Data: 2001-08-14 07:23:10
Temat: Re: Slawni kucharze
Od: w...@t...com.pl (Wladyslaw Los)
Pokaż wszystkie nagłówki
<n...@m...ch> wrote:
> W l a s c i w y odbor... Co to jest wedlug ciebie?
>
To trudne pytanie i tu moglaby sie rozpoczac powazna dyskusja z zakresu
estetyki. A to juz nie na te grupe.
W duzym uproszczeniu jednak rzecz ujmujac, mozna powiedziec, ze dzielo
sztuki jest pewnym, stworzonym przez czlowieka, ukladem elementow,
ktory dostrzegamy zmyslami, i ktory moze (chociaz nie musi) sprawiac
wieksza lub mniejsza przyjemnosc zmyslowa. Istotne jednak dla dziela
sztuki jest to, ze ten uklad elementow ma zdolnosc wywolywania emocji
przekraczajace czysto zmyslowe wrazenia i/lub przedstawiania tresci nie
zwiazanych z jego fizyczna postacia. W dodatku te tresci i te emocje
moga byc roznorakie, i ukrywac sie w wielu warstwach, jednych latwo
dostepnych, innych wymagajacych glebszego skupienia czy szerszej
refleksji.
>
> Jak wyzej - stawiasz nacisk na "wlasciwosc" odbioru. Moim zdaniem cos
> takiego nie istnieje, a jezeli sa tacy, ktorzy chcieliby narzucic jakies
> kanony odbioru sztuki, to chyba przyczyniloby sie to do jej zubozenia.
Piszac o "wlasciwym odbiorze" nie mialem na mysli jakiegos "jedynie
slusznego" rozumienia konkretnych dziel, lecz wlasnie tylko wyjscie poza
czyso zmyslowe wrazenia i taka lub inna reakcje na glebsze warstwy tego
dziela.
>
> "Wyzszosc" sztuki kuchennej polega na tym, ze kazdy smiertelnik potrafi
> stanac z nia "twarza w twarz" i bez kompleksow.
Gdyby tak bylo, to raczej chyba swiadczyloby o "nizszosci" tej sztuki.
Ale z jednej strony "sztuka" kuchenna wcale nie musi byc tak prosta, a
jej najwieksze osiagniecia nie tak znowu latwe do docenienia przez
"zwyklego smiertelnika". Istnieja wszak znawcy kuchni, koneserzy,
"gourmets", ktorzy potrafia zanlezc w kuchni wiecej przyjemnosci, odkryc
w niej wieksza palete doznan, niz inni ludzie.
Z drugiej strony twoj "zwykly smiertelnik" gotow jest stanac "twarza w
twarz" i "bez kompleksow" wobec Partenonu, "Zydowskiej narzeczonej" czy
Requiem. I wyjdzie z tego spotkania tak samo zwykly, tak samo
smiertelny, i tak samo nadal pozbawiony kompleksow. Zostawmy go tak w
spokoju. Niech nadal przezuwa swoja trawe.
> Pozatym, tak dla zabawy, moglabym posunac sie dalej i zapytac cie, czy
> znasz inny rodzaj "sztuki" (od ciaglego uzywania to slowo zaczyna brzmiec
> naprawde glupio), ktory mozna nie tylko zobaczyc, dotknac, powachac, w
> zasadzie takze uslyszec (skwierczenie na ogniu?) i w dodatku jeszcze
> zjesc??
Tylko czy to jakas zaleta w odniesieniu do dziela sztuki?
Wladyslaw
|