza3$.1p31fp4gbo16o.dlg@40tude.net...
> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
Wiesz, w sumie taka ocena może i być ;) Ale nie jest pełna. Uważam, że
jest obciążona tym, że z rozmysłem nie piszę o (byłych) wadach/egoizmie
mojej żony. Że tak powiem - dość skutecznie się akurat z tego wyleczyłem
i .. "nie pamietam" ... he, he ... Terapia małżeńska czyni cuda ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2010-02-03 19:32:28
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuDnia Wed, 3 Feb 2010 20:25:23 +0100, Redart napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:cqfe6czkoza3$.1p31fp4gbo16o.dlg@40tude.net...
>
>> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
>> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
>
> Wiesz, w sumie taka ocena może i być ;) Ale nie jest pełna. Uważam, że
> jest obciążona tym, że z rozmysłem nie piszę o (byłych) wadach/egoizmie
> mojej żony.
Skoro były takie, to Ciebie częściowo rozgrzesza ;-)
> Że tak powiem - dość skutecznie się akurat z tego wyleczyłem
> i .. "nie pamietam" ... he, he ... Terapia małżeńska czyni cuda ;)
No, chyba tak, skoro Wasz związek trwa.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2010-02-03 20:04:28
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuXL pisze:
> Zdaje się, że TAMTE rozwódki były zdradzane przez męża, tutaj tego raczej
> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
> wynik niedostatku wzajemnych (nigdy nie ma jednakowej winy po jednej
> stronie) starań i więzi.
W sumie nie wiem, skąd właściwie tyle wiesz o TAMTYCH rozwódkach, ale
pomińmy to.
> Wtedy, kiedy się otwarcie i beztrosko bawił z obcą kobieta, gdy dziecko
> było chore a żona w rozpaczy, nie rokował. Wtedy kwalifikował się do
> rozwodu żtp "z liścia".
> Że dziś rokuje - to bardzo pozytywne.
Rokował wtedy, jak sądzę, w jej przekonaniu. Gdyby tego nie widziała, to
już by była rozwódką.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2010-02-03 20:06:17
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuRedart pisze:
> powolutku, powolutku ...
>
> ;)
Nie rokuje IMO.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2010-02-03 20:09:46
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuEnder pisze:
> Wiesz, emocję jest stosunkowo łatwo w sobie wytłumić, zdusić i to chyba
> nazywa się fachowo dojrzałość.
To się nazywa fachowo stłumienie.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2010-02-03 21:50:59
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hkclh4$dif$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> XL pisze:
>
>> Zdaje się, że TAMTE rozwódki były zdradzane przez męża, tutaj tego raczej
>> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
>> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
>> wynik niedostatku wzajemnych (nigdy nie ma jednakowej winy po jednej
>> stronie) starań i więzi.
>
> W sumie nie wiem, skąd właściwie tyle wiesz o TAMTYCH rozwódkach, ale
> pomińmy to.
>
>> Wtedy, kiedy się otwarcie i beztrosko bawił z obcą kobieta, gdy dziecko
>> było chore a żona w rozpaczy, nie rokował. Wtedy kwalifikował się do
>> rozwodu żtp "z liścia".
>> Że dziś rokuje - to bardzo pozytywne.
>
> Rokował wtedy, jak sądzę, w jej przekonaniu. Gdyby tego nie widziała, to
> już by była rozwódką.
A przede wszystkim to to nie było tak, po prostu. Żona nie była
w żadnej rozpaczy wtedy. Rozpacz, obopólna zaczęła się, cholera,
nie wiem - jakiś miesiąc później ? Nie pamiętam już szczegółowo.
A wcześniej była moja rozpacz ;) Ale nie ważne to już ;)
Muszę się skupić ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2010-02-03 22:22:52
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuDnia Wed, 03 Feb 2010 23:01:14 +0100, Ender napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Wed, 03 Feb 2010 19:47:18 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>
>>>> Dla mnie to byłby powód do rozwodu. I żeby nie było - nie sam fakt, lecz
>>>> mentalność lekkoducha i egoisty.
>>> No ale skąd taka nagła zmiana, XL? Przecież zazwyczaj rozwódkom
>>> zarzucasz tutaj, że widocznie nie umiały nad związkiem pracować, nie
>>> były dość dobre jako żony itd.? To jednak mentalność faceta i jakiś jego
>>> wybryk są wystarczającymi powodami do rozwodu?
