Data: 2010-05-16 20:56:01
Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea pisze:
> Paulinka pisze:
>
>> Abstrahując od Twojego pytania nie pierwszy raz spotykam u Ciebie opis
>> znajomych, z którymi się spotykasz okazjonalnie a masz o nich
>> wyrobione negatywne zdanie.
>
> Hm, akurat TĘ znam od dawien dawna, więc dużo o niej wiem, ale się nie
> przyjaźnimy. Czy negatywne zdanie? Sama nie wiem. Bardzo często niestety
> zdarza się tak, że te osoby są niezmiernie sympatyczne, rozmowne, więc
> siłą rzeczy się je lubi, no ale wychodzą z nich takie kwiatki.
To ja mam inaczej, stąd zaskoczenie.
>> Uderzył mnie np opis koleżanki Twojej córki, gdzie Ci średnio pasowała
>> i koleżanka i jej rodzice.
>
> No dobrze, to uronię rąbka tajemnicy - o tym małżeństwie właśnie piszę w
> wątku "kto jest większą beznadzieją?". Dopiero kiedy zaczęłam im się
> bliżej przyglądać, to zaczęłam dostrzegać w tym jakiś sens, pozytyw i w
> ogóle, bo na pierwszy rzut oka nie wyglądało to za ciekawie. Dziwisz mi
> się?
Dziwię, bo kolegów moich dzieci nie oceniam wg rodziców. To są jego
wybory. Wtrącam się tedy, kiedy mojemu dziecku dzieje się krzywda albo
widzę, że kolega wpływa w negatywny sposób na jego życie. Miałam do
czynienia z taką sytuacją raz jedyny.
>> Zastanawia mnie jaki masz klucz w doborze znajomych i jak tych
>> znajomych traktujesz.
>
> Przyznam, że mam z tym problem. Bardzo często się zdarza, że ci rozmowni
> i otwarci bardzo szybko zjednują sobie moją sympatię i uwagę. Traktuję
> ich normalnie, nie bardzo wiem, o co Ci chodzi w tym pytaniu. Rzadko
> kiedy jestem z kimś w pełni otwarta, jeśli to masz na myśli.
Nie miałam tego na myśli. Przyszło mi raczej do głowy, że kluczem jest
poprawność.
>> Powiedziałaś rzeczonej koleżance o swoich wątpliwościach na temat
>> solidarności rodzinnej?
>
> Tak. Mówiłam jej, że przecież trudno obarczać winą za ekscesy męża całą
> jego rodzinę. I że przecież emeryt nie będzie spłacać ich długów, bo
> niby dlaczego.
I co ona na to?
--
Paulinka
|