Data: 2011-02-04 07:38:17
Temat: Re: Sprawa zmian w systemie emerytalnym
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lebowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:iig7no$9nk$...@s...aioe.org...
W dniu 2011-02-03 23:11, Chiron pisze:
> Użytkownik "Lebowski" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:iie8pt$mhc$...@s...aioe.org...
>
> W dniu 2011-02-03 13:08, medea pisze:
>> W dniu 2011-02-03 11:48, Lebowski pisze:
>>> Jeszcze 10-15 lat temu to moglby byc problem.
>>> Jak moj kolega wyciagal wtedy ojca z alkoholizmu to musial sie niezle
>>> naszukac informacji
>>
>> I co - udało się kumplowi?
>>
>> Ewa
>
> No tak.
> Inaczej jego przyklad bylby bez sensu.
> ====================================================
===================================
>
> Czy Ty nie masz dość? Może dla odmiany POSTARASZ się napisać coś
> prawdziwego?
> --
> Chiron
> Prawda, Prostota, Miłość.
No wiesz, gdy wypisujesz tutaj jak szanse na lepsze wyksztalcenie i
lepsze zycie syna przepierdzieliles w internecie, to dziwne, zeby
parwdziwe wydawalo ci sie, ze ktos moze zrobic praktycznie prawie
wszystko, jesli nie wszysko dla swoich najblizych.
Moi staruszkowie w kwestii uczeli postawili sprawe jasno: albo ide na
polibude, ktora mi sfinansuja lub przynajmniej czesciowo, albo na swoje.
Jak mi sie polibuda nie podoba, to moge sie potem doksztalcic w czym
chce, jak sobie na to zarobie, bo cale zycie przede mna.
A pojecie o studiach i rynku pracy po nich mialem wtedy raczej niewielkie.
I zawsze bede im wdzieczny za ich kategoryczna postawe.
Przychodza do nas do pracy czasem dzieciaki roznych prominentow, ktore
ze wzgledow politycznych zatrudnia moja firma.
I sa to same platfusy, po jakiejs turystyce, biologii czy socjologii.
Zaden nie wytrzymal u nas pol roku. Tej pracy, ktorej im sie przydziela
nie potrafia wykonac, a innej procz sprzatania u nas nie ma, wiec bardzo
szybko z niej rezygnuja.
Natomiast w kwestii wzajemnej troski to znam przypadki, co prawda z
nieco dalszych relacji, ale rodziny wyciagaly swoich bliskich chyba z
gorszego bagna niz picie, jak z narkomani czy anoreksji, przeznaczajac
na pomoc im wszystko co mieli, a nawet sie zadluzajac.
====================================================
====================
2 sprawy:
1. rodzice- nawet najlepsi- dają swoim dzieciom swoje rozwiązania na ich
życie. I- mimo, że robią to mniej lub bardziej delikatnie, czasem się z tymi
radami narzucając, czasem nie- to dziecko ma 2 wyjścia:
- zbuntuje się, i pójdzie swoją własną drogą (co nie znaczy, że odrzuci
całkiem rady rodziców- ale uzna te, które będą jego)
- będzie posłuszne, i będzie się do nich starało stosować
problem w tym, że tylko w tej pierwszej sytuacji ma szanse na normalne,
asertywne życie. Jak się nie zbuntuje- to biada mu. Widać potem takich
miotających się w życiu ludzi, w żaden sposób nie potrafiących realizować
swoich własnych potrzeb.
2. alkoholizm
nie ma takiej możliwości, żeby ktoś kogoś wyciągnął z alkoholizmu- po
przeczytaniu książki (książek). To awykonalne. Zakładając, że można pomóc
alkoholikowi- przestając wzmacniać jego uzależnienie. Jednak pod wpływem
książek nie można zrozumieć, że jest się współuzależnionym. No ok- rozumiem,
że ktoś jest na terapii rodzinnej- no i ewentualnie czyta książki. Kto wie-
może mu to coś pomoże? Jednak przeczytanie stosu książek- nic_nie_da. Z
książek można się nauczyć chemii, matematyki, fizyki-
ale_nie_bycia_asertywnym.
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|