Data: 2014-12-18 16:59:44
Temat: Re: Sma?one ma by?!
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak pisze:
>>>>>> swego czasu taka jedna znajoma, widząc jak przelewam makaron zimną wodą
>>>>>> (nawiasem mówiąc bo z lodem) o mało mnie nie pobiła, bo "makaron musi
>>>>>> dojść w rosole" . bez komentarza...
>>>>>
>>>>> Dla tych, co makaron jedzą w rosole, jest to oczywiście bez komentarza.
>>>>
>>>> A to nie jest tak, że w rosole jada się kluski? Tak jak jada się kluski
>>>> z makiem, choć te przeważnie tylko raz w roku. Albo kluski z truskawkami
>>>> i śmietaną. By tymi potrawami się delektować, najlepiej mąki przedniej ze
>>>> młyna kupić, jajec qrzych ile chata bogata wbić, najmniej pół kopy będzie,
>>>> zagnieść, wałkować, suszyć, kroić. A potem gotować. Jak gospodyni jaj nie
>>>> pożałowała, to ugotowana kluska i miękką będzie, i nie rozejdzie się na
>>>> jakąś breję. Niektórzy na ten rodzaj klusek mówią też "makaron domowy".
>>>> Tak trochę z włoska. No dobrze, niech mówią, trzeba kluski jakoś od
>>>> siebie odróżniać -- te kładzione, i te lane, walcowane, ciągnione i kute.
>>>> Bardzo w nie nasza rodzima kuchnia obfita. Makaron jest z włoska, ale ta
>>>> nazwa wiele Włochom nie powie. "Pasta" powie im więcej -- tak też jest
>>>> ostatnio w modzie u nas na makaron mówić. Może stąd ta moda, by móc łatwo
>>>> ten włoski makaron od naszej domowej kluski odróżnić? Może. Nie popieram,
>>>> ale też intencje rozumiem. Inni zaś zdają się wyraz "pasta" zbyt dosłownie
>>>> pojmować -- gotują tak, by coś na kształt pasty pomidorowej wyszło.
>>>>
>>>> Nie mam nic przeciwko improwizacji, przeciwko mieszaniu kuchni ze sobą.
>>>> Jak ktoś chce rosół, miast z kluskami, podać z tagliatelle -- proszę,
>>>> droga wolna. I to się nawet przyjmuje. Gdy komuś fantazja podpowie, by
>>>> podać lane kluski z krewetkami, to co, zabronić mu? Mogą być nawet kluski
>>>> kładzione z bakłażanem (samym, by niczym jego subtelnego smaku nie psuć).
>>>> Śmieszno jest dopiero wtedy, gdy się trafią tacy, co doradzją jak tu ten
>>>> włoski makaron (dobra, niech będzie, że pastę) ugotować -- "żeby nie był
>>>> niedogotowany".
>>>
>>> Taki wywód, bo ponieważ tylko tylko zabrakło, ho ho!
>>
>> Można wywodu tego na pamięć się nauczyć i przy gotowaniu makaronu niczym
>> zdrowaśki odmawiać -- dla czasu odmierzenia. Ja oczywiście tylko tylko
>> chciałem napisać "ho ho", ale tak jakoś samo to wyszło. A szkoda, żeby
>> pisane się zmarnowało.
>
> No ale ładnie wyszło za to, że ho ho.
Nie mówmy "hop", zanim nie powiemy "ho ho ho ho". Czy mi ładnie wyjdą
pisanki, to zobaczymy przy okazji świąt następnych.
Jarek
--
Ho ho ho ho, czy są tu jakieś grzeczne dzieci?
|