Data: 2002-02-09 22:45:23
Temat: Re: [Ślub] Protestant i katoliczka
Od: "ania" <p...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tomasz Pondo napisał(a) w wiadomości: ...
>U nas było prościej, po prostu moja ukochana przeszła do "zielonych" i po
>sprawie.
Jestem praktykującą katoliczką, z rodziny o głębokich tradycjach
religijnych. Należałam do Duszpasterstwa Akademickiego, zaliczyłam ponad
dziesięć pieszych pielgrzymek na Jasną Górę (i mam nadzieję chodzic nadal),
śpiewałam w przykościelnym studenckim zespole. No i stało się. Zakochałam
się w Angliku. W dodatku nawet nie członku Kościoła Anglikańskiego, tylko
Metodyście. Do tego jego rodzice są bardzo aktywnymi działaczami w swoim
lokalnym kosciele. Jego ojciec prowadzi szkółkę niedzielną a czasami również
popołudniowe nabożeństwa. Razem z matką organizują imprezy dobroczynne i
inne uroczystości.
Ale Paul zrozumiał, że ja wyznania nie mogę zmienić. Więc ślub wzieliśmy w
Polsce, w moim parafialnym kościele. Uzyskałam dyspensę biskupią na zawarcie
sakramentu małżeństwa z protestantem. Nie musiał zmieniać wyznania. Bez
problemu udzielono nam rzymskiego ślubu. Tyle, że Komunię Świętą przyjęłam
tylko ja. Teraz mieszkamy w Polsce i razem chodzimy tu do Kościoła. A latem
w Anglii rano idziemy do kościoła Metodystów, a po południu do katolickiego.
To ja podpisałam przed ślubem oświadczenie, że zobowiązuję się do wychowania
dzieci w wierze katolickiej. Nasza córka była więc ochrzczona w kościele
katolickim. A teściowie przyjechali i ina nasz ślub, i na chrzest wnuczki.
Mam nadzieję, ze przyjadą też na Pierwszą Komunię.
Mój mąż kocha mnie, więc zrozumiał, że tak trzeba. Dla mnie był to jedyny
sposób, by zawrzeć z nim sakrament małżeństwa. A jego religia nie stawia tu
żadnych przeszkód.
Generalnie religie protestanckie są bardziej tolerancyjne. Nie zachowują
postów, dopuszczają sztuczną, antykoncepcję, nie nakazują uczęszczania do
kościoła, dopuszczają rozwody. Katolicy muszą wymagać od siebie najwięcej.
Paul potrafi to uszanować i nie protestuje nawet, kiedy przez sześć tygodni
postu w domu nie je się mięsa ani wędliny. I traktuje mój stosunek do mojej
religii i kościoła bardzo poważnie. Myślę, że za to mnie szanuje. Nie ma nic
przeciwko temu, że córeczka będzie katoliczką. W końcu mam nadzieję, że te
wszystkie różnice kiedyś znikną i wszyscy chrześcijanie znowu się zjednoczą.
|