>>
>> Zdaje się, że TAMTE rozwódki były zdradzane przez męża, tutaj tego raczej
>> nie było, tu był ludzki egoizm we wspólnym życiu, taki okazany wprost,
>> konkretnie umiejscowiony u jednej ze stron - tam zdrada jako (wg mnie)
>> wynik niedostatku wzajemnych (nigdy nie ma jednakowej winy po jednej
>> stronie) starań i więzi.
>
> Chyba niepotrzebnie Ixi tłumaczysz się tej pani.
> Jej po prostu wręczono zbiór wartości moralnych i słusznych poglądów,
> które przyjęła do stosowania i na zasadzie właśnie mechanicznej
> świadomości będzie doszukiwać się wszelkich rzekomych niekonsekwencji
> oraz używać wszelkich możliwych metod w celu dyskredytacji każdego
> innego stanowiska spoza swego otrzymanego zbioru.
> Taka jest też właśnie mechaniczna moralność.
> Szkoda się z nią szarpać, ponieważ uszanowanie czyjegoś zdania po prostu
> nie mieści się w jej zakresie pojęciowym.
Niekoniecznie ma to związek z (jej, jakąkolwiek)) moralnością; medea wydaje
mi się bardzo racjonalnie myślącą osobą i to może czasem przeszkadza we
wzajemnym zrozumieniu z kimś tak emocjonalnym, jak ja. Może nawet myśli
zbyt racjonalnie i dlatego od dłuższego czasu docieka sprzeczności we
wszystkim, co pisze osoba tak emocjonalna w postępowaniu i poglądach jak ja
- a ja czuję się poniekąd w obowiązku jej to dokładnie
uzmysławiać/pokazywać za każdym razem w nadziei, że sama zobaczy
bezskuteczność swoich usiłowań. Otóż można być efektywnym i racjonalnym
będąc równocześnie bardzo emocjonalnym - to jej z trudem przychodzi przyjąć
i zrozumieć, że emocje nie muszą człowiekiem rzucać we wszystkie strony,
ale że mogą być siłą wspomagającą jego konsekwencję, przekonania - lepiej
trafiają do ludzi równie emocjonalnych; może do medei akurat gorzej? :-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2010-02-03 22:38:53
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatuDnia Wed, 03 Feb 2010 23:33:43 +0100, Ender napisał(a):
> XL pisze:
>
>> Niekoniecznie ma to związek z (jej, jakąkolwiek)) moralnością; medea wydaje
>> mi się bardzo racjonalnie myślącą osobą i to może czasem przeszkadza we
>> wzajemnym zrozumieniu z kimś tak emocjonalnym, jak ja. Może nawet myśli
>> zbyt racjonalnie i dlatego od dłuższego czasu docieka sprzeczności we
>> wszystkim, co pisze osoba tak emocjonalna w postępowaniu i poglądach jak ja
>> - a ja czuję się poniekąd w obowiązku jej to dokładnie
>> uzmysławiać/pokazywać za każdym razem w nadziei, że sama zobaczy
>> bezskuteczność swoich usiłowań. Otóż można być efektywnym i racjonalnym
>> będąc równocześnie bardzo emocjonalnym - to jej z trudem przychodzi przyjąć
>> i zrozumieć, że emocje nie muszą człowiekiem rzucać we wszystkie strony,
>> ale że mogą być siłą wspomagającą jego konsekwencję, przekonania - lepiej
>> trafiają do ludzi równie emocjonalnych; może do medei akurat gorzej? :-)
>
> Być może masz rację.
> Chociaż ja odbieram takich ludzi jako właśnie trochę nieracjonalnych.
> Taka osoba będzie np. siedzieć na przedstawieniu Carmen Bizeta,
> zachwycać się pięknem opery lub po prostu czuć się lepiej, ze
> uczestniczy w rozrywce dla lepszych ludzi, ale będzie potępiać zdradę i
> niewierną naturę człowieka, która wszak przecież dała właśnie podstawę
> do piękna tej opery, która się zachwyca.
> Albo będzie słuchać 5 symfonii Czajkowskiego poruszona do głębi pięknem
> jej muzyki, ale potępiać homoseksualizm, którego wszak rozterki dały
> powód i podstawę do powstania tej symfonii.
> Tacy ludzie są trochę zakłamani i to powiedziałbym na progu swojej
> świadomości, z która nieustannie walczą, ponieważ potępiają to co 'złe'
> w człowieku, ale bezkrytycznie cieszą sie z dobra, które dzięki nemu
> powstało.
> I oni się raczej nie zmienią.
> Dlatego jak chcesz, ale ja bym tej pan już podziękował.
> ENder
Może masz rację, może trzebaby dać sobie spokój (właśnie, sobie przede
wszystkim), ale czuję w niej skorupę, do której stwardnienia kiedyś się
sama przyczyniłam swoimi emocjami; nie chcę i nie będę próbowała siłą jej
przekraczać, może raczej jak ta kropla, co drąży skałę ;-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2010-02-03 22:45:29
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Ender napisał(a):
> XL pisze:
> > Dnia Wed, 03 Feb 2010 23:33:43 +0100, Ender napisaďż˝(a):
> >
> >> XL pisze:
> >>
> >>> Niekoniecznie ma to zwi�zek z (jej, jak�kolwiek)) moralno�ci�; medea
wydaje
> >>> mi si� bardzo racjonalnie my�l�c� osob� i to mo�e czasem
przeszkadza we
> >>> wzajemnym zrozumieniu z kim� tak emocjonalnym, jak ja. Mo�e nawet my�li
> >>> zbyt racjonalnie i dlatego od d�u�szego czasu docieka sprzeczno�ci we
> >>> wszystkim, co pisze osoba tak emocjonalna w post�powaniu i pogl�dach jak ja
> >>> - a ja czuj� si� poniek�d w obowi�zku jej to dok�adnie
> >>> uzmys�awia�/pokazywa� za ka�dym razem w nadziei, �e sama zobaczy
> >>> bezskuteczno�� swoich usi�owa�. Ot� mo�na by� efektywnym i
racjonalnym
> >>> b�d�c r�wnocze�nie bardzo emocjonalnym - to jej z trudem przychodzi
przyj��
> >>> i zrozumie�, �e emocje nie musz� cz�owiekiem rzuca� we wszystkie
strony,
> >>> ale �e mog� by� si�� wspomagaj�c� jego konsekwencj�,
przekonania - lepiej
> >>> trafiaj� do ludzi r�wnie emocjonalnych; mo�e do medei akurat gorzej? :-)
> >> By� mo�e masz racj�.
> >> Chocia� ja odbieram takich ludzi jako w�a�nie troch� nieracjonalnych.
> >> Taka osoba b�dzie np. siedzie� na przedstawieniu Carmen Bizeta,
> >> zachwyca� si� pi�knem opery lub po prostu czu� si� lepiej, ze
> >> uczestniczy w rozrywce dla lepszych ludzi, ale b�dzie pot�pia� zdrad� i
> >> niewiern� natur� cz�owieka, kt�ra wszak przecie� da�a w�a�nie
podstawďż˝
> >> do pi�kna tej opery, kt�ra si� zachwyca.
> >> Albo b�dzie s�ucha� 5 symfonii Czajkowskiego poruszona do g��bi
pi�knem
> >> jej muzyki, ale pot�pia� homoseksualizm, kt�rego wszak rozterki da�y
> >> pow�d i podstaw� do powstania tej symfonii.
> >> Tacy ludzie s� troch� zak�amani i to powiedzia�bym na progu swojej
> >> �wiadomo�ci, z kt�ra nieustannie walcz�, poniewa� pot�piaj� to co
'z�e'
> >> w cz�owieku, ale bezkrytycznie ciesz� sie z dobra, kt�re dzi�ki nemu
> >> powsta�o.
> >> I oni siďż˝ raczej nie zmieniďż˝.
> >> Dlatego jak chcesz, ale ja bym tej pan ju� podzi�kowa�.
> >> ENder
> >
> > Mo�e masz racj�, mo�e trzebaby da� sobie spok�j (w�a�nie, sobie
przede
> > wszystkim), ale czuj� w niej skorup�, do kt�rej stwardnienia kiedy� si�
> > sama przyczyni�am swoimi emocjami; nie chc� i nie b�d� pr�bowa�a
si�� jej
> > przekracza�, mo�e raczej jak ta kropla, co dr��y ska�� ;-)
>
> No c�, na pewno nikt jej �le nie �yczy,
> dlatego cieszy mnie, �e tak do tego podchodzisz
> i masz jeszcze rezerwy zapa�u.
> Zatem zobaczmy, a jako co� to b�d� trzyma� kciuki ;-)
> ENder
Ech, wiesz ja nigdy nie zastanawiałem się jaka jest Medea, kilka razy
tych poczułem jej chłód na sobie, ale ciekawi mnie twoja niechęć do
niej, co tą niechęć wywołało?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